Rozdział 17

853 121 15
                                    

Kolejny dzień i noc spędziliśmy również u mnie. Niestety nie mieliśmy okazji się kochać, ponieważ od samego rana byliśmy biegu. Obudziła nas wpadająca do mojego pokoju Betty. Okazało się, że Mel obiecała jej,  że pouczy ją jazdy konnej. Potem Melanie musiała załatwić kilka spraw, aż w końcu poszliśmy nad jezioro z Rayem, kilkoma znajomymi i z moją siostrą. Wieczorem zrobiliśmy ognisko i siedzieliśmy do późna. Wróciliśmy w nocy i natychmiast zasnęliśmy. Miałem zamiar rzucić się na nią zaraz po przebudzeniu. Jednak kiedy się obudziłem byłem w łóżku sam.  Rozejrzałem się nieco zdezorientowany, ale po chwili zobaczyłem karteczkę koło lampki nocnej.

Mam nadzieję, że jesteś wyspany.

Musiałam coś załatwić

Niedługo się odezwę.

M.

 

Pod spodem dorysowała zabawna minkę, a ja uśmiechałem się szeroko. Wziąłem długi prysznic, a później ubrałem się i zjadłem śniadanie.

Właśnie dyskutowałem  z Wendy o sposobie przygotowania spaghetti (okazało się, że całe życie przyrządzałem je źle) i piłem kawę, kiedy usłyszeliśmy trąbienie. W tym samym czasie zadzwonił mi telefon. To była Mel.

- Czekam pod domem. – powiedziała i rozłączyła się, a ja po chwili wybiegłem na zewnątrz.

Melanie właśnie wychodziła ze swojego suva w górskich butach, krótkich spodenkach i kowbojskim kapeluszu.

- Panie Anderson, zabieram pana na obiecaną wycieczkę. Tę podczas której będzie mnie pan smarował kremem do opalania, opowiadał mi fascynujące historie, nosił mi plecak i siedział ze mną w namiocie gryziony przez komary.  Gotowy?

- Mówisz poważnie? – spytałem podekscytowany

- Jasne, wszystko przygotowałam także ubierz się w coś wygodnego i wskakuj.

- Ale musze się spakować…

- Nie musisz. Wszystko mamy. Nie będzie nas tyko dwa dni. Dasz radę bez odżywki i ulubionych perfum, kotku.

- Bardzo zabawne. Naprawdę ogarnęłaś pakowanie?

- Tak. Wczoraj nas spakowałam i  wzięłam wszystko co będzie potrzebne, a dzisiaj przygotowałam prowiant. Kupiłam ci nawet trekkingi. Sądzę, że będzie ci w nich wygodnie, ale w razie czego weź jakieś swoje ulubione, sportowe buty.

Podbiegłem do niej złapałem ją na ręce i podrzuciłem do góry, a Mel śmiała się w głos.

- Jesteś najlepsza na świecie. – powiedziałem i wbiłem się w jej usta. – Okej to idę się ubrać, będę za pięć minut…

- Czekam. – odpowiedziała ze śmiechem i wsiadła za kierownicę. Po kilku minutach usiadłem na miejsce pasażera.

- Ruszajmy. – zakomenderowałem, a Melanie odpaliła silnik – Czyli gdzie jedziemy… Kings Peak?

- Dokładnie. Najwyższy szczyt Unita Mountains czeka. – mrugnęła do mnie. – To stosunkowo łatwa trasa. Namiot rozbijemy w fajnym miejscu. Będzie spoko.

- Domyślam się. – powiedziałem zadowolony.

- Pytałam Betty, czy nie pójdzie z nami, nie chciałam jej tak zostawiać na dwa dni…

- I co mówiła?

- Że woli zostać – Mel wzruszyła ramionami.

- Z tego co wczoraj wywnioskowałem idzie dzisiaj z Rayem nad jezioro. Będzie ją uczył łowić ryby. Wiadomo, że woli zostać. Chyba, że Ray jechałby z nami.

RiverOnde histórias criam vida. Descubra agora