𝒅𝒓𝒂𝒄𝒐 𝒎𝒂𝒍𝒇𝒐𝒚'𝒔 𝒃𝒆𝒔𝒕 𝒇𝒓𝒊𝒆𝒏𝒅.

1.4K 159 175
                                    

𝐃raco szedł powoli korytarzem patrząc przy tym na Hogwarckie okiennice. Widok na gwieździste niebo oraz objęte mrokiem błonia zawsze przyprawiał go o dziwne uczucia. Niepokoju, nostalgii, zrozumienia.

Okrył się szczelniej czarnym płaszczem i spojrzał za siebie aby upewnić się, że nikt go nie widzi. Wyszedł na zewnątrz. Zaczerpnąć świeżego, chłodnego powietrza, po czym zaczął przemierzać błonia idąc w stronę Zakazanego Lasu.

Zszedł po lekko stromym zboczu prosto nad Wielkie Jezioro otoczone zewsząd drzewami. Korony kołysały się na wietrze, a przebijające się przez nie księżycowe promienie tworzyły na tafli jeziora nieco upiorny, ale jednak piękny klimat. Całość dopełniała również mgła, która usiadła na wodzie.

Draco usiadł pod drzewem i podciągnął kolana do klatki piersiowej patrząc na ten magiczny krajobraz. Jego wzrok, jednak po chwili padł na przedramię. Podciągnął rękaw płaszcza, a później białej koszuli. Na jasnej skórze odznaczał się obrzydliwy tatuaż przedstawiający czaszkę oraz wychodzącego z niej węża. Mroczny Znak.

Dreszcz przeszedł mu po plecach, kiedy przypomniał sobie o bólu jaki towarzyszył mu przy wypalaniu tego cholerstwa. Później nie było lepiej. Skóra w okół znaku zaczerwieniła się i piekła niemiłosiernie. Często musiał chodzić do Severusa po maść przeciwbólową, ponieważ żadne zaklęcia nie działały. Tak jakby Mroczny Znak je odpychał.

Na szczęście stan zapalny minął, ale przysłowiowy ból w klatce piersiowej pozostał na samą myśl o znaku. Brzydził się nim, brzydził się sobą.

Po bladych policzkach spływały łzy, kiedy patrzył na tatuaż. Drżącą dłonią chciał dotknąć wypukłości na skórze jednak powstrzymał go nagły szelest liści. Uniósł głowę i sięgnął dłonią po różdżkę, po czym wystawił ją przed siebie w stronę, z której dobiegł podejrzany dźwięk.

— Kto tu jest? — spytał, a jego głos przesiąknięty był strachem oraz lekko drżący. Przeklinał się za swoją słabość. — Wyłaź, dobrze wiem, że siedzisz w krzakach.

Krzewy delikatnie zakołysały się, ale ku zdziwieniu Draco nie wyszedł z nich człowiek. Z niewielkiej odległości patrzył na niego majestatyczny jeleń z imponująco wielkim porożem. Na oko miał około dwóch metrów w kłębie oraz, co najdziwniejsze, zielone ślipia, która przeszywały go na wskroś.

— Merlinie — powiedział jedynie patrząc na zwierzę. Nie miał nigdy styczności z jeleniem więc nie miał pojęcia co powinien zrobić.

Strach, który go ogarnął rozkazywał mu biec, uciekać jak najdalej, jednak te zielone oczy zwierzęcia nakazywały mu siedzieć w miejscu.

Wzdrygnął się, kiedy jeleń powolutku zaczął podchodzić. Oparł się o pień drzewa z nieufnością śledząc każdy jego krok. Zwierzę zatrzymało się niespełna dwa metry od niego.

Oddech Draco przyśpieszył, a całe jego ciało zesztywniało. Bał się, ale jednocześnie czuł dziwny spokój patrząc w tęczówki jelenia.

Zwierzę pochyliło łeb w dół i zbliżyło się trochę bardziej do sparaliżowanego strachem Malfoy'a. Ciemno brązowa sierść połyskiwała w świetle księżyca. Jeleń trącił nosem miejsce, w którym znajdował się Mroczny Znak, po czym spojrzał na Dracona.

— Wiem, że jest obrzydliwy, nie musisz mi tego pokazywać w ten sposób — prychnął Ślizgon. Nawet przestraszony nie potrafił wyzbyć się kpiącego tonu z głosu.

Jeleń wydał z siebie coś na wzór prychnięcia. Draco zaskoczony uśmiechnął się lekko.

— Masz charakterek — stwierdził wyciągając powoli dłoń w stronę zwierzęcia. To natomiast cofnęło się w tył nieco spłoszone. — W porządku nie będę cię głaskał. Co za paranoja gadam z jeleniem. Pójdę się lepiej położyć.

DRACO MALFOY'S BEST FRIEND; drarry one-shot Where stories live. Discover now