𝐴𝑠ℎ

188 12 7
                                    




𝐍𝐨𝐰 𝐥𝐨𝐚𝐝𝐢𝐧𝐠. . .




❝Bo przecież zawsze do siebie wracamy... Prawda?❞ ✧ ೃ༄




┊ ⋆ ┊ . ┊ ┊┊ ⋆ ┊ . ┊ ┊


Nikt nie potrzebował, jednak po przeczytaniu mangi, moje uwielbienie do braci Haitani wzrosło niewyobrażalnie, a więc z tego tytułu powstał taki o to one shot. Praca dość nie typowa, nazwać to poezją to zdecydowanie za dużo, jednak moim zdaniem trochę się pobawiłam, językiem tworząc coś osobliwego. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. :)


┊ ⋆ ┊ . ┊ ┊┊ ⋆ ┊ . ┊ ┊



⋘ 𝑙𝑜𝑎𝑑𝑖𝑛𝑔 𝑑𝑎𝑡𝑎... ⋙




Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.





┊ ⋆ ┊ . ┊ ┊┊ ⋆ ┊ . ┊ ┊



My to ogień żywy


Zapłonął w nas, odkąd oczy nasze napotkały na nierównej drodze życia siebie. Zapatrzone w co bądź dotąd nieosiągalnego, upadły boleśnie na ziemię. I z padołu nieszczęścia w boskim raju miały szczęście przebywać. Iskry zaczarowane zapłonęły, obejmując nas, skrzętnie wiążąc w niewoli języków ognistych. Płomieniami w okamgnieniu się staliśmy, a wtedy płonęliśmy godzinami, błądząc po nieodkrytych ścieżkach oblicz naszych. Oderwani od pędu świata, na powrót wróciliśmy do monotonii życia. A jakże pamiętałam o oczach niczym lilia i włosach o dwóch kolorach swobodnie na wietrze płynących. I dźwięcznym imieniu Haitani Ran.


My to głusza zaklęta


Powracając do chwili obecnej, uparcie milczeliśmy. Cisza tańcząca dokuczliwie między nami, przygnębiająca była. Słowa istotne na językach ugrzęzły, niezdolne do sytuacji rozjaśnienia. A żadne z nas poczucia nie miało, że wewnątrz nas trzask wyrwę spowodował. Ogień zachwiany skromnie z trudem podtrzymywał więź nas łączącą, a niespokojne myśli krążyły wokół pytań o to, co z nami dalej będzie.


My to przyszłość wątpliwa


Niepewność wlała się w głąb dusz naszych, napełniając je morzem zwątpienia. Toń morska ostudziła zgliszcza tlących płomieni, doszczętnie niszcząc, to, co przez lata rozpaliliśmy. Na powrót wróciliśmy do dni tamtych, gdzie zaledwie znajomymi byliśmy. Serce me w boleściach niemiłosiernych się ścisnęło, a porcelanowe łzy płynęły w bezsilności poczuciu. Choć przyznać tego nie chciał, widoku jej szlochania za nic we wszechświecie nie cierpiał.


My to świat własny


Smukłymi palcami niespokojnie w dachówkę stukał, a dźwięk ten jedynym źródłem odgłosu się stał. Odkąd świat wraz z nami zamarł. Z ukosa nieskalanie objęłam spojrzeniem usta blade, wykrzywione w znikomym uśmiechu leniwym. Zmrużone ametystowe tęczówki patrzyły nieoderwanie na równie bladoniebieskie sklepienie. Uwielbiałam patrzeć na świat własny, obok mnie siedzący. A on przebierał w potokach myśli, poszukując słów odpowiednich, do wyrażenia idei zawiłych. Jakże zdawał sobie sprawę, że w przeszłości płonął dla niej właśnie.


My to jedność wieczna


Choć nie wierzył w dusz istnienie, siła silniejsza pchała go w jej ramiona ciepłe. Słowa w sposób niepojęty wylały się z niego, tycząc dla nas kolejną z dróg nieprzebytych. W sekundzie jednej niczym spójna całość niepewne wargi złączyły się w pełnym pasji pocałunku. Żywym ogniem oboje na powrót zapłonęliśmy. Ostatecznie było nam to dane, od początku samego, by zająć się ogniem własnym. Odnaleźliśmy drogę wieczną, która to połączyła losy dwojga w jedno. Spalaliśmy wzajemnie siebie, by popiołem się stać i zapełnić głębi dolinę naszego bezlitosnego przeznaczenia.




┊ ⋆ ┊ . ┊ ┊┊ ⋆ ┊ . ┊ ┊

𝐀𝐒𝐇 | 𝐑𝐀𝐍 𝐇𝐀𝐈𝐓𝐀𝐍𝐈Where stories live. Discover now