𝐏𝐨𝐫𝐧𝐬𝐭𝐚𝐫 𝐌𝐚𝐫𝐭𝐢𝐧𝐢

23 3 0
                                    

-Masz.- usłyszałam czyjś głos i poczułam jak uderza coś we mnie. Jęknęłam przeciągle i wysunęłam głowę z pod śnieżnobiałej kołdry otwierając jedno oko. Mrugnęłam dwa razy i spojrzałam na osobnika w moim pokoju. No tak, Topper. Jak zwykle ubrany nienagannie w niebieską połówkę i białe spodnie, a na głowie miał okulary przeciwsłoneczne, które dostał ode mnie na urodziny.
- Musisz to brać przez kilka dni i powinno Ci przejść. Lepiej już?- zapytał podając mi herbatę w moim ulubionym różowym kubku i dwie tabletki, które szybko połknęłam zapijając.
- Na pewno lepiej niż kilka dni temu.- mruknęłam z chrypą. Wiecie co jest jedną z gorszych rzeczy w życiu? Bycie chorym w lato. Tak dokładnie, choroba w lato. Tak zabalowałam z bratem i znajomymi kilka dni temu, że dorwała mnie paskudna angina. Zachciało nam się pływać w basenie o trzeciej nad ranem.
- To dobrze. Na weekend masz być zdrowa. Matka Cię ukatrupi, jak tak nie będzie.- zaśmiał się odbierając ode mnie pusty kubek i stawiając go na szafce obok łóżka. Znam się z chłopakiem już siedem lat. Co prawda przez pierwsze pięć go nienawidziłam, ale zmieniło się to. Dorosłam do posiadania brata. Jego ojciec ożenił się z moją matką jak miałam dwanaście lat, był to dla mnie szok, nowe otoczenie, nowi ludzie, a posiadanie młodszego o dwa lata brata nie było w tamtym okresie moim marzeniem. Wolałam zostać z matką w Los Angeles i prowadzić życie takie jak przed rozwodem rodziców, ale koniec końców skończyłam tutaj. Nienawidziłam Outer Banks na początku, spisałam je na straty nawet go nie próbując poznać, ale minęło mi to. Zaaklimatyzowałam się, poznałam nowe osoby i jakoś tak wyszło, że polubiłam mieszkanie tutaj oraz mojego przyrodniego brata, oczywiście tylko trochę.
- No tak. Ten zasrany bankiet czy co to tam było.- westchnęłam przeciągle i położyłam się z powrotem.
- Tak. Mamy być u Warda Camerona w sobotę o 17. Pamiętaj o tym. I weź później jeszcze raz te leki, Vivian.- uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło żegnając się. Ja i Topper w ciągu ostatnich dwóch lat stworzyliśmy dziwną więź pomiędzy sobą. Staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi, niczym rodzone rodzeństwo. Pomimo tego, że jestem od niego dwa lata starsza, dogaduje się z nim o dziwo dobrze.
Przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek, siedemnasta, a nawet po. Zwlekłam się powoli z mojego ukochanego łóżka, którego od prawie tygodnia nie opuszczam, i przeszłam do łazienki. Po drodze zahaczyłam o garderobę, z której wyjęłam dresowe spodenki i jakąś bluzę. Pomimo choroby nie wytrzymam w długich ciuchach, tutaj jest 30 stopni w lato.
W łazience spojrzałam w lustro i aż się skrzywiłam. Podkrążone oczy, roztargane włosy. No nic, trzeba to jakoś naprawić żeby ludzi nie straszyć.

Zebrałam się jakoś w sobie i w końcu stwierdziłam, że czas zejść na dół. Odkąd byłam chora raczej zaglądał do mnie tylko Topper, ewentualnie jego mama. Nie miałam siły nawet schodzić na dół, ale teraz po antybiotykach czuję się niczym nowonarodzona. Związałam długie brązowe włosy w kucyk i poprawiłam bluzę schodząc po marmurowych schodach. Gdy już byłam mniej więcej w połowie usłyszałam śmiechy z salonu. Oczywiście Topper tradycyjnie jest najgłośniej, kto by się spodziewał.
- Ej, a widziałeś jak Lizzy...- Topper ze śmiechem opowiadał gdy nagle przerwał widząc mnie. Uśmiechnął się i zawołał- królewna wyszła z nory?
- Już tego żałuję.- też się zaśmiałam i rozejrzałam po salonie. Na białej skórzanej kanapie siedział Kelce i obok niego Rafe.
- To Ty jeszcze żyjesz?- zaśmiał się ciemnoskóry i przybił mi piątkę gdy podeszłam.
- Jeszcze tak, a co już pogrzeb mi planowaliście?- zaśmiałam się i usiadłam koło Rafe'a, który też się ze mną przywitał.
- Jasne. Już kwiaty dzisiaj zamawiałem.
- Kurde dzięki chłopcy. Mili jesteście.- prychnęłam i wstałam czując na sobie wzrok Rafe'a- chcecie coś do picia?
- Pornst...
- Nie, Kielce. Nie bawię się dzisiaj w barmankę. Miałam na myśli wodę raczej. Ewentualnie jakiś sok.- zaśmiałam się idąc do kuchni.
- Woda!- krzyknął Topper, gdy już wyjmowałam dzbanek z szafki.
- Będziesz w sobotę?- wzdrygnęłam się słysząc głos za sobą.
- Nie strasz mnie, bo rzeczywiście te kwiatki pogrzebowe się przydadzą.- pacnęłam Rafe'a w dłoń i się zaśmiałam. Ja i blondyn mieliśmy dziwną relację. Od zawsze dobrze się dogadywaliśmy, ale nigdy nie było czegoś w stylu przyjaźni. Żadnego zwierzania, głębszych rozmów. Jak to kiedyś stwierdził Kielce- przyjaciele od kieliszków.
- Wybacz, królewno.
- Będę będę, Rose chyba by mi głowę urwała jakbym się tam nie pojawiła.
- Jest to dość możliwe. Ojciec też chce żebyś przyszła.- mruknął biorąc winogrono.
- Dziwne. Tak czy inaczej będę. Zanieś im to.- mruknęłam wciskając chłopakowi dzbanek z wodą do rąk- wiesz gdzie są szklanki.

