3. Spędź ze mną resztę wieczoru

8.9K 538 235
                                    

Jeszcze zanim mężczyzna zajmuje wolne miejsce Bianki, owiewa mnie woń jego perfum. Zmysłowa i intensywna o skórzanych i cytrusowych akordach.

Przechylam delikatnie głowę w stronę mężczyzny, obrzucając go niezainteresowanym spojrzeniem. Ale choć z pozoru zachowuję zimną maskę, na widok przystojnej twarzy nieznajomego i wpatrzonych we mnie piwnych oczu, temperatura mojego ciała nieznacznie wzrasta.

‒ Narzeczony ją zawołał ‒ kłamię.

Uśmiech jaki posyła mi w odpowiedzi świadczy wyraźnie, że nie wierzy w prawdziwość moich słów.

Przełykam ciężko ślinę, nagle denerwując się pod wpływem jego bacznego spojrzenia. Pierwsza wymiękam i odwracam wzrok. Chcę zająć czymś dłonie, więc sięgam po drinka. Przyglądam się z udawanym zainteresowaniem zawartości szklanki, świadoma, że siedzący obok mnie mężczyzna nadal mnie obserwuje.

‒ Lars Arendt-Nielsen ‒ odzywa się po chwili, przerywając panującą między nami ciszę niskim barytonem. Powaga w jego głosie sprawia, że unoszę ironicznie brwi.

‒ Cóż za wyniosły ton. Ale mnie nie interesuje to, jak się nazywasz.

Znowu unosi delikatnie kącik ust w leniwym uśmiechu.

‒ Tak nazywał się ten naukowiec ‒ wyjaśnia, nawiązując do naszej wcześniejszej rozmowy. ‒ Duński profesor nauk biomedycznych, specjalizujący się w badaniach nad bólem.

Zastanawiam się, czy ten facet jest inteligentny, czy po prostu ma specyficzne poczucie humoru. Choć właściwie jedno drugiego nie wyklucza.

‒ Wygooglowałeś to, by podzielić się ze mną tą jakże cenną informacją?

Piwny kolor oczu rozświetla na moment figlarny błysk.

‒ Pretekst, by móc do ciebie zagadać.

Wstrzymuję na moment oddech w zdumieniu. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Okej, on chyba naprawdę ze mną flirtuje.

Ta myśl wpływa niekorzystnie na poziom mojej pewności siebie, tak samo jak fakt, że moje serce właśnie zaczęło wybijać nierówny rytm. Nie daję jednak po sobie poznać, czy jego słowa wywarły na mnie jakiekolwiek wrażenie. Niech sobie nie myśli, że zaślepi mi umysł kilkoma chwytnymi tekstami i swoim urokiem niegrzecznego i pewnego siebie chłopca.

‒ Dlaczego nie spędzasz czasu ze swoimi znajomymi, skoro to twoje przyjęcie urodzinowe? ‒ Mężczyzna mruży oczy pytająco, opierając rękę o blat baru.

Obrzucam spojrzeniem wytatuowaną skórę i zarys mięśnia bicepsa, dopiero później odpowiadając:

‒ Powiedzmy, że chwilowo przytłoczyła mnie ich obecność.

‒ Moje towarzystwo też jest dla ciebie przytłaczające?

Przechylam delikatnie głowę, zastanawiając się.

‒ To zależy, co z tego towarzystwa wyniknie.

Kiedy wypowiadam te słowa, od razu zaczynam ich żałować. Moja wypowiedź może zostać zrozumiana dwuznacznie. Mnie chodziło o to, że zależy, czy mężczyzna będzie mnie irytował. Nie chciałam, by zabrzmiało to, jak propozycja.

‒ Zatańczymy?

Kolejny raz wywołuje moje zmieszanie. Trudno jest przewidzieć zachowanie tego mężczyzny.

‒ Może postaw mi najpierw drinka? ‒ W moim głosie słychać wahanie.

Znowu wstrzymuję oddech, bo mężczyzna staje przede mną i spogląda wprost w moje oczy z szatańskim uśmiechem na ustach.

Ten drugiDonde viven las historias. Descúbrelo ahora