›Louis‹

4 1 0
                                    

   Każdy poranek łączy się z wstaniem z łóżka, co jak każdy wie, jest najbardziej męczącą sytuacją na świecie.

-Jeszcze tylko 5 minut..-mruczę w stronę kobiety która właśnie stoi w framudze od drzwi mojego pokoju, patrzy w moją stronę z pogardliwą miną a ja wiem, że nie wyjdzie dopóki nie wyczołgam się z mojego łóżka. Otworzyłem jedno oko by sprawdzić czy teren który sobie zaznaczyłem jak pies jest czysty. Zgadnijcie co.

-Musisz tu tak stać, mamo?-mrukłem gdy kobieta zaczęła tupać nogą w rytm muzyki dobiegającej z radia znajdującego się w kuchni.

-Synu, wiem że z każdym dniem ciężej ci wstawać, ale czas by zebrać te ciemne myśli i żyć chwilą!-podeszła do mnie i jednym ruchem zrzuciła ze mnie kołdrę w różowe serduszka, jest to jak najbardziej męska pościel, dodaje mi uroku. Usiadłem i rozglądałem się po pokoju by mroczki przed oczami zniknęły, ujrzałem jak moja mama wychodzi z pokoju zostawiając otwarte drzwi, zwykle krzyczę z pokoju by pamiętała o ich zamknięciu lecz ta tylko mruczy coś pod nosem, tymrazem moja matka miała trochę racji, powinienem zacząć korzystać z tych chwil jak to przystało na 16-latka. Zgrabnym ruchem wstałem i zagarnąłem z krzesła ubrania z wczoraj, ubrałem je na siebie i zszedłem na dół by zjeść śniadanie. Czekała tam na mnie mama, tata już dawno był w pracy, wbrew domysłom rodzinę miałem całą i zdrową, nikt nie był uzależniony, także nikt nie był ze sobą skłócony. Usiadłem przy wyspie w kuchni i czekałem aż moja mama poda mi pyszne jak zawsze śniadanie, ku mojemu zdziwieniu, na talerzu pojawiła się kartka zamiast śniadania.

