4.Jude x Caleb

411 15 18
                                    

[Per. Caleb]

Siedzialem znudzony na ławce kiedy reprezentacja Japonii miała trening. Nudno się siedzi na tej ławce... Trzeba by coś tu wymienić. Wstałem i zacząłem chodzić wokół boiska because why not. Ukradkiem spoglądałem na pewnego osobnika który lubi pingwiny i ma miękka pelerynkę. Mmm ale z nigo hotówa. Oczywiście nie tak jak ze mnie. Ciekawe jakie ma oczy pod tymi goglami. Nigdy ich nie zdejmuję w szatni. Ciekawe, czy w pokojach też w nich śpi? Jestem tego serio ciekawy. Może by tak w nocy mu wbić do pokoju? To jest plan. Idealny pod każdym względem. Hehe, zupełnie tak jak ja.
Po treningu wszyscy poszli jeść na stołówkę, a ja razem z nimi. Usiadłem na wolnym miejscu ze swoją tacką. Nie ominęły mnie szepty w stylu ,,po co on jest w tej drużynie? Ani razu nie grał w meczu,,. Westchnąłem i zacząłem jeść porcję którą dostałem.
Po skończonym posiłku udałem sie do swojego pokoju w którym w zasadzie spędziłem resztę dnia. Nie chciało mi sie wychodzić nigdzie. Spojrzałem na zegarek. O matko już 21. Jak to wszystko szybko zleciało. Wstałem i przebrałem sie w piżamę. Usiadłem na brzegu łóżka. Stwierdziłem że do pokoju pana Superman'a pójdę o 23 to raczej bedzie spał wtedy.
Przeczekałem te dwie godziny i po cichu wyszedłem ze swojego pokoju kierując sie w stronę tej mendy w dredach. Przechodziłem obok okna z którego było widać boisko. Ktoś na nim grał. Dyskretnie wyjrzałem za okno i zobaczyłem Pistacje, który już trochę ubrudzony, zapewne kolejny raz przechodzi tor ustawiony przez siebie. Nagle podchodzi do zmęczonego chłopaka Xavier. Oni się od siebie odklejają kiedyś? Chyba nie, dobra mniejsza. Muszę sie skupić na mojej misji, a nie na randce Pistacji i Keczupa. Poszedłem dalej po cichu pod pokój Juda i ostrożnie zobaczyłem czy jest otwarty. Na moje szczęście był. Zajrzałem do środka i trochę przyps bo władca Pingwinów siedział na łóżku i nad czymś intensywnie myślał. Z zamyślenia wyrwały go otwierane przeze mnie. Ups.. przypał..
- czego chcesz Stonewall?- popatrzył na mnie i zmarszczył brwi. Wszedłem do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi.
- Bo tak, emm jestem bardzo ciekawy co u księżniczki sie dzieje- wyrzczeżyłem swoje ząbki z zadziornym uśmiechem. Podszedłem bliżej i nachyliłem sie nad nim.
- co ty chowasz za tymi goglami? Co? Raczej tak obrzydliwej twarzy nie masz. Więc o co chodzi?- dopytywałem zaciekawiony. Ten odsunął sie do tyłu i oparł plecami o ścianę.
- nie twoja sprawa Caleb, zajmij sie swoimi sprawami, a nie wtrącają się w prywatne sprawy innych- odpowiedział wyraźnie zły najwyraźniej z powodu tego że tu jestem. Niestety takie smutne życie me. Wyganiają mnie prawie zawsze. Sad life of Caleb. Englisch Perfect.
Dobra, mam genialny pomysł. Zdejmę mu te okulary. Tak po prostu zabiorę mu je i ucieknę, hehe. Jestem genialny. Wyciągam rękę w jego stronę i ściągam mu okulary szybko wybiegając za drzwi i kierując sie do mojego pokoju. Wbiegłem do środka i zamknąłem drzwi. Schowałem gogle za szafkę w pokoju i czekałem na Juda aż przyjdzie zły do pokoju. Po chwili dredziarz wszedł wściekły do pokoju z czarnymi okularami na nosie. Dziwnie tak wyglądał ale co poradzę na to, że nie chciał pokazać oczu dobrowolnie. Stoje dumny z siebie na środku pokoju czekając na jego reakcję.
- Caleb. Gdzie masz moje gogle?. - słychać tą złość w jego głosie. Z chłopak aż kipi gniewem. Piękny i straszny za razem widok.
   Wzruszyłem ramionami na znak, że nie wiem o co mu chodzi, czym jeszcze bardziej podniosłem mu ciśnienie. Podszedł do mnie i mnie popchnął na łóżko. Popatrzyłem na niego.
- Uuu, panno Sharp nie tak ostro~ jeśli coś byś chciał więcej wystarczy powiedzieć~ - mówię zbliżając się do jego twarzy na co od razu ode mnie odskoczył i wstał z łóżka.
   Usiadłem na brzegu łóżka dumny ze swojego ,,zwycięstwa,,. Popatrzyłem na dredziarza opierając się o ścianę.
- co mam zrobić żeby odzyskać moje gogle?- pyta trochę spokojniejszym głosem, ale dalej jest na mnie zły.
- hm, możesz dać mi buziaka- odpowiedziałem bez zastanowienia. Sharp nie dowierzał w to co usłyszał i tylko patrzył na mnie jak na idiotę. Usiadł obok mnie oparty o ścianę, a ja na niego spojrzałem.
- to go sobie weź- powiedział, na co ja usiadłem okrakiem na jego kolana. Oj panie Jude, nie wiesz na co się piszesz. Nie będę na szczęście ostry dzisiaj. Pocałowałem go obejmując rękoma jego szyję. O dziwo oddał mój pocałunek przerzucając mnie na łóżko zawisnąć nade mną całując moje usta. Oderwaliśmy się dopiero kiedy zabrakło nam powietrza. Oboje potrzebowaliśmy teraz więcej czułości i pieszczot po tej akcji. Położyłem go obok siebie i wtuliłem się w jego klatkę.
- zostajesz tu dzisiaj... Nie wypuszczę cię z tąd...- poczułem jak odwzajemnił mojego przytulasa przez co wtuliłem sie jeszczę bardziej. Chwilę później zaczął gładzić ręką moją głowę. Cicho pomrukiwałem na pieszczotę i zasypiałem w jego objęciach. Już po minucie oddałem się w objęcia Morfeusza.

Hejo, przepraszam jeśli coś nie ma sensu ale tak wyszło no, jestem zbyt leniwa żeby to sprawdzać więc jest jak jest, jakoś niesamowicie źle na pewno nie napisałam więc no.
Dziękuję za przeczytanie i mam nadzieję że się podobał rozdział <33


796słów

Inazuma Eleven - One Shoty BLTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang