rozdział 11

924 47 14
                                    

Nie wiedziałam co mam robić. Nadal o sobie opowiadał, więc jeszcze mnie nie zauważył. Wyglądał dojrzałej niż go zapamiętałam, ale wiele rzeczy w nim, nadal zostało identyczne. Był tak samo przystojny i miał swój piękny uśmiech. Jego głos nadal mnie uspokajał.

Czułam się bardzo dziwnie. Nie widziałam go od około 2 lat.

Po śmierci Ethana nadal miałam z nim kontakt. Will jest odemnie o dwa lata starszy, ale poszłam rok wcześniej do szkoły. Skoro ma być ze mną w klasie, najprawdopodobniej musiał jedną oblać w czasie kiedy nie mialiśmy kontaktu.

Myślę, że w innych okolicznościach bym się cieszyła, na widok starego znajomego. Jednak tym razem sytułacja była inna.

Po pierwsze William budził w moim umyśle nieprzyjemne wspomnienia. Niby zawsze nasze spotkania odbywały się w przyjemnej atmosferze, jednak od czasu diagnozy jego brata, często widywaliśmy się w nieprzyjemnych chwilach. Wszytskie badania Ethana i jego nagłe wyjazdy do szpitali. W takich sytuacjach często siedziałam z Willem. Wytrzymywalismy to razem. Podobał mi się gdy byłam mała. Niestety w późniejszym czasie nie mogłam myśleć o mojej nastoletniej miłości.

To jest właśnie drugi powód. Moje złamane serce. Byliśmy blisko. Nawet bardzo. Ale to dlatego, że Will traktował mnie raczej jak młodszą siostrę. Albo przyjaciółkę brata.

Po śmierci Ethana nadal kochałam Willa. Jednak odsunęłam od siebie te uczucia. Oboje przeżywaliśmy żałobę. Miałam 13 lat, a on 15. Ja płakałam nocami w łóżku, a on pił i imprezował. Byliśmy jeszcze dziecimi, które musiały szybciej dorosnąć. Chłopaków tak jak mnie wychowała tylko matka. Ona też się załamała po śmierci syna. Popadła w depresję i nie była w stanie zająć się domem.

To też spadło na Willa. Musiał ogarnąć wszytstko. Znaleźć pracę, zająć się domem i matką. Możliwe, że właśnie przez to zawalił rok. Jednak on nie od początku dawał radę. Sam tesknił. Jako 13-nasto latka zajmowałam się nim kiedy był pijany.

Ten rok jakoś minął. Potem razem z matką wyjechali do dziadków. Przez około miesiąc ze sobą pisaliśmy. Potem zaczęły się moje problemy z Brandonem i nie miałam na to siły. To ja zakończyłam naszą relację. Żałuje, ale nie mogę już tego zmienić.

Z zamyślenia wyrwała mnie Lina. Uderzyła mnie w rękę odrobinę za mocno, przez co podjęłam cicho. Ale nadal za głośno. Will odwrucił się w moją stronę. Zauważył mnie, a na jego twarzy wymalował się szok. Najprawdopodobniej też utonął we wspomnieniach, bo przestał się na mnie gapić dopiero, kiedy nauczycielka kazała mu usiąść.

Najprawdopodobniej moja przyjaciółka zauważyła nasze dziwne zachowanie bo po chwili usłyszałam jej głos.

- Znacie się - bardziej stwierdziła niż zapytała. Chciałabym powiedzieć jej prawdę, ale przeszłość zostawiałam za sobą.

- Tak, chodziliśmy razem do szkoły. - powiedziałam. Gdyby była kimś innym pewnie bym ją okłamała, bo jestem w tym dobra, ale i tak miałam wyrzuty sumienia, że nie mówiłam jej o sytułacji rodzinnej. - Ale zostaw to dla siebie.

- Jak dobrze się znaliście? - zapytała.

- Trochę. Wolę o tym nie rozmawiać.

Dziewczyna wyglądała na zdezoriętowaną, jednak przestała pytać. Will patrzył się na mnie przez całą resztę lekcji. Kiedy zadzwonił dzwonek, wręcz wybiegłam w sali, mówiąc Linie, że muszę iść do łazienki i złapiemy się później.

Szłam szybkim krokiem w kierunku damskich toalet. Z tym nie kłamałam. Naprawdę tam szłam, ale w innym celu. Chciałam się ukryć przed Willem.

- Valerii, zaczekaj! - usłyszałam jego głos. Wolał mnie, ale ja udawałam, że go nie słyszę.

wspólny ojciec || ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz