Rozdział 8

7.2K 251 35
                                    

 Następne godziny spędziliśmy z Charliem na rozmowach i po prostu spędzaniu czasu razem. Od mojego powrotu do miasta widzieliśmy się niemal codziennie, jednak wtedy głównym tematem była moja suknia i gala. Teraz w obliczu tego, że prawie siebie straciliśmy, potrzebowaliśmy tych beztroskich godzin sam na sam.

Nawet na moment nie wróciliśmy do tego, co stało się tamtego wieczoru. Charlie wiedział, że wolałam o tym nie rozmawiać, bo była to dla mnie trauma, a ja czułam się lepiej z tym, że nie musiałam go okłamywać. Przez te kilka godzin naprawdę zdążyłam zapomnieć o tym wszystkim, co mnie spotkało. Przez te kilka godzin nie było w moim życiu Victora i Aarona.

W międzyczasie obydwoje trochę zgłodnieliśmy. Co prawda Wilson może i miał u siebie w pracowni małą kuchnię, jednak co z tego, skoro żadne z nas nie posiadało zbytnio zdolności kulinarnych. Ostatecznie postanowiliśmy zamówić najbardziej wymyślne danie, jakim była pizza. Akurat Charlie był w trakcie opowiadania kolejnej bezsensownej historii, która z dziwnych powodów nas śmieszyła, gdy usłyszeliśmy, że ktoś wszedł do pracowni.

- To pewnie jedzenie. - Wilson próbował nieudolnie z pufy, na której właśnie siedział i dodał. - W jednej z szafek w kuchni powinny być jakieś talerze. Weź je, a ja zaraz wrócę - machnął ręką na drugie pomieszczenie i ruszył w stronę schodów prowadzących na parter.

- Po jakie licho nam talerze? - zaśmiałam się, jednak posłusznie ruszyłam ich poszukać.

W jednej z szafek znalazłam jeszcze sok, który, jak na moje oko, nadawał się jeszcze do wypicia i razem z nim oraz dwoma talerzami w ręce opuściłam kuchnię.

- Wzięłam jeszcze sok, żeby było czym popić tę pizzę...

- Zamówiliście pizzę! - usłyszałam podekscytowany głos, którego w pierwszej chwili nie rozpoznałam. Podniosłam głowę i moim oczom ukazała się pewna blondynka, którą miałam już okazję spotkać. - Och cześć Vanesso - zawołała radośnie i szybkim krokiem podeszła w moją stronę. - Tak bardzo się cieszę, że widzę cię całą i zdrową. Jak tylko Charlie mi napisał, że w końcu się odezwałaś, kamień spadł mi z serca - cały czas mówiąc Olivia podeszła jeszcze bliżej i mnie przytuliła. Prawie upuściłam wszystko, co trzymałam w rękach, jednak zrobiło mi się miło. - Tak dobrze, że White cię uratował - po tych słowach lekko się spięłam, na szczęście dziewczyna tego nie poczuła.

W mojej głowie rozbrzmiewało jedno pytanie, jak to Charlie do niej napisał? Czyli ze sobą pisali? Od kiedy? Wtedy przypomniałam sobie, jak mój przyjaciel na nią patrzył, gdy pierwszy raz przyszła do pracowni, a później naszą rozmową, podczas której zrobił się cały czerwony. Czyli miałam rację i coś było na rzeczy. Musiałam koniecznie z nim o tym porozmawiać.

- Też się cieszę, że cię widzę - odpowiedziałam wesoło i przede wszystkim szczerze. Może nie znałam jej długą, ale zdecydowanie zdążyłam ją polubić. Odsunęłyśmy się od siebie, a Davies posłała mi promienny uśmiech.

- Nie będziecie mieli nic przeciwko, jeśli też z wami zjem? - spytała i zerkała to na mnie, to na dziwnie nieobecnego chłopaka. - Tylko pójdę jeszcze szybko do toalety.

- Tak, jasne - odpowiedziałam za nas oboje. - Dostawca i tak jeszcze nie przyjechał, więc nie ma, co się spieszyć.

- Super - klasnęła w dłonie i zaczęła kierować się w stronę łazienki. - Jestem cholernie głodna i wręcz marzę, żeby w końcu coś zjeść.

Dziewczyna po chwili zniknęła nam z oczu, więc spojrzałam na Charliego i uniosłam brwi, czekając na jakieś wyjaśnienia.

- To ja pójdę po jeszcze jeden talerz - wymamrotał pod nosem i perfidnie próbował uciec. Nie ze mną takie numery.

Spoiled souls [ZOSTANIE WYDANE]Место, где живут истории. Откройте их для себя