Number fifteen

7.1K 496 26
                                    

Jej ciałem co jakiś czas wstrząsały napady szlochu. Nie wiedziałem jak mam ją pocieszyć. Ból i strach w jej oczach mnie paraliżowały. Serce krajało mi się widząc ją w takim stanie. Jak ten bydlak mógł coś takie zrobić? Własnej córce? Jak go tylko zobaczę...

-Calvin?- popatrzyłem na dziewczynę, której głowa znajdowała się na moich kolanach. Jej policzki były całe mokre od szczerych łez, oczy spuchnięte i przekrwione.

-Tak kruszynko?- zapytałem równie cicho jak ona. "Kruszynko".... tez nie miałem czego palnąć w tamtej chwili...

-Ja chciałam...- podniosła głowę z moich kolan, siadając po mojej lewej stronie. Cały czas patrzyła mi głęboko w oczy, a ja cholernie starałem się jej w tamtej chwili nie pocałować. Naomi miała rację. Zakochałem się w tej dziewczynie bez opamiętania mimo że kompletnie jej nie znam.- Przepraszam...- wyłkała, a z jej oczy znów zaczęły płynąc łzy. Nie wytrzymałem. Zgarnąłem ją gwałtownie na swoje kolana i kładąc dłonie na policzkach złączyłem nasze ustaw delikatnym pocałunku. Zdziwiło mnie kiedy odwzajemniła pocałunek i jeszcze bardziej się do mnie przytuliła. Moje dłonie mimowolnie znalazły się na jej biodrach przyciągając jeszcze bliżej. Jej usta były miękkie. Smakowała słonymi łzami, które wywoływały skurcz w okolicach serca. Jej ból i cierpienie mnie bolały. Jednak jej ciepłe usta pozwalały mi zapomnieć o wszystkim co działo się na około. Kiedy wplotła place w moje włosy, mruknąłem zadowolony i bardzo powoli położyłem ją na łóżku. Oparłem się na wyprostowanych rękach nie odrywając od niej swoich ust. Oczywiście ta piękną chwilę musiał przerwać nie kto inny jak Naomi.

-Co Wy na to żeby...- zamilkła dokładnie w chwili, kiedy Jackie mnie od siebie odepchnęła. Nie dało się jednak ukryć tego co przed chwila robiliśmy, zważywszy na nasze przyspieszone oddechy. - Okay, nie było pytania.- zakłopotana wyszła z salonu, w zaskakująco szybkim tempie zatrzaskując drzwi od swojego pokoju. Popatrzyłem na czarnowłosą, której zaróżowione policzki i lekko wygięte w uśmiechu usta, nadawały uroczego wyglądu.

-No to ten... to przed chwilą.. to...

-Było wspaniałe.- dokończyła za mnie, przepięknie się uśmiechając. Na mojej twarzy od razu pojawił się szczery uśmiech i po prostu nie mogłem oderwać wzroku od Jackie. Czy tak zachowuje się zakochany człowiek?

-Też tak uważam, ale...

-Nie ma żadnego ale. Marzyłam o tej chwili od kiedy Cię poznałam. Wiem, ze brzmi to dziwnie w moich ustach i zważywszy na to jak Cię traktowałam, ale ja po prostu...

-Wiem. Boisz się straty. Boisz się, ze jeżeli znowu będzie Ci na kimś zależeć to on odejdzie.- dopowiedziałem patrząc jej głęboko w oczy. Przez dłuższą chwilę cisza wypełniania otoczenie, a dla nas liczyło sie tylko, że jesteśmy przy sobie i rozumiemy się bez słów.

-Opowiem Ci o wszystkim. Muszę. I chcę żebyś mi pomógł rozpocząć nowe życie.

------------------------

No to tak... zakończyłam dzisiaj jedno opowiadanie i jako że mam dobry humor, trochę go tutaj postanowiłam przelać. Z moich obliczeń wynika, że pociągnę to opowiadanie jeszcze jakieś 5 rozdziałów i obiecuje, ze będzie druga część! Może krótka lub nie, ale na pewno będzie. Od dawna mam napisane zakończenie całej tej historii i niestety bez drugiej części sie nie obejdzie.

Chciałabym jeszcze niezmiernie podziękować za wszystkie gwiazdki i komentarze. To wszystko mnie strasznie motywuje do pisania, a nie przypuszczałam, że opowiadanie wymyślone na nudnym kazaniu zyska tak pozytywne opinie. Jesteście wspaniali!

P.S- Jeżeli dla kogoś rozdział zbyt słodki i różny od poprzednich, to zapewniam, że w dalszych nie będzie już tak różowo xD

Pozdrawiam, Natalia :*

Nie opuszcze Cię. ✓Where stories live. Discover now