4. Noc poślubna (+18)

101 6 0
                                    

Pociągał delikatnie zaciskając dłoń na członku Lana.

Spokojnie, nie przejmuj się niczym. Teraz ty spróbuj zrobić to samo z moim.

Smok delikatnie chwycił za przyrodzenie męża. Staranie odwzorowywał to co Lis robił. Po pewnym czasie postanowił nieco zmocnić uchwyt i przyspieszyć, czując się nieco pewniej z penisem w rencie. Po niedługim czasie usłyszał niski pomruk alfy z zadowolenia obecnej sytuacji. Ochrypły pomruk sprawił że po skurzę Wangiego przebiegły ciarki podniecenia. Chciał jeszcze przyspieszyć i doprowadzić męża do orgazmu. Jednak za nim mógł to uczynić Lis złapał go za dłonie.

Wystarczy, jesteś w tum dobry wystarczyło ci tylko pokazać.

Lis zaśmiał się cicho, przejerzdzając  dłonią po zawstydzonych policzkach Lana. Smok nie wiedział jak to potraktować.

Teraz jak jesteś już oswojony z swoimi kolegą myślę że możemy spróbować.

Delikatnie popchnął znów spiętego Lana na małżeńskie łoże. Umieścił swe biodra po między udami małżonka. Nachylił się nad nim i pocałował namiętnie.

Ciii, nie bój się. Może i jestem podenerwowany. Jednak nadal panuje nad sobą, nie zrobię ci krzywdy. No może pobili cię na początku i pod koniec ale tego nie uniknie nawet najlepszy zawodowiec.

Szeptał między pocałunkami zachęcając Lana do relaksu. Delikatnie podniósł i poprawił pozycję Smoka na łożu. Delikatnie podsunął dwie poduszki pod głowę kochanka. Po upewnieniu się że ten leży wygodnie, nalał ponownie olejku na dłonie. Natarł swojego potworka. Wytarł dłonie w chusteczkę. Podniósł delikatnie nogi Lana i zarzucił na swoje biodra. Nakierował penisa na małe wejście. Delikatnie wbijając się przez otwór bacznie obserwował coraz to bardziej skwaszoną minę kochanka. Z nie przyjemnego bólu wydobywały się bolesne jęki. Wcześniej nigdy nie był zmuszony by zmieścić coś tak wielkiego. A sam fak że prawie nigdy się nie masturbował nie pomagał. Łapczywie łapał powietrze i zaciskał dłonie na czerwonej pościeli. Przegryzając wargę i zaciskając oczy nie wytrzymał już tego.

Proszę... stop.... Ja nie dam-mm już rady

Ledwo wysapał ocierając dłonią łzy. Spojrzał błagalnie w stronę alfy.

Nie

Błagam!

Alfa nie zaprzestał powolnego wsuwania się w ciało omegi. Jego surowy głos nie pomógł w uspokojeniu zszarganych nerwów i bólu Lanowi.

Nie, robię powoli jak znajdę się cały w tobie wtedy nie będę się poruszał i dam ci czas.

Wytłumaczył nieco spokojniej ledwo się powstrzymując od gwałtownego ruchu.

Jeśli chcesz złap się mojej szaty i ją ciągnij. Jak ma ci to pomóc to krzycz. Możesz się złościć i mnie wyzwać jak chcesz, jednak nie płacz.

Delikatnie nachylił się i pocałował go, następnie zlizał kolejne łzy omegi.

Nie płacz maleńki już jest za tobą połowa.

Mówiąc to trochę przyspieszył sprawiając że omega zaczęła płakać żywymi łzami i krzyczeć z bólu. Nikt z nich nie wiedział że ktoś pod drzwiami ich podsłuchuje. Może to nie zbyt podobne jednak pod drzwiami czatował stary Lan i brat by wyrazie niebezpieczeństwa omegi spróbować jej pomoc. A krzyki i płacz Wangiego sprawił iż obaj chcieli wkroczyć do sypialni. Jednak nie mogli tego zrobić. Stary Lan znając jedną zasadę że; puki omega nie zawoła o pomoc nie mają prawa wkroczyć. Po pewnej chwili krzyki ustały, pozostawiając po sobie jęki i ciche pomruki drugiej osoby. Przez grube drewniane drzwi nie słyszeli co alfą mówi, co ich niepokoiło.

Czerwona ceremonia lisa i smoka (Mo Dao Zu Shi) A,O,BWhere stories live. Discover now