Rozdział 22

5.8K 242 39
                                    

Znowu wszystko było, jak wcześniej. Od kilku dni nie odzywaliśmy się do siebie z Aaronem, a do tego doszedł jeszcze ten przeklęty strach, który dopadał mnie za każdym razem, gdy myślałam o rozmowie z Victorem. Jak przed kilkoma miesiącami czułam się samotna bardziej niż kiedykolwiek i zlękniona. Kilka razy zastanawiałam się, czy nie spróbować jakoś zacząć rozmowy z Aaronem, jednak za każdym razem się wycofywałam. Wtedy w tym cholernym samochodzie pod wpływem emocji powiedziałam coś, nad czym się nawet nie zastanawiałam. Już dawno doszłam do tego, że nie skłamałam, ale czy chciałam, żeby o tym wiedział? I tak utknęliśmy w martwym punkcie. Ja bałam się z nim porozmawiać, a jemu pewnie nie pozwalała na to jego duma. Domyślałam się, że gdy tylko ochłonął zrozumiał, że ta kłótnia nie miała żadnego sensu, ale cholera, to był w końcu Aaron White, który nigdy w życiu nie przyznałby się do błędu.

A gdyby tego było mało, Victor zachowywał się jakoś dziwnie. Nie miałam pojęcia, o co mu chodziło, ale za każdym razem, gdy tylko siadaliśmy do wspólnych posiłków posyłał nam jakieś dziwne spojrzenia. Niby rozbawione, ale jednak czujne i poważne, jakby o czymś wiedział.

Tego dnia nie było inaczej. Starałam się ignorować jego natarczywy wzrok starszego, ale było to cholernie ciężkie. Bałam się do niego odezwać, bo nie chciałam z nim wchodzić w żadne zbędne interakcje. W końcu i tak od kilku dni byłam kłębkiem nerwów i przygotowywałam się na rozmowę, podczas której miał mi powiedzieć więcej o moim zleceniu.

- Muszę pojechać dzisiaj wcześniej do firmy - zaczął Victor spoglądając w stronę syna. - Czy przygotowałeś wszystkie dokumenty, o których ostatnio rozmawialiśmy? - zapytał.

Aaron w pierwszej chwili nawet nie podniósł głowy, jednak przez ciszę, która między nami zapanowała chyba zrozumiał, że to pytanie było skierowane do niego.

- Ach tak, już prawie wszystko gotowe. Jeszcze dzisiaj dam je wszystkie Charlotte, a ona dostarczy je do twojego biura - odpowiedział bez cienia emocji w głosie, jakby tę regułkę miał już wyuczoną na pamięć.

- Doskonale - ucieszył się Victor i jednocześnie zaczął wstawać od stołu.

Odetchnęłam, bo w końcu mogłam uwolnić się od jego spojrzenia. Już trochę bardziej spokojna zabrałam się za dalsze jedzenie śniadania, gdy nagle usłyszałam ciche chrząknięcie. Podniosłam głowę i natrafiłam prosto na zimne spojrzenie mężczyzny, który jeszcze zatrzymał się w progu pomieszczenia.

- Prawie bym zapomniał, Vanesso - na dźwięk swojego imienia poczułam jak moje ciało zastyga. - Jak skończysz dzisiaj treningi, przyjdź do mojego gabinetu.

Nic więcej nie dodał i po prostu wyszedł. Poczułam, jak coś boleśnie zacisnęło się w okolicach mojej klatki piersiowej i wiedziałam, że już nic więcej nie przełknę. Niby spodziewałam się, że ten dzień nadejdzie, a jednak czułam, jakby ciężar tej informacji przygniótł moje niegotowe na nią ciało. Oprócz stresu, który czułam w każdej komórce, poczułam jeszcze coś. Uniosłam głowę i musiałam zmierzyć się z zdezorientowanym spojrzeniem Aarona. Po jego minie mogłam wnioskować, że ojciec mu o niczym nie powiedział.

- Czego on od ciebie chciał? - jego ton różnił się od tego, którym jeszcze przed chwilą zwracał się do swojego ojca. Teraz było słychać w nim jakieś emocje. Co prawda może tylko złość, ale to już coś. - Vanesso - dodał, kiedy nie odpowiedziałam.

- Podobno znalazł mi już pierwszą ofertę - sama nie wiedziałam, jak miałam to nazwać. Po minie Aarona nie mogłam nic wywnioskować, więc kontynuowałam. Nie spodziewałam się, że nasza pierwsza rozmowa po kłótni będzie akurat dzisiaj i to na taki temat. - Ostatnio wezwał mnie do swojego gabinetu i powiedział, że znalazł zlecenie idealne dla mnie. Nie zdradzał szczegółów, bo miał to zrobić na następnym spotkaniu. Jak widać będzie ono dzisiaj.

Spoiled souls [ZOSTANIE WYDANE]Where stories live. Discover now