Rozdział: 1

4 1 0
                                    

Mam na imię Maurycy.
Piszę to tylko i wyłącznie dlatego, że  może zostanę wielki. Wielki jak filozof albo inteligent, którego treści książek nie sposób rozszyfrować. Przynajmniej gdy nie ma się do tego odpowiedniego zasobu wiedzy.
To mój raport, a może testament.
Chęć udowodnienia sobie, że potrafię. Cogito ergo sum.

Zauważyłem Ją któregoś ranka. Roznosiła za sobą taką dziwną woń. Lecz to nie był zapach, bardziej mam na myśli odczucie, które mi towarzyszyło, gdy na nią patrzyłem.
To nie jest sprawozdanie człowieka zakochanego.
Ona przy każdym rytmicznym kroku zostawiała za sobą ślady swego wnętrza. Nie znam jej głosu. Nie potrafię stwierdzić jak brzmi jej dusza. Lecz wiem, że musi być koloru, którego barwa jest ciemna. Jej ubiór nie był ekstrawagancki, nie był też modny. On był. Tak jak i Ona była. Postać, która krzyczy duszą i milknie ciałem.

Zastanawiało mnie co mówią te kroki. Czy są one symbolem wewnętrznej walki czy może spokoju. Jak zdradza ją sposób w który wypuszcza powietrze z ust. Czy kamienna twarz to część kamuflażu.

Miałem dość, paskudny moment. Chciałbym wejść w jej głowę, sprawdzić  czy się mylę. Odkryć to czego nie wiem. Nie czuć już dłużej tego rozrywającego uczucia bezsilności. Marzyła mi się w tamtym momencie pełna inwigilacja. Chęć znania każdej odłamu jej umysłu. Choć terror był nie wskazany. Nikt nie wpuści nikogo do swoich myśli, dopóki nie poczuje się bezpiecznie w towarzystwie odkrywcy kart.

A ja te karty chcę odkryć. Jedną po drugiej. Moje chore pragnienie dręczy mnie już długo. Z tym, że myślę, że w Tym kroku, oddechu i Tej duszy jest To Coś. Coś co mnie uleczy. Nie chcę być już dłużej dewastatorem dla nikogo, w tym i siebie. Przestać być niktnikiem, zacząć być ktosiem.

Znalazłem antidotum na truciznę. Na Monstrum, które wyjada mi wszystkie trzy płaty mózgowe. Lecz do czołowego mu jeszcze droga zajmie trochę. Toteż zacznę mówić, zanim zje moją mowę.
Wyłowię z rzeki Ofelię, która kroczyła wtedy ulicą. Może jest tak jak ja, zagubioną pannicą.
To nie jest sprawozdanie człowieka zakochanego.
Złapię Skowronka, mimo tego iż wtedy tak ładnie uciekał.

Drogi czytelniku, weź to w swoje posiadanie. Przeczytaj sumiennie. Będę na każde twoje wezwanie. Nie zostawię ci traumy po sobie. Pragnę tylko być ktosiem i aby ktoś pamiętał o mnie.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 16, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Jego senWhere stories live. Discover now