„Bliższe poznanie"

24 2 0
                                    

Oczyma Kiri:

Niech ona mi tego więcej nie robi! Przez nią prawie padłam na zawał, ale na szczęście że zrobiła to tylko po to, aby się ukryć przed człowiekiem i nie zostać zdemaskowana. Może moje urodziny, były trochę popsute, ale przepiękne. Przestałam płakać i odczepiłam się od Sybilli, aby nabrała powietrza do płuc, a potem patrzyłyśmy na rozświecone niebo, pełen fajerwerków. Lubiłam ten kolorowy widok, nagle nieznana nam wielka gwiazda, leciała w naszą stronę, a to oznaczało tylko jedno... ludzie nieba powracają.

- Sybilla... zawołaj szybko Nalę i spadamy stąd, proszę. - tak jak poprosiłam, tak zrobiła, zawołała jej zwierzę, a szybko odleciałyśmy do mojej rodziny i chce im potem przekazać, że to właśnie oni się znowu pojawili.

Leciałyśmy tyle minut, ile musiałyśmy. Kiedy dotarłyśmy już do mojego domu, szybko zeszłam z krewnego Ikrana i jak napotkałam moją mamę, powiedziałam jej, co zaraz się wydarzy.

- Żartujesz?! - krzyknęła głośno, a ja jej znowu to powtórzyłam i jak najszybciej szykowała się do dalszej podróży, ale gdzieś indziej. Jake, Tuk, Neteyam i Lo'ak, jak się o tym dowiedzieli, też zaczęli się pakować jak najszybciej. Sybilla ode mnie się dowiedziała co zaraz nastąpi i przeleciała ogłosić to wszystkim dookoła. Moi Na'vi jak najszybciej pakowali się, wsiadali na Ikrany i czekali aż to my polecimy pierwsi.

Jake zawołał swojego "Toruka Makto" i ruszyliśmy pełną parą, gdzieś daleko. Wszyscy lecieli na swoich Ikranach, ale myślę, że Ikran Sybilli i Jake'a, mają taki sam rozmiar, ze względu wielkości. Byliśmy daleko od naszego domu, teraz to lecieliśmy przez duże i błękitny ocean, pełen ryb i innych stworzeń. I nagle... coś wybuchło za nami... może to ludzie nieba? Tak, to oni, ale na nasze szczęście byliśmy daleko od nich, więc nas nie znajdą. Po bardzo długich godzinach dotarłyśmy do nieznanego nam terenu, było widać tylko unoszone wyspy na powietrzu i kilka ogromnych drzew.

- Jesteśmy na terenie, powietrznych Na'vi! - krzyknął Jake do wszystkich i zauważyłam, że Sybilla się tak jakby trochę smutna zrobiła.

Oczyma Sybilli:

Powietrznych Na'vi? Czyli chodzi o mój Klan, którego... nie widziałam? Na tą myśl zaczęłam płakać, bałam się, co się stanie, jak moi podobni Na'vi mnie poznają. Z myśli wyciągnął mnie krzyki podobne do wołania kogoś, obróciłam głowę w prawo, a tam kilku podobnych avatarów do mnie! Lecieli obok mnie i innych swoimi skrzydłami, które były bardzo podobne do moich. Nosili na rękach jakieś kosze, a w nich nie wiedziałam co jest, powoli podchodziliśmy do lądowania na ich ziemi. Lądowanie było spokojne, tylko dlatego żeby nie wzbudzić u innych niepokój i agresję. Kiedy wylądowaliśmy na ziemi, oni do nas podeszli i zaczęli nas oglądać, nagle podeszli do nas trzej chłopacy z ich klanu, ja oczywiście żeby nie narobić wstydu, schowałam się w koszyku. Ale jakby co to się zmniejszyłam, choć, no nie, nie, ja chcę ich trochę bliżej poznać, się wyszłam.

- Co cię do nas sprowadza, Jake Sully. - ktoś zapytał męskim głosem.

- Szukamy Uturu (tak to się chyba piszę, co nie?). - powiedział Jake niosąc przestraszoną Tuk.

- Uturu? - ktoś powiedział, tym razem żeńskim głosem do nas.

- Tak, schronienia dla naszego klanu. - powtórzył.

I nagle zaczęła nas oglądać jakaś kobieta, dotykała naszych ogonów, warkoczy, aż wkońcu natrafiła na mnie. Zdziwiona tym, też mnie oglądała.

- Czy ty czasem dziecko, nie pochodzisz z naszego plemienia? - no w sumie, jestem do nich podobna, ale to nie znaczy, że jestem w ich rodzinie.

- A nie wyglądam? - zapytałam może sarkastycznie, albo i nie, ale kobieta tylko na mnie spojrzała i bez mojego pozwolenia chwyciła moją rękę i powiedziała:

༄ I wannabe love you and fight ༄  Kiri x Rotx x Aunong. Neteyam x oc_ 1Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin