Rozdział 8

121 7 4
                                    

Kajusz spojrzał na przestraszoną dziewczynkę która łkała w moich ramionach morderczym wzrokiem. Kiedy zrobił krok w naszą stronę to mała rozryczała się jeszcze bardziej i wtuliła we mnie.
- Kajuszu nie możesz jej zabić!- krzyknęłam i objęłam dziecko ramionami. Spojrzał na mnie z dezaprobatą.
- Ona i tak miała umrzeć!- ryknął wampir rozjuszonym tonem.- dlaczego jej bronisz amore mio?- spytał już delikatnym tonem a jego spojrzenie się zmieniło o dziesięć stopni.
- Nie możesz jej zabić!- powtórzyłam ponownie patrząc mu odważnie w oczy. Skrzywił się.
- A niby dlaczego? Przecież to człowiek!- wypluł i spojrzał na dziewczynkę z niekrywanym obrzydzeniem.
- Bo to bezduszne!- broniłam jej dalej.
- Ludzie są bezduszni! To potwory jeszcze gorsze niż my!- krzyknął wściekły że bronię dziewczynki. Jego spojrzenie lawirowało pomiędzy mną a małą. Mała jeszcze bardziej przylgnęła do mnie pod wpływem jego spojrzenia.
- Proszę zostaw to biedne dziecko w spokoju! Więcej nie powtórzę! - krzyczałam na niego. Uniósł brew patrząc z wielkim obrzydzeniem na dziewczynkę.
- Dlaczego? - spytał z odrazą.
- Bo ją chcę!- oświadczyłam. Uśmiechnął się nagle jego mimika się od razu zmieniła.
- Chcesz niewolnika amore mio? Trzeba było powiedzieć od razu! - klasnął w dłonie uradowany.- załtwiłbym go od razu gdybyś tylko poprosiła wcześniej..
- Nie!- zaprzeczyłam szybko.- nie chcę niewolnika! Ona będzie miała równe prawa co ja! Będzie moją przyjaciółką o ile tylko zechce! - spojrzałam na obcą która patrzyła na mnie z nadzieją w oczach. Kajusz się wzdrygnął z odrazą na moje słowa.
- Człowiek!? Chcesz się przyjaźnić z człowiekiem!?- wypluł to słowo jak przekleństwo.- ty chyba postradałaś zmysły! Nigdy się nie zgodzę!
- W takim razie pozwól jej wrócić do domu.
- Wiesz że to niemożliwe amore mio. Odkryła nasz sekret istnienie wampirów! Nie może stąd wyjść żywa!
- Nie bądź hipokrotą! Ja też jestem człowiekiem!- popatrzył na mnie zdrazony jakbym kopnęła go co najmniej w brzuch.
- To co innego!- posłał dziewczynce ostre spojrzenie i zacisnął pięści.
- Zobaczymy co powie na to Aro.- zagroziłam i popatrzyłam mu pewnie w oczy. - Jestem oewna że zrobiłby dla mnie wszystko. Posłał mi wściekłe i zranione spojrzenie.
- Ona cię skazi zobaczysz!- syknął zaciekle i wyleciał z komnaty w wampirzym tempie trzaskając drzwiami. Pewnie poleciał prosto do Aro w tej chwili liczyło się dla mnie co innego.

Powrót do rzeczywistości/ królowie volturi Where stories live. Discover now