XVII

575 47 11
                                    


INFORMACJE DO DALSZYCH ROZDZIAŁÓW (wymyślone przeze mnie);

- Kolory identyfikatorów:

fioletowy - prasa /goście /wycieczki

jasny niebieski - młodsi stażyści

ciemny niebieski - starsi stażyści

jasny zielony - pracownicy

ciemny zielony - asystenci

żółty - opiekunowie

pomarańczowy - manager

czerwony - avengers i rodzina


*kilka minut wcześniej*

*Peter*

Właśnie wychodziłem z mieszkania mówiąc cioci, że wrócę do wieczora i będę pisał. Wychodziłem by spotkać się z chłopakiem, bo musieliśmy porozmawiać. Przez ostatnie kilka dni cały czas nie odbierał telefonów i nie odpisywał na wiadomości. Nawet ich nie odczytał, a to mnie wytrącało z równowagi. Zachowywał się jak dziecko, a to nie on chyba powinien siedzieć obrażony w swoim pokoju. Nie rozumiałem jego zachowania. Najpierw całuje, potem ucieka i się nie odzywa. Nawet tego nie wyjaśni. I co ja mam powiedzieć? Nie jestem wróżką, w myślach nie czytam i teraz nie wiem jak mam na to zareagować. Chciałem być obojętny jak on i wmawiałem sobie, że nic się przecież nie stało, bo to tylko pocałunek. NO WŁAŚNIE. POCAŁUNEK! Czemu w ogóle on to zrobił? Przecież nic nie wskazywało na to, że mu się podobam. Ja sam nie wiem co dokładnie do niego czuje. Nawet po rozmowie z moją internetową rodzinką. 

Właśnie wchodziłem do windy i przycisnąłem przycisk z numerem piętra, na którym był pokój Pietra. Jakiś tydzień temu dostałem identyfikator i mogłem bez problemów wchodzić do Avengersów. Oczywiście jako stażysta miałem też drugi, ale przeważnie nosiłem ten czerwony. Dzięki niemu sprawnie i szybko dotarłem pod pokój Pietra. Otworzyłem lekko drzwi i usłyszałem tylko:

- Barton zjeżdżaj stąd - jak miło, pomyślałem. Dalej był odwrócony do mnie plecami, więc go trochę zaskoczę.

- Ja bym tam jednak wolał pogadać - powiedziałem spokojnie. 

Widziałem jak się spiął. Nie spodziewał się mnie i w sumie dobrze, bo gdyby wiedział, że przyjdę to nie wpuściłby mnie nawet do wieży. Wziąłem głębszy wdech i spokojnie podszedłem siadając na krawędzi łóżka. Dotknąłem lekko jego ramienia tak aby się odwrócił w moją stronę. 

- Słuchaj, my na serio musimy pogadać - powiedziałem stanowczo gdy w końcu się odwrócił.

- Nie ma o czym - mruknął. Jak on mnie wręcz uwielbiał wyprowadzać z równowagi. 

- Pietro...

- Serio Parker. Było minęło i to nic nie znaczyło..

- To po co w ogóle mnie pocałowałeś - przerwałem mu zirytowany. - Chciałeś mnie postawić w niezręcznej sytuacji? Jak tak to ci się udało - klasnąłem mu kilka razy.

Może zachowywałem się dziecinnie, a w szczególności on, ale inaczej nie dało się w ogóle do niego dotrzeć. Otworzył buzię, żeby coś powiedzieć, a potem ją jednak zamknął i znowu otworzył nie spodziewając się chyba takiego pytania. Ja za to już lekko niecierpliwy dalej czekałem aż coś z siebie wydobędzie. Byłem w błędzie. Przez kilka ciążących się nam minut nie zamieniliśmy ze sobą żadnego słówka dając do zrozumienia tej drugiej osobie, żeby to ona zaczęła. W końcu westchnąłem nie mając sił się dłużej męczyć z tą ciszą. Wstałem, a Pietro popatrzył na mnie ze... strachem? Sam nie wiem.

- Słuchaj, nie mogę ustalić totalnie nic kiedy ze sobą nie rozmawiamy, więc chyba będzie najlepiej jeśli po prostu zerwiemy ten niby związek - powiedziałem na jednym wydechu. - Każdy jest chyba zadowolony z układu, bo mnie nie podejrzewają o bycie spidermanem, a do ciebie laski przestały się tak kleić, więc zakończymy to już teraz. Wyślę ci na snapie jaka będzie wersja naszego zerwania dla mediów i jeśli będziesz miał jakieś propozycje lub uwagi to wal śmiało, a zmienię wersję - skończyłem mówić patrząc wyczekująco na chłopaka czy coś chce dodać, ale nadal siedział cicho patrząc się z zawodem? Chyba mam jakieś dziwne skojarzenia z mimiką twarzy ludzi. Wzruszyłem ramionami i lekko zdezorientowany tym, że nadal nic nie powiedział pożegnałem się zamykając drzwi. 

Miałem jeszcze jedną ważną sprawę do zrobienia, której nie za bardzo chciałem robić ale wolałem być uczciwy. Poszedłem do salonu gdzie przeważnie ktoś tam był i się nie pomyliłem. O dziwo było tam dość sporo avengersów i gdy wszedłem do pomieszczenia wszyscy zwrócili na mnie uwagę uśmiechając się przyjaźnie i witając. Podszedłem do pana Starka i ściągnąłem z głowy czerwony identyfikator podając mu go. Widać, że był lekko zdziwiony i nie rozumiał o co mi chodzi, ale wyciągnął rękę po niego, a ja oddałem rzecz. 

- Tak jakby można powiedzieć, że zerwaliśmy więc oddaje - postanowiłem się usprawiedliwić widząc na sobie pytające spojrzenia, a po chwili usłyszałem jak kilka osób wciąga powietrze. 

- Pietro mi mówił o co chodzi, Pete - powiedział mi pan Barton. Widząc moją zszokowaną minę wstał i podszedł do mnie dając mi rękę na ramię. - Wiem, że nie powinienem się wtrącać ale Pietro chyba na tobie zależy. 

- Raczej wątpię - powiedziałem cicho. - Nic nawet nie powiedział. 

- A jak młody będziesz wchodził do wieży bez identyfikatora? - Zapytał pan Stark ewidentnie niezadowolony, że oddaję mu przedmiot. 

- Spokojnie mam jeszcze drugi tylko ciemno zielony. A teraz ja już będę wychodził, bo ciocia będzie się martwić - wymyśliłem szybką wymówkę, bo miliarder już wstawał by wcisnąć mi czerwony plastik do ręki. 

- Do zobaczenia jutro młody w laboratorium - pożegnał się doktor Banner. 

Pożegnałem się ze wszystkimi i pokierowałem się w stronę domu. 


***


(kilka dni później) 

- Hej - szturchnął mnie ktoś obok mnie. 

Odwróciłem się w jego stronę i okazało się, że był to ładny chłopak o włosach koloru latte,  którego nie zdążyłem kupić ponieważ ledwo co nie spóźniłem się na metro. Była sobota i jak zwykle miałem wtedy z samego rana pracę w SI. Powiedziawszy szczerze to nie byłem rannym ptaszkiem i nie usłyszałem budzika. Na szczęście miałem Karen, która już miała dość moich wymówek, że jest jeszcze czas i puściła na całą głośność despacito dopóki nie wstałem z łóżka. Ale i tak było zbyt późno na zjedzenie czy choćby kupienie jedzenia i kawy. Właśnie dlatego w tej chwili ledwo przytomny mruknąłem coś do chłopaka, który wyglądał nawet ładnie i możliwe, że był nawet w moim wieku. 

- Chyba bardziej ci się przyda niż mi - powiedział wciskając mi coś do ręki, a tym czymś się okazał kubek z ciepłą jeszcze kawą, która rozbudziła mnie samym zapachem. 

- Emmm... Dziękuję...- przedłużyłem trochę by dać znać, że nie wiem jak ma na imię.

- Liam - odpowiedział szybko chłopak i podaliśmy sobie rękę. 


~~~~~~~~~

Hejka!

Przepraszam, że tak długo mnie nie było ale to się zmieni!

Pytanie v6: Twój ulubiony film marvela to...?

Miłego dnia/nocy ;*

(1038 słów)

Wrong number -Peter ParkerWhere stories live. Discover now