Ucieczka

1.6K 40 33
                                    

Pov Tony
Obudziłem się około 8 rano i postanowiłem że ucieknę aby nie być już dla nikogo ciężarem. Wstałem i ubrałem się w szare dresy i czarną bluzę. Bardzo powoli zszedłem na dół bo nadal mam problem z chodzeniem po schodach. Na szczęście wyglądało na to że wszyscy śpią w swoich pokojach albo nie ma ich w domu. Dlatego powoli i po cichu wyszedłem z domu. Kiedy wystawiłem nogi za drzwi przeszył mnie zimny dreszcz. Jeszcze zostało mi tylko ominięcie ochrony. Miałem szczęście bo ochroniarze rozmawiali ze sobą w ogóle nie zwracając uwagi na to że wychodzę za bramę a wiecie że za szybki to ja nie jestem. A tak poza tym, co to za ochrona która nie zauważa jak jakiś kaleka wychodzi ociężale za posesję.
Po kilku minutach doszedłem do lasku, więc stwierdziłem że odpocznę. Na trawie rozłożyłem koc, który spakowałem na wszelki wypadek. Usiadłem na nim kładąc obok swoje kule. Chwile później wyłączyłem lokalizacje w komórce aby nie mogli mnie namierzyć i odłożyłem ją na koc.
Około 30 minut później zobaczyłem szybko jadący w moją stronę, czarny van. Nagle z jego wnętrza wysiadło 2 napakowanych typów, którzy szybko i mało delikatnie podnieśli mnie i wpakowali do środka, a moje kule i reszta rzeczy, w tym telefon niestety, zostały w lesie. Byłem przerażony.
- Czego ode mnie chcecie?! - krzyknąłem w ich stronę gdy samochód ruszył.
- Zamknij mordę, już i tak nikt ci nie pomoże. Zginiesz w męczarniach - powiedział jeden z porywaczy na co obydwoje się zaśmiali.
- Co kurw@?! - wykrzyknąłem.
- Mówiłem żebyś zamknął mordę, nie ładnie tak nie słuchać - mężczyzna który kierował machnął ostrzegawczo palcem. Drugi zaś obrócił się do mnie i dał mi z liścia w twarz. Trochę zabolało więc już się nie odzywałem. Po chwili dojechaliśmy do jakiegoś pustostanu.
Pov Hailie
Dzisiaj byłam umówiona z Moną na zakupy. O 8:30 wyszłam z domu aby się nie spóźnić.
Kiedy byłam już obok centrum handlowego zauważyłam że jakiś 2 facetów wprowadza do opuszczonego budynku chłopaka który był bardzo podobny do Tonego. Kiedy uświadomiłam sobie że może to być mój brat bardzo się przestraszyłam. Szybko napisałam  SMS-a do Mony że dzisiaj nie uda mi się spotkać i że przepraszam. Po tym sprawdziłam czy mam broń a następnie uważnie się rozglądając ruszyłam w stronę budynku. Idąc tam próbowałam dodzwonić się do chłopaków ale żaden z nich nie odbierał. Bez zastanowienia weszłam do środka pustostanu i trzymając pistolet w rękach rozglądałam się po wnętrzu, sprawdzając wszystkie pomieszczenia. Kiedy miałam sprawdzać już 3 pokój usłyszałam głosy dobiegające z końca korytarza. Szybko ale po cichu ruszyłam w tamtą stronę i zajrzałam w szparę w drzwiach. Po tym co zobaczyłam o mało mi się nogi nie ugięły. Na podłodze leżał Tony z zamkniętymi oczami i przerażoną miną a nad nim stała ta dwójka mężczyzn. Jeden celował z broni w klatkę piersiową mojego brata. Nie było co czekać. Otworzyłam drzwi i strzeliłam do faceta z bronią lecz usłyszałam też drugi strzał.
Pov Tony
Po tym jak jeden z gości wycelował we mnie z pistoletu zamknąłem oczy bo wiedziałem co zaraz nastąpi. Nagle usłyszałem 2 strzały i po chwili poczułem ból w prawym barku. DOSTAŁEM. Ale do kogo należał 2 strzał?
Po chwili otworzyłem oczy i zauważyłem jednego porywacza całego we krwi a drugiego uciekającego przez okno. Kiedy odwróciłem wzrok do drzwi zobaczyłem Hailie. Moje szczęście było nie do opisania. Szybko podeszła do mnie.
- Coś ci jest? - zapytała przejęta i mnie przytuliła a ja pokazałem jej swój bark, jak się okazało kula przeszła na wylot.
- To tylko draśnięcie - powiedziałem ale po chwili poczułem mocny ból i zacisnąłem powieki.
- Właśnie widzę - mówiąc to wyciągnęła jakiś szalik który przycisnęła mi do rany. Nagle rozbrzmiał się dźwięk dzwonka do telefonu. Okazało się że to Vincent dzwoni do Hailie.
Młoda odebrała i wzięła na głośno mówiący aby mieć wolne ręce do opatrzenia mi ramiona gdyż właśnie wyciągnęła apteczkę.
- Dzień dobry Hailie, coś się stało? Bo dzwoniłaś z 6 razy - zapytał jak zwykle oschle.
- Tak stało się ale to później. Niech teraz ktoś przyjedzie do pustostanu przy galerii, Tony jest ranny - mówiąc to skończyła opatrywać mi bark.
- Dobrze powiecie nam później co się wydarzyło, zaraz będziemy - powiedział szybko i się rozłączył a Hailie znów się do mnie przytuliła.
- Jak dobrze że nic poważnego ci nie jest - powiedziała dziewczyna z ulgą w głosie.
- Jasne, wszystko jest w porządku - rzekłem i chciałem się podnieść ale moja siostra mi to uniemożliwiła.
- Nie wstawaj narazie - mówiła - najpierw musimy jechać do lekarza żeby zobaczyć czy napewno wszystko okej
- Mhm - mruknąłem bo nie miałem ochoty kolejny raz jeździć po szpitalach a potem odpoczywać w domu.
Po około 10 minutach przyjechało nasze rodzeństwo.
Pov Hailie
- Tutaj! - krzyknęłam.
- Chłopaki chodźcie! - wrzasnął Shane który jako pierwszy pojawił się w pomieszczeniu. Od razu do nas podbiegł.
- Tony co ci jest? - zapytał szybko.
- Nic - odpowiedział.
- Ma ranę postrzałową, kula przeszła na wylot - powiedziałam widząc że on nie chce się przyznać.
Nagle do sali weszli nasi pozostali bracia.
- Dobra, nie ma co czekać, jedziemy do szpitala - mówiąc to Dylan podszedł do nas
- Ja i Shane pojedziemy z Tonym do lekarza a reszta do domu - zarządził Vincent.
Pov Shane
Kiedy dojechaliśmy do szpitala po Tonego przyszedł lekarz i zaprosił go do gabinetu a ja i Vince siedzieliśmy na krzesłach czekając aż wyjdzie. Ja byłem cały zestresowany a Vincent jak to Vincent siedział z kamienną twarzą która nie wyraża uczuć. Po około 40 minutach mój bliźniak powoli wyszedł z pomieszczenia, podtrzymując się ściany, bo nie miał swoich kuli.
- Co tak długo? - zapytałem i pomogłem mu usiąść na krześle - Już się zaczynałem martwić.
- No ogólnie to rana na barku nie jest bardzo poważna i nie trzeba było operować tylko lekarz założył mi szwy - odpowiedział - I mam się oszczędzać póki nie będzie poprawy - dodał już ciszej.
- No okej to jedziemy do domu - powiedział Vince a ja pomogłem Tonemu wstać i dojść do auta.
Pov Hailie
Gdy chłopaki wrócili z moim najmłodszym bratem ze szpitala na pierwszy rzut oka wszystko było dobrze.
- I co? - zapytał Will.
- No wszystko dobrze, ma założone kilka szwów - powiedział Shane sadzając Tonego na kanapie - Aha i MA SIĘ OSZCZĘDZAĆ - dodał z naciskiem na ostatnie 3 słowa.
- Dobra dajcie już spokój - rzekł młodszy bliźniak.
- Ale jeszcze wróćmy do jednej kwestii, jak się znalazłeś w tym opuszczonym budynku i kim byli ci faceci? - zapytałam zmartwiona
- To nie było tylko jednego?! - krzyknął Dylan ale Hailie i Vincent pokręcili głowami. Nasz najstarszy brat pewnie już wszystko wiedział
- No było ich 2. Jednego zastrzeliłam a drugi uciekł aż się kurzyło - na moje słowa wszyscy parsknęli, prócz Vinca który był poważny.
- Tony odpowiedz na pytanie - rzekł nasz opiekun.
- No ja po prostu uciekłem... - odpowiedział cicho - Nie dawałem już rady.... - po tych słowach z jego oczu poleciały łzy.
Pov Shane
Nie mogłem zrozumieć o co chodziło mojemu bliźniakowi. Nie daje sobie rady, ale z czym?
- No już Tony spokojnie - powiedziałem i zacząłem delikatnie gładzić jego plecy.
- Jak to uciekłeś?! - krzyknął Dylan, na co Tony się tylko bardziej rozpłakał.
- Nie mogłem znieść myśli że jestem ciężarem i nie mogę zrobić większości rzeczy sam - odpowiedział przez łzy.
- Dlatego właśnie będziesz chodził do psychologa - rzekł Vincent.
- Nie proszę, ja nie chce - mówił cały zapłakany Tony.
- Młody żarty się skończyły - powiedział Will - Ty naprawdę potrzebujesz pomocy specjalisty.
- Tony naprawdę się o ciebie martwimy, bo widzimy że dalej coś jest nie tak - odparł Dylan.
- Mhm - cicho odrzekł Tony - A co z tym drugim mężczyzną? - zapytał przestraszony po chwili.
- Nie martw się nasi ludzie już go złapali, nie musisz się bać - powiedziałem a wtedy Tony oparł głowę o moje ramię  i odparł cicho:
- Dziękuje
- Nie masz za co - odpowiedzieliśmy wspólnie
Około godziny 23 wszyscy zbieraliśmy się do łóżek. Ja tylko odprowadziłem Tonego i poszedłem do siebie. Gdy się przebrałem i położyłem w łóżku, po niecałej minucie zasnąłem. To był męczący dzień dla nas wszystkich.
———————————————————————
Hej!
Jest i nowy rozdział. Wiem że trochę nudny ale mam brak weny. Mam nadzieje że choć troszkę wam się podoba.
Bardzo was proszę o pomysły bo mi już się skończyły ( piszcie w kom ). Tylko błagam aby były one jak najbardziej współgrające z książką. ( czyli raczej coś o Tonym albo związane z nim). Z góry dziękuje🫶🏼
Do zobaczenia☺️

Rodzina Monet - WypadekWhere stories live. Discover now