s01e13

347 11 0
                                    

Obudziłam się w łóżku chłopaka, spał obok mnie. Przyłożyłam swoją rękę do jego ciepłego policzka.

- Spisz? - Odezwał się śpiącym głosem.
- Nie, nie śpię. - Wtopiłam swoje dłonie w jego gęste, ciemne włosy.
- Kocham cię, wiesz? - Wtulił się w moja talie.
- A ty wiesz, że ja ciebie też? - Głaskałam go po głowie.

Aleks mruknął coś pod nosem, po czym poszedł znowu spać.

- Nie śpij, ubrać się trzeba. - Próbowałam uwolnić się z jego objęć. - Wypuść mnie, noo.
- Jeszcze chwile.. - Mruknął któryś raz z kolei.
- Ale ja muszę się ubrać. - Zaśmiałam się

Jego ciepłe ciało było wtulone w moje, chwila nie do zapomnienia.

- No wstawaj.
- Czemu ty tak się śpieszysz.. - Przetarł oczy. - Która godzina?
- Prawie 10.

Chwyciłam za swoją koszulkę i założyłam ją na siebie.

- Nie ubieraj się. - Paplał coś pod nosem
- Ale Aleks ja musze.

Wydostałam się z jego objęć i wstałam z jego łóżka.

- No weź nigdzie nie idź.
- Ale ja nigdzie nie idę.

Ubrałam się przy chłopaku, wpatrywał się na mnie jak w obrazek.

- No to po co się ubierasz?
- Dzisiaj jest moja osiemnastka na chacie.

Chłopak natychmiastowo wstał z łóżka i się ubrał.

- Co dzisiaj robimy? - Uśmiechnął się do mnie.

- Nic. - Zaśmiałam się. - Na imprezę urodzinową idziemy?
- Ja bym został we dwoje tylko. - Założył opadające pasmo włosów za moje ucho.

Wyszliśmy z jego domu, kierując się do mojego.

W drzwiach czekała na mnie mama z tatą i Wiktorem. Złożyli mi życzenia urodzinowe, a Wiktor podarował mi rezerwacje do klubu na urodziny. Byłam przeszczęsliwa.

- Zosiu, jak się czujesz, że już dzisiaj kończysz swoje 18-naste urodziny? - Zapytał mój tata.

Miał łzy w oczach, przytuliłam się do niego. Co rozczuliło moją mamę i zaprosiłam ją i przy okazji Wiktora do wspólnego przytulasa.

Porozmawiałam jeszcze chwile z nimi, po czym mój tata poinformował nas o tym, że jest w Szczecinie tylko do końca dzisiejszego dnia, było to zrozumiałe, gdyż z wujkiem Solarem i wujkiem Lankiem planowali coś wielkiego. Byłam przeszczęśliwa, że mój tata się spełniał w tym co kochał.

Pojechaliśmy całą rodziną i z Aleksem do klubu, w którym mieliśmy zarezerwowany stolik dla moich znajomych na moje urodziny.

- Kto będzie? - Zapytał Wiktor.
- No mam nadzieje, że ty będziesz. - Zaśmiałam się.
- Nie mogę. - Miał przerażoną minę. - Jadę z Białasem do Warszawy.
- A. No okej, to powodzenia wam życzę.

Uśmiechnęłam się do niego, ale w głębi duszy już tęskniłam za moim bratem.

- Ale zostawię ci mercedesa, będziesz się mogła wozić.
- Ale bez ciebie.. Wiesz że to nie to samo, prawda?

Skończyłam z nim rozmawiać, by zobaczyć zarezerwowany stolik.

W klubie było przytulnie, wyobraziłam sobie jak to wszystko będzie wyglądać.

Wróciliśmy wszyscy do naszego domu, łącznie z Aleksem.

- I co? Jak ci się podoba? - Zapytał się starszy mężczyzna.
- Jest świetnie! Tak jak sobie wszystko zaplanowałam. - Przytuliłam ojca

Aleks spoglądał na całą sytuacje, poszliśmy z chłopakiem do mojego pokoju.

- Brakuje ci taty, prawda? - Brunet mnie przytulił.
- Szczerze to bardzo mi go brakuje, jak myślisz dlaczego byłam w związku z Bartkiem?
- Nie rozmawiajmy o nim. - Chłopak się zdystansował. - Która godzina?
- Za chwile 15. -

Zdałam sobie sprawę, że o 21 impreza, a chłopak musi jeszcze iść do domu, by samemu się mógł porządnie ubrać.

Chwilę po jego wyjściu zadzwoniłam do rudowłosej, by pomogła mi w wyborze kreacji. No i żebyśmy się wyszykowały razem.

Dziewczyna weszła do mojego pokoju, z dwoma dużymi torbami z sukienkami i kosmetykami.

- No nieźle. - Spojrzałam na jej nabytek, po czym się zaśmiałam.

Była godzina 16:30, gdy dziewczyna zawitała w moim pokoju. Zaczęliśmy się szykować na imprezę.

- Wiesz co mnie najbardziej cieszy? - Zawiadomiła

Ruda spojrzała na mnie, wklepując podkład gąbeczką. Posłałam jej pytający wzrok, również wykonując tą samą część makijażu.

- To, że będziesz mogła legalnie kupować alkohol.

Spojrzałam na nią chichocząc się, a po chwili oby dwie wybuchłyśmy głośnym śmiechem.

- Zaprosiłaś kogoś, oprócz chłopaków? - Zapytała, konturując twarz.
- A jak myślisz? - Spojrzałam na nią.
- Myślę, że nie.
- No to zgadłaś.

Przygotowania szły po naszemu, około 20 wyszliśmy z mojego domu.

Do klubu zawiózł nas mój tata i Wiktor.

Weszłyśmy do środka i zasiadłyśmy przy stoliku. Chwilę porozmawialiśmy, gdy do środka wszedł Znicz oraz Grześ, a po kilku minutach był już Cichy, Igor i Mazur.

- A gdzie spóźnialski Wasiluk? - Rozejrzał się Igor, trzymając pierwszego drinka w ręku.
- Pewnie zjawi się na czas. - Odparłam.

I miałam racje, Aleks zjawił się z Charlie'm idealnie o godzinie 21.

Podbiegłam do chłopaków jako pierwsza.

- No no no, jak panna się wystroiła. - Powiedział pan Moncler.
- A dziękuje, dziękuje. - Zaśmiałam się.

Imprezę spędziliśmy świetnie, tańczyliśmy, śpiewaliśmy, śmialiśmy się. Po prostu się bardzo dobrze bawiliśmy. Dzisiaj był mój dzień. Wraz z Aleksem przetańczyliśmy cały wieczór. Najśmieszniej było zobaczyć schlanego Igora. Było bardzo fajnie, zwłaszcza że ciągle koło mnie kręcił się mój ulubiony chłopiec.

- Dawno nie widziałem ciebie tak sprutej. - Aleks wskazał na mnie palcem.
- Dobra tam, zamknij się i chodźmy zatańczyć.

Wstaliśmy z miejsca, pociągnęłam go za rękę, by wyciągnąć go na parkiet do reszty znajomych.

4:30 w Berlinie | Fukajحيث تعيش القصص. اكتشف الآن