Rozdział 18

37 1 0
                                    

O godzinie 15:00 zaczęłam szykować się na bankiet który ma mieć miejsce za trzy godziny, umyłam się i zaczęłam kręcić włosy, chciałam żeby były lekkie ładne fale ale nie do końca mi to wychodziło, sukienkę miałam obcisłą do kostek w kolorze czarnym, oczywiście od Ros. Sukienka miała rękawki opadające na ramiona przez co sukienka trzymała się tylko i wyłącznie na piersiach.

Postawiłam na nie mocny makijaż, podkład, korektor, puder, róż i brązer a na oczach zrobiłam bordowe ciemne kreski i pomalowałam mocno rzęsy, usta pomalowałam jedynie czerwonym błyszczykiem z drobinkami brokatu. Pierwszy raz od jakiegoś czasu bardzo podobałam się sobie w takiej sukience.
Nigdy nie lubiałam długich sukienek po kostki i w dodatku szpilek, ale dzisiaj trzeba było się postarać wytrzymać. Z tego co wiem jest to bardzo ważny bankiet dla taty Maxa i dla niego samego.

Mieliśmy około pół godziny drogi do miejsca imprezy więc o 17:30 zeszłam na dół gdzie Matt i Max już na mnie czekali. Patrzyli się na mnie jak na prawdziwą gwiazdę filmową która właśnie wychodzi z luksusowej limuzyny i podąża czerwonym dywanem w głąb jakiegoś wielkiego przyjęcia.

- Wow - zachwycił się Max a ja poczułam od razu palące rumieńce na twarzy - wyglądasz nieziemsko - przytulił mnie ostrożnie i ucałował w policzek

- Ma racje - dodał Matt

- Dziękuje bardzo - uśmiechnęłam się zawstydzona - wy również wyglądacie bardzo ładnie

- Ładnie? - oburzył się Max - myślałem ze powiesz mi że wyglądam równie nieziemsko jak ty - uśmiechnął się lekko i przytulił mnie co Matt oglądał z zaciekawieniem

- Wyglądasz zajebiscie Maxi - szepnęłam mu do ucha i posłałam krótki pocałunek w policzek

- Czy ja o czymś nie wiem? - nagle wtrącił się Matt

- Oj tatoooo - zaciągnął Max

Max ubrany był w czarny dopasowany garnitur, miał niechlujnie zawiązany krawat który dodawał mu uroku, na ręce błyszczał drogi złoty zegarek. Matt z kolei ubrany był w ciemny granatowy garnitur i miał takiego samego koloru muszkę, również miał złoty zegarek na ręce. Obaj wyglądali bardzo ładnie ale jednak Max wyglądał dużo lepiej.

Po pewnym czasie dojechaliśmy do miejsca w którym miał odbyć się bankiet, ogromny budynek wyglądający bardzo drogo i luksusowo, w środku było pełno złotych dodatków a sala bankietowa była ogromna, znajdowało się tam chyba 30 stolików okrągłych przy których po kolei przysiadały osoby. My zostaliśmy przydzieleni do stolika nr 25, wraz z współpracownikiem Matt'a i jego żoną oraz synem.

- Cześć, jestem Marcus - zwrócił się do mnie wysoki brunet zasiadający obok mnie i podał mi rękę

- Sara - również podałam mu rękę

- My się już znamy prawda? - zwrócił się w stronę Maxa siedzącego po mojej drugiej stronie

- Ta - przytaknął chłopak

Minęła godzina i przyszedł czas na przemowy, nie wiedziałam czy mam się czegoś spodziewać ale w pewnym momencie na scenę wywołano Matt'a. Mężczyzna przemawiał chwile aż przeszedł do czegoś czego kompletnie się nie spodziewałam.

-....A teraz poprosił bym na scenę mojego syna Maxa Millera oraz córkę mojej byłej żony - żony? Jak to kurwa żony i jak to byłej jak oni nie brali nawet ślubu a co powiedzieć o rozwodzie- Sarę Wilson

Oboje spojrzeliśmy na siebie ze zdziwieniem i skierowaliśmy się na scenę, Matt zaczął dalej

- Chciałbym wam tym samym przedstawić moich nowych wspólników i za razem osoby które przejmą firmę gdy przejdę na emeryturę - rozległy się brawa, ale że czekaj co proszę

Mężczyzna powiedział jeszcze kilka słów na podziękowania i we trójkę skierowaliśmy się do naszego stolika. Zastanawiało mnie jedno, czyli pan P. Johnson nie jest jego wspólnikiem? Robili zawsze razem interesy. Zresztą myślałam że moja matka tez ma jakieś wkłady w tą firmę czy coś w tym stylu.

Postanowiłam dopytać Matt'a o kilka szczegółów chwile po tym jak zasiedliśmy do stołu.

- Matt... myślałam że pan Johnson jest twoim wspólnikiem, tak samo moja matka... - skierowałam do mężczyzny siedzącego naprzeciwko mnie

- Z następnym miesiącem kończą nam się umowy współpracy a Piter założył już własna firmę, z kolei twoja matka wyjechała i z tego co słyszałem wróciła do współpracy z firmą twojej ciotki Agnes

- A No dobrze, rozumiem. - pokiwałam lekko głową - Ale co ja mam do tego tak naprawdę?

- To proste mała - wtrącił się Max

- Jeżeli będziesz z nami współpracować twoja matka nie będzie miała żadnej podstawy aby zabrać cię z powrotem do Santa Monica, w tym momencie masz stałą pracę, miejsce zamieszkania oraz jesteś dorosła. Więc możesz tu zostać - uśmiechnął się Matt   

- Dziękuje - uśmiechnęłam się

- Chodź, pokaże ci coś - skierował do mnie Max i wstając podał mi rękę - No wstawaj

- No dobrze - podałam mu rękę i kątem oka zauważyłam że Marcus przygląda się nam uważnie

Szliśmy w stronę windy, a tą skierowaliśmy się na ostatnie piętro, Max bez słowa prowadził mnie przed siebie trzymając za moją rękę, ja też postanowiłam nie odzywać się podczas tej wędrówki. Po chwili weszliśmy na jakieś schody które prowadziły jeszcze wyżej. Weszliśmy na dach budynku.

- Po co tu przyszliśmy? - odezwałam się po chwili na co dostałam tylko powiem głuchej ciszy.

- Powiedz mi coś - odezwał się po chwili

- Lubisz mi tak zadawać pytania co?

- Mhm - zapadła chwila ciszy a chłopak podszedł do mnie i mocno przytulić co odrazu odwzajemniłam. - Powiesz mi coś?

- Co takiego - uśmiechnęłam się i podeszłam pod barierkę znajdującą się przy skraju dachu

- Czujesz coś do mnie? - odwrócił mnie w swoją stronę

- Max... - zdziwiło mnie jego pytanie i poczułam również napływające rumieńce na moje policzki

- Powiedz w prost, chce po prostu wiedzieć czy nie zwariowałem, czujesz coś do mnie? - zapytał ponownie

- Max... - co będzie to będzie - coś czuję ale...

- Boże jak dobrze - przerwał mi i przytulił mocno

- Czekaj max, a ty? - zapytałam po chwili

- Jak myślisz? - uśmiechnął się do mnie

- No pewnie nie....

- No tak kobieto, bałem się że ty nic do mnie nie czujesz, a jednak.

- Proszę nie róbmy pochopnych kroków, dajmy sobie czas, dobrze? - wtuliłam się w niego i w głębi duszy modliłam się o to żeby nie odbić mu na garniturze mojego makijażu

- Oczywiście, dla ciebie wszystko.

Wróciliśmy do reszty po jakimś czasie, Max jednak udał się do łazienki i zostawił mnie z nimi samą, Matt dyskretnie zadał mi pytanie

- Powiedz mi coś młoda - kurwa oni to mają genetycznie czy co

- Co tam

- Wy jesteście razem? - odparł a wzrok Marcusa odrazu uważnie mi się przyglądał

- Nie Matt, nie jesteśmy...

- A będziecie? - przerwał mi

- To się okaże Matt

- Co się okaże? - Nagle pojawił się Max

- Nic takiego - odparł mężczyzna

Bankiet trwał do godziny 22:00 co dziwne naprawdę długo, wracając do domu oglądałam widoki za oknem opierając głowę o Maxa, z całych sił starałam się nie zasnąć. Gdy tylko wróciliśmy do domu poszłam się myć i odrazu spać. Miałam w tamtym momencie tylko i wyłącznie ochotę na to aby się wyspać. Zwłaszcza że jutro jest impreza u Zack'a i chłopak nie odpuści mi gdy nie przyjdę.

Tell me somethingWhere stories live. Discover now