Czuje, że żyje

12 0 0
                                    

Kobieta - od zarania dziejów w swoim życiu ma tylko jedno zadanie: usługiwać mężczyźnie, być mu posłuszna. Powinna umieć gotować i sprzątać. Pamiętaj, że mąż ma być dla ciebie bogiem. Cokolwiek powie, zrobi zawsze przyznawaj mu racje. Nawet jeśli się myli. Wiele razy może podebtać twoje serce, ale ty nie możesz się od niego odwrócić. Kiedy mężczyzna będzie próbował wbić szcztylety w twoje oczy i uszy, to ty pozwól mu na to. Zawsz pamietaj, że wasz związek trwać będzie na całe życie. Obydwoje bedziecie w jednej warstwie społecznej, ale wiec, że twój mąż pod każdym względem jest lepszy. Będziesz przeżywała bardzo wiele, być może bedziesz i płakać, ale twoje problemy muszą zostać w twoim sercu. - wiele razy w moim życiu mama powtarzała mi właśnie te słowa.

Nazywam się Chandni Malhotra. Czterdziesto-letnia Hinduska, która razem z mężem osiedliła się na stałe w Jainpurze. Jestem żoną przemysłowca prowadzacego własną filrmę, wspaniałego Raja. Od dwudziestu lat jestem również mamą. Mój syn, Arjun w każdym stopniu przypomina swojego ojca. Obydwoje są niesamowici. Otaczają mnie ogormną miłością. Kocham ich nad życie.

Osiemnaście lat temu urodziłam drugie z dzieci. Prześliczną, jakby wyrysowaną przez artystę - Gauri. Przez bardzo długi czas razem z Rajem poszukiwaliśmy dla niej odpowiedniego imienia. Przez pierwszy miesiąc swojego życia, nasza córka nazywała się Preity. Dopiero potem po wspólnych decyzjach doszlismy do wniosku, że Gauri jest najlepszym wyjściem.

Dzień za dniem, tempęm spokojnym płyneło moje życie. Odchowałam dzieci, z niecierpliwością wyczekiwałam wnuków. Nic od nikogo nie oczekiwałam, o nic nie pytałam, wszystko prosto z serca dawałam. Wiodłam takie życie jak każde inne Hinduski. Chyląc czoło przed wszystkimi mężczyznami. Jednak, nagle pewnego dnia mój los całkowicie sie odmienił. Tajemnice, które skrywałam przez tyle lat postanowiły wyjść na jaw. A wszytko to zaczeło się dwudziestego drugiego kwietnia kiedy rano razem z mężem jadłam śniadanie...

- pamiętasz chyba, że dzisiaj przyjeżdżają do nas goście?- zapytał Raj popijąc herbatę i spojrzawszy na mnie swoim tajemniczym wzrokiem.

-oczywiście, przygotowałam pokój gościnny- odpowiedziałam uśmiechając się.

-dolać Ci może herbaty?-zapytałam sięgajac bo dzbanek z świeżo naparzonym napojem.

-nie-odparł Raj biorąc do ręki gazetę. Jak co poranek wolał przeglądać najnowszą prasę zamiast porozmawiać z żoną. Mimo to ja szanowałam jego nietypową decyzje.

Nagle posłyszeliśmy donośny odgłos silnika samochodowego. Dźwięk dobiegał z podworka. Oboje wiedzielismy, że to żona oraz córka współpracownika Raja.

- bardzo szybko przyjechali- powiedział mój mąż odkładając gazete na stół.

- ide ich przywitać, a ty posprzątaj po śniadaniu, tylko znowu nie rozwal talerza bo ci przyłoże- dodał wychodząc z jadalni. Ja za to szybko pozbierałam na kupę talerzę oraz filiżanki i zaniosłam je do zlewu w kuchni. Natomiast na stół położyłam świeże kwiaty, które rano zebrałam w ogródku oraz talerz słodkiego Laddu.

- pani Lalito bardzo mi miło- usłyszałam w korytarzu. Po paru sekundach drzwi od salonu otworzyły się a do pomieszczenia weszła trójka osób. Od razu podeszłam do nich szczerzę się uśmiechając.

- namaste- powiedziałam kłaniając się kobiecie. Hinduska ubrana była w piękne, kremowe sari w starodawnych wzorach. Włosy przybyszka spieła w warkocz, długi oraz gęsty w kolorze rzarzących się węgielków. Przedziałek kobiety ozdabiała malutka szczypta sindooru. Natomiast w uszach gościły drogocenne kolczyki, które zapewne dostała od swojego męża. Hinduska miała bardzo delikatną twarz. Niczym wyrysowaną przez artystę. Jej brązowe, ogromne oczy przeczesały mnie od góry do dółu.

Czarna różaWhere stories live. Discover now