Rozdział Dwudziesty Dziewiąty

690 28 82
                                    

Uśmiechnęłam się do brata pomagając mu wstać z łóżka szpitalnego, na którym siedział.

- Wracamy do domu. - powiedziałam radością na co chłopak pokiwał twierdząco głową ubierając na siebie bluzę, którą mu podałam.

- Jeszcze trochę mnie głowa boli. - stwierdził na co ja pogłaskałam go po blond czuprynie.

- Jak wrócimy do domu, to się położysz. Musisz jeszcze trochę odpocząć i później będzie lepiej. - powiedziałam z uśmiechem, gdy podeszliśmy do recepcji i zgarnęłam wypis Oliviera ze szpitala. Następnie udaliśmy się do mojego samochodu i ruszyliśmy w stronę domu.

- Umówiłaś się na spotkanie z Kylianem dzisiaj? - zapytał mój brat na co ja zaśmiałam się spoglądając na niego, gdy staliśmy na światłach i uniosłam brwi. - Słyszałem jak rozmawiłaś z kimś przez telefon wczoraj.

- Niee, to był Neymar. - westchnęłam ruszając, gdy mieliśmy zielone światło.

Po dwudziestu minutach weszliśmy do domu i wszyscy od razu rzucili się na Oliviera przytulając go na co się uśmiechnęłam. Podałam mamie wypis i ruszyłam do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic po czym ubrałam przygotowane dresy i zrobiłam lekki makijaż. Związałam włosy w wysokiego kucyka wychodząc z łazienki. Spodziewałam się zobaczyć Kyliana na moim łóżku, ale jednak to się nie wydarzyło. Za każdym razem, gdy się przygotuje to go nie ma. Wzięłam do ręki telefon i wyszłam z pokoju kierując się schodami do salonu.

- Hej, Sophie. - usłyszałam głos Michelle, więc szybko odwróciłam się w jej stronę. - Będziesz dzisiaj w barze? Nasz ukochany klub znowu zamówił stolik. - zaśmiała się pod nosem, a ja poczułam uścisk w żołądku.

- Nie, nic mi o tym nie wiadomo, ale jeżeli potrzebujecie pomocy to mogę wpaść. - stwierdziłam zgarniając kluczyki z samochodu i włożyłam telefon do tylniej kieszeni spodni.

- Pewnie jedziesz do Kyliana, więc może zaprosi cię na imprezę. - powiedziała na co ja pokiwałam przecząco głową.

- Jadę do Neymara. Chcesz żebym przyjechała wam pomóc czy nie? - warknęłam szybko widząc ojca zmierzającego w naszą stronę.

- Tak, dziękuję. Jak możesz to bądź na osiemnastą. - powiedziała na co ja szybko przytaknęłam, a Michelle poszła do kuchni.

- Sophie, czy ty zamierzasz coś dalej robić ze swoim życiem? - zapytał ojciec na co ja prychnęłam pod nosem spoglądając na niego. - Powiem tak, mam dla ciebie dwie propozycje. PSG albo Lens, a jak nie to szukaj czegoś na własną rękę. - stwierdził, a ja założyłam ręce na klatce piersiowej widząc mamę stojącą w przejściu.

- Nie wystarczy ci, że już byłam na praktykach pieprzony rok w Londynie? - uniosłam swój głos czując krew buzującą w moich żyłach.

- Trzeba było tam zostać. - powiedział, a w moich oczach pojawiły się łzy.

- Wiesz co? Masz rację. Nie mam zamiaru mieszkać pod twoim dachem, gdy masz do mnie taki stosunek. Tyle lat już robię wszystko co chcesz, jestem na każde twoje zawołanie, a ty nawet tego nie doceniasz! - krzyknęłam ocierając łzy z moich policzków. - Staram się jak mogę, ale ty widzisz tylko to co chcesz widzieć. - szepnęłam odwracając się tyłem do niego i wychodząc z domu. Wsiadłam do samochodu i z piskiem opon ruszyłam w stronę domu Neymara.

*Oczami Kyliana*

Po zakończonym i przegranym meczu udaliśmy z większością drużyny do baru na parę drinków. Westchnąłem zrezygnowany siedząc przy stoliku i wpatrywałem się w szklankę z alkoholem.

- Co jest stary? Masz dość? - usłyszałem pytanie Sergio po swojej prawej stronie, więc spojrzałem na niego z delikatnym uśmiechem.

- Ja? W życiu. - zaśmiałem się pod nosem unosząc szklankę po góry i upijając spory łyk.

OBSESSION || Kylian MbappeWhere stories live. Discover now