- Ani kurwa słowa, Topper.- ostrzegłam chłopaka gdy ten wszedł do mojego pokoju. Już widziałam po jego twarzy, że zaraz wybuchnie śmiechem. Sama byłam bliska temu.
- To nie Twój kolor, Viv.- parsknął śmiechem.
- Wiem!- krzyknęłam i zaczęłam wyjmować z szafy inne sukienki. Mamy być u Cameronów za jakieś pół godziny, a ja jestem w rozsypce. Żółta sukienka ewidentnie była złym wyborem. Matka Toppera niezbyt się zna.- ta?
Pokazałam chłopakowi białą zwiewną sukienkę z wiązaniem na boku.
- Tak. Weź to szybciej załóż, bo matka się niecierpliwi.
- Mogła nie wybierać mi jakiejś idiotycznej żółtej sukienki, w której wyglądam jak pszczółka maja.- burknęłam pod nosem gdy chłopak wyszedł z pokoju. Westchnęłam i ubrałam na siebie szybko wybraną sukienkę. Dzisiejszy wygląd dopełniłam złotą biżuterią i tego samego koloru butami z wysokim obcasem i paseczkiem dookoła kostki.
Usta przejechałam czerwoną szminką i zbiegłam na dół uważając żeby nie połamać się na schodach przy okazji.

- I tak właśnie to wyglądało.- Ward skończył z uśmiechem swoją jakże ciekawą opowieść o nowym kliencie, a ja razem z resztą udawaliśmy, że jesteśmy niezwykle zaciekawieni. Za każdym razem jak przychodziliśmy to Ward razem z moim ojcem musieli nas zaszczycać jakże super ciekawymi historiami związanymi z pracą. Pracowali w podobnych branżach więc oni byli zaciekawieni, gorzej z resztą.
- Viv, pomożesz mi w kuchni?- zapytała Sarah wstając od stołu. Niezbyt wiedząc o co jej dokładnie chodzi pokiwałam głową i wstałam idąc za nią. Przeszłyśmy przez korytarz wypełniony antykami i zdjęciami rodziny i znalazłyśmy się w ogromnej kuchni.
- Pornstar Martini. - zaśmiała się i wskazała na wyspę kuchenną.
- Ty jesteś tego pewna?- również się zaśmiałam widząc wszystkie składniki do mojego ulubionego drinka.
- Nie. Ale masz coś lepszego do roboty?
Zaprzeczyłam ruchem głowy i wzięłam się za robienie drinka. Jeden drink nam przecież nie zaszkodzi.

- I wiesz co ona potem mi powiedziała? Zwyzywała mnie od ździr na środku szkoły!- krzyknęła Sarah o mało nie rozlewając, piątego już, drinka. Obydwie delikatnie zaszalałyśmy, ale czemu nie. Nikogo tak naprawdę nie interesowało nas co robimy. Za każdym razem na kolacjach gdy byłyśmy razem kończyłyśmy tutaj. To takie nasze bezpieczne miejsce, gdzie możemy się wygadać sobie ze wszystkiego.
- Co?- podniosłam aż brwi sącząc drinka- ona jest nienormalna. Od zawsze to wiedziałam.
Sarah zgodziła się ze mną ruchem głowy i odłożyła pusty kieliszek. Kiara zawsze działała dziewczynie na nerwach odkąd ich przyjaźń się skończyła. Sama nie wiem dokładnie o co poszło, nigdy się w to nie zagłębiałam, ale musiało być grubo. Gdy poznałam Sarah właśnie trzymała się jeszcze z Kiarą, ale to trwało może dwa lata. Później zaczęła się zadawać ze mną i Topperem, no z nim trochę później. Cieszyłam się, że w końcu znalazłam taką osobę jak ona. Nigdy w Outer Banks nie znalazłam takiej prawdziwej przyjaciółki, miałam inną mentalność niż ludzie stąd i jednak ciężej było mi się z nimi dogadać.
- Nie lubiłam jej nigdy. Zawsze trzymała się z Płotkami i patrzyła na mnie spod byka, jakbym jej jakąś krzywdę zrobiła, gdzie ja w życiu z nią nie rozmawiałam nawet.
- Ona taka właśnie jest. Patrzy na nas jakbyśmy jej wszyscy krzywdę zrobili, a to ona zawsze zachowuje się nie w porządku.
Wzruszyłam ramionami i westchnęłam. Zsunęłam buty i wyciągnęłam się bardziej na leżaku. Ciepły wiatr musnął moją twarz, a światło księżyca ładnie się odbiło w wodzie. Uwielbiałam od zawsze takie siedzenie z blondynką i rozmawianie po drinkach. Na codzień nie było okazji, bo zawsz któryś z chłopaków się przy nas kręcił, czy to Topper czy Rafe.
- Co wy robicie?

Halo halooo
Baaardzo dawno mnie tutaj nie było, ale wzięła mnie wena na coś nowego więc zapraszam do czytania!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 27, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

𝐑𝐢𝐜𝐡 𝐘𝐨𝐮𝐧𝐠 𝐁𝐨𝐲Where stories live. Discover now