Rozdział 44

290 31 11
                                    

CZERWIEC

Scarlett i Bill teleportowali się do Hogsmeade. Byli pewni, że gdy tylko przekroczyli próg zamku było za późno, ale im dalej się zagłębiały tym głośniejsze huki zaklęć było słychać. Szczególnie z wieży astronomicznej. Nieznajoma Scarlett czarownica rzuciła się na nią w chwili gdy ta się tylko pojawiła. Scarlett odrzuciła ją zaklęciem, ale kobieta pchnęła ją za pomocą nieznananego jej zaklęcia. Scarlett upadła mocno na plecy, a kobieta stanęła nad nią. Przecięła Scarlett rękę, a potem brzuch tak, że przecięła jej koszulę. Scarlett krzyknęła z bólu. Czarnowłosa kobieta uśmiechnęła się zadowolona gdy w ostatniej chwili została powalona na ziemię przez Syriusza Blacka. Syriusz zaatakował ją jeszcze jednym zaklęciem dzięki czemu stawiła przytomność.

— Na twoim miejscu poszedłbym od razu do skrzydła szpitalnego. — powiedział Syriusz — Nie wygląda to dobtze. — dodał zanim powalił dwóch następnych. Scarlett zorientowała się, że nie widziała Billa.

— Gdzie Bill?

— Był tu chwilę temu. — stwierdził Syriusz na chwilę przestając walczyć, bo większość już dobił.

Scarlett zeszła z wieży astronomicznej i rozejrzała się wokół siebie. Trzymała różdżkę w pogotowiu, ale nikogo już prawie nie było. Serce biło jej z całej siły w piersi i miała złe przeczucia.

— Taki jak ty pewnie dobrze smakuje. — ktoś szepnął w korytarzu obok. Scarlett gwałtownie skręciła i idąc tuż przy ścianie słuchała czy ktoś jeszcze coś mówi — Po tym co ci zrobię nawet twoja narzeczona nie będzie cię chcieć. — po tych słowach Scarlett usłyszała głośny krzyk należący do Billa. Wbiegła dalej i zauważyła, że Grayback nad nim kuca i się szczerzy.

— Nie! — wrzasnęła Scarlett.

— Ciebie też przyozdobić? — zapytał Grayback wyprostowując się i podchodząc do Scarlett. Nawet do niej nie doszedł gdy uparł jak długi na podłogę. Bill był nieprzytomny i Scarlett czuła, że też zaraz zemdleje, bo straciła za dużo krwi.

Obudziła się dopiero w skrzydle szpitalnym. Jej ramię i brzuch zostały opatrzone. Miała bandaże w obu miejscach, ale była pewna, że zostaną jej blizny. Próbowała podnieść się na łokciach, ale od razu upadła z powrotem na łóżku. Zauważyła Molly, która siedziała przy łóżko Billa i Artura, który właśnie wyszedł od pani Pomfrey.

— Obudziłaś się. — powiedział cicho podchodząc do jej łóżka.

— Co z Billem? — wydusiła z siebie.

— W porządku... ale jest nieźle poszarpany. — powiedział Artur. Scarlett próbowała wstać łóżka. Mężczyzna od razu zaoferował jej swoje ramię i pomógł dojść do łóżka Billa. Scarlett się skrzywiła widząc rany na jego twarzy. Nie przypominał dawnego Billa. Wyglądał przerażająco i jak zupełnie nowa osoba. Molly od razu wstała z krzesła i pomogła Scarlett usiąść.

— Kiedy się obudzi?

— Pani Pomfrey twierdzi, że potrwa to trochę czasu. — powiedziała Molly.

Scarlett doskonale wiedziała co Molly sobie myśli. Sądzi, że Scarlett zostawi Billa teraz samego przez to jak wygląda. Scarlett spoglądała na to inaczej niż Molly sądziła. Według niej blizny to oznaka odwagi jaką Bill posiada. Wiedziała, że teraz wyglądają strasznie, ale z czasem zaczną się goić. Nigdy całkowicie nie znikną, ale w końcu będzie lepiej.

***

Bill gdy się obudził czuł okropny ból na twarzy i w całym ciele. Światło go na chwilę oślepiło więc mrugnął parę razy by się przyzwyczaić. Spojrzał na Scarlett, która odkładała na stolik nocny jakąś maść.

— Jak się czujesz? — zapytała.

— W porządku. — powiedział — Ale wszystko mnie boli.

— Nie dziwię się. — powiedziała całując go w czoło.

— Jak bardzo źle jest?

— Jest okropnie, Bill. — powiedziała Scarlett, a on odwrócił od niej głowę czując się nagle zawstydzony. Nie był w stanie się obronić i był teraz skażony bliznami. W dodatku w jego brzuchu pojawiło się uczucie, że zjadłby bardzo soczystego steka.

— Kochanie...

— Nie, ja rozumiem, że już nie chcesz...

— O czym ty mówisz? — zapytała.

— No... o tym, że pewnie chcesz teraz odwołać ślub...

— Bill, kochanie, nie planowałam go na to by go odwoływać gdy tylko na twojej twarzy pojawiły się rany. — powiedziała Scarlett — Nie przeszkadza mi to. Wciąż kocham cię tak samo. To nic nie zmieniło.

— Skoro tak... nasze dzieci będą się mnie bały.

— Nasze dzieci będą cię podziwiały. Twoją odwagę i będą z ciebie dumne. Poza tym... do tego czasu będą wyglądały inaczej. — powiedziała Scarlett — I lepiej skupić się na tym co jest teraz.

— Jak bardzo źle jest?

— Dumbledore nie żyje. — powiedziała — Teraz będzie tylko gorzej.

— Co z naszym ślubem?

— Stwierdzili, że nie ma potrzeby byśmy się teraz wycofali.

— Jestem wilkołakiem?

— Nie. — powiedziała Scarlett — Grayback się nie przemienił więc będziesz miał tylko parę wilczych cech. Remus doradził byśmy uważali w pierwszą pełnię księżyca. Może być dla ciebie trochę bolesna... Remus mówi, że eliksiry na to za bardzo nie działają. Jego syn ma tak samo. Nie jest wilkołakiem, ale ma parę wilczych cech i bardzo cierpi w pełnię.

Scarlett westchnęła widząc minę Billa. Wiedziała, że to co całkowicie zdołowało, ale właściwie nie wiedziała co może dla niego zrobić aby poczuł się lepiej. Chciała po prostu przeżyć wojnę i wieść z Billem spokojne życie.

The Night We Met | Bill Weasley Where stories live. Discover now