| 6 |

55 4 1
                                    

Przyszedł ulubiony dzień tygodnia większości nastolatków, dzieci i dorosłych. Sobota. Dzień wolny od szkoły, studiów i pracy, nie dla wszystkich, ale dla większości. Nic dziwnego też, że ulubionym dniem Jongho była sobota. Owszem, szkoła była głównym powodem, jednak odkąd chłopak zamieszkał ze swoim starszym przyjacielem w sobotę często organizował spotkania ze swoją mamą.

Kobieta w ciągu tygodnia miała pełno pracy, zarówno w mieście i miejscu, gdzie pracowała jak i w domu. Była bardzo porządna i zawsze o wszystko dbała. Kiedy jej syn się wyprowadził i wszedł na doroślejszą ścieżkę życia, wiedziała, że nie może tego zaprzepaścić i dbać o niego tak samo, jak poprzednio, tylko na odległość. Dlatego też ustanowili sobotę jako ich główny dzień spotkań. Nie zawsze się udawało, ale był to idealny dzień.

Mama Jongho była również kobietą bardzo miłą i zaradną. Bardzo dobrze znała współlokatora oraz przyjaciela swojego syna, Yunho. Chłopak lubił ją, a ona go. Cieszyła się, kiedy umawiając się z synem informował ją, że będą mieli takie towarzystwo. Zawsze mieli ciekawe tematy do rozmów. Oczywiście nie oznaczało to, że Jeong nie miał dobrych relacji ze swoimi rodzicami. Oni też ich odwiedzali, ale nie tak często jak Pani Choi, gdyż rodzice starszego mieszkali na drugim końcu miasta i zwykle nie mieli czasu wybierać się na takie wycieczki.

Jongho wstał już o godzinie 09.00, wiedząc, że ma całe dwie godziny, aby się uszykować. Zazwyczaj on i jego mama umawiali się na trzy godziny. Tyle mu wystarczyło, by się nią nacieszyć. Wstając przygotował sobie lekkie śniadanie, a zauważając iż Yunho wyszedł z pokoju, uśmiechnął się i wyjaśnił chłopakowi plan działania. Wspomniał też, że omówił z chłopakami spotkanie na godzinę 14.30, więc jego rodzicielka na spokojnie zdąży ich opuścić. Cieszyło go podekscytowanie starszego przyjaciela, które mógł zauważyć nawet, kiedy sam się do tego nie przyznał. Nie był jedynym, który tak świetnie mógł odnajdywać pewne emocje u Yunho. Zresztą nie tylko u niego.
Jeong wziął opakowanie herbaty i wyciągnął z niego jedną torebkę, co poprzednio uczynił jego młodszy współlokator i odłożył herbatę do szafki. Zalał ją zaparzoną już wodą z czajnika i wraz z nią udał się do swojego pokoju zostawiając Choi'a z przygotowaniami. Podłogi niedawno zostały odkurzone i umyte przez chłopaka, więc tym się nie przejmował. Przeleciał kurze ściereczką i tanim płynem i wziął się za przygotowanie stołu. Jak zwykle założył tylko jakąś ładną ceratę, ułożył poduszki i przyniósł po trzy szklanki. Był już do tego przyzwyczajony, jako iż to kobieta zawsze przynosiła słodkości, które traktował jako swoje drugie śniadanie, gdyż zwyczajnie nie brał już takich do szkoły. Pani Choi przynosiła im najczęściej maślane rogaliki, kruche ciasteczka lub nawet eklerki z budyniem. Nie było to najważniejsze w jej przybyciach, ale robiło miły i przyjemny nastrój.

Po domu rozległo się ciche, ale pewne pukanie. Żaden z dwójki siedzącej obok siebie nie musiało się zastanawiać. Było chwilę po 11, kiedy Jongho wstał z kanapy i otworzył drzwi dość wysokiej i szczupłej kobiecie. Jako grzeczny i wychowany młody mężczyzna pomógł zdjąć jej kurtkę, którą odwiesił na wieszak i ustawił jej buty w odpowiednim miejscu.

- Dzień Dobry, Pani Choi - uśmiechnął się wysoki chłopak, stojąc w pomieszczeniu przy swoim siedzeniu.

- Witaj, Yunho. Miło Cię znowu widzieć - odpowiedziała z równie szerokim uśmiechem co chłopak. - Byłam na waszych wykładach - zachichotała, rozpoczynając tym samym temat do rozmowy.

Ciągnęła, opowiadając jak bardzo podobał jej się wykład i jak bardzo dumna jest ze swojego syna. W międzyczasie wyciągnęła też plastikowe opakowanie z rogalikami, które wyłożyła na pierwszy wolny talerz.

Dwójka uważnie ją słuchała, nie próbując nawet przerwać. Po chwili przeobraziło się to w mini dyskusje, jednak bez żadnych kłótni czy wyzwisk, była to nadzwyczaj miła dyskusja.

8 makes 1 team | ateezWhere stories live. Discover now