Rozdział II

140 9 0
                                    

-Gabriel, kupiłeś kota Adrienowi? - spytała ze zdziwieniem kobieta i wzięła zwierzątko na ręce.
-Co? Nie. Nie kupiłem żadnego kota! Adrien skąd on się tu wziął?
-Znalazłem go w drodze ze szkoły, nie mogłem go zostawić. - wyjaśnił chłopak.
-Masz się go natychmiast pozbyć. Nie chcę żadnych zwierząt w moim domu! - zadecydował, jednak w tym momencie spojrzał na Nathalie, która zadowolona i uśmiechnięta przytulała i głaskała zwierzątko. Gabriel poczuł jak zaczyna się czerwienić. Dawno nie widział swojej asystentki takiej szczęśliwej. Nagle jego ton głosu nieco złagodniał. - Nathalie...? A Ty co sądzisz o tej sytuacji?
-Ja? - spytała z niedowierzaniem kobieta. W końcu jej szef na co dzień nie pytał jej o zdanie w większości spraw, chyba, że potrzebował bardzo ważnej rady. - Ja... zatrzymałabym go... ale skoro Ty już powiedziałeś, że...
-Zatrzymamy go. - oznajmił nagle krótko projektant. Asystentka i chłopak spojrzeli na siebie zdziwieni i krzyknęli równocześnie:
-Naprawdę?!
-Tak. - powiedział krótko Gabriel, po czym wyszedł z jadalni.

Po paru minutach do jego gabinetu przyszła Nathalie.
-Nie mogę uwierzyć, że zgodziłeś się na tego kotka. Co się stało, że tak szybko zmieniłeś decyzję?
-Ja... Po prostu... chciałem żebyś była zadowolona... - rzekł, po czym odwrócił wzrok, żeby nie patrzeć Nathalie w oczy.
-Ja? O... to bardzo... miło z Twojej strony... dziękuję. - powiedziała i uśmiechnęła się do swojego szefa, po czym wyszła z pokoju. Potem poszła do kuchni, upewniła się, że nikt jej nie widzi i połknęła na raz pięć tabletek. Tylko to ją jeszcze jakoś uspokajało, mimo, iż doskonale wiedziała, że połyka zbyt duże ilości tabletek. Poza tym straciła apetyt, mało jadła i piła, ale przynajmniej udało jej się ograniczyć napady tej dziwnej mocy.

Pewnego dnia Adrien oznajmił, że obiecał koledze, że zaopiekuje się jego młodszym bratem. Na tę wiadomość Gabriel o mało nie spadł z krzesła.
-Poważnie, Adrien? Najpierw kot, a teraz dziecko.
-Spokojnie, Gabriel. - powiedziała kobieta, kładąc mu rękę na ramieniu. - Ja się nim zajmę.
Po tych słowach Nathalie poprosiła małego chłopca, żeby wyszedł z nią i Adrienem na dwór. Dziecko bardzo się ucieszyło. Nathalie wydawała mu się bardzo przyjazna, więc od razu złapało ją za rękę i pociągnęło za sobą. W pierwszej chwili kobieta bardzo się przestraszyła, ale na szczęście nic się nie stało. Bała się podawać ludziom dłonie z wiadomych powodów. Po jakimś czasie wróciła do domu i poszła do kuchni znów zażyć kolejne siedem tabletek. Akurat w tym momencie do kuchni wszedł Gabriel.
-Nathalie? Co Ty tutaj robisz?
-Ja... zostawiłam chłopaka z Adrienem i przyszłam na chwilę się czegoś napić...
-A te tabletki?
-No wiesz... miraculum pawia i jego skutki uboczne...
-No tak... ale dlaczego bierzesz aż tyle tych leków... czy to nie jest odrobinę za dużo... No wiesz... jedna tabletka na kaszel, druga na ból głowy, trzecia na wzmocnienie odporności... a reszta?
-Na uspokojenie i żebym nie zwariowała z tą dziwną granatową mocą... - pomyślała, po czym odpowiedziała głośno. - No wiesz... muszę być silna... i muszę się szybko wyleczyć...
-Rozumiem, ale nie uważasz...
-Przepraszam, muszę już iść. - powiedziała i szybko wybiegła z kuchni.

Po ponad połowie godziny wreszcie wrócili z dworu. Adrien poszedł zająć się dzieckiem, a Nathalie i Gabriel - pracą. Wtedy projektant uznał, że to odpowiedni moment by rozpocząć

temat od nowa.
-Nathalie... masz problem tylko ze skutkami ubocznymi miraculum czy dzieje się coś jeszcze?
Kobieta nerwowo podniosła wzrok.
-Tylko skutki miraculum... a czemu pytasz?
-Czyli kaszel, zawroty głowy i omdlenia? Nie masz nic więcej?
-Nie. - skłamała kobieta.
-Ani nic innego, niepokojącego Cię też się nie dzieje?
-Nie...
-Na pewno? - dopytywał się.
-Tak. - odpowiadała krótko.
-Bo wiesz, że jeśli coś będzie nie tak to możesz mi powiedzieć. Możesz na mnie liczyć... wiesz o tym?
-Tak. Dziękuję.
Niestety nie mogli dalej kontynuować tej niezręcznej wymiany zdań, ponieważ nagle do gabinetu wbiegł Adrien z płaczącym dzieckiem na rękach.
-Co się stało? - spytała przestraszona kobieta.

"MOC" (Miraculous Gabenath)Where stories live. Discover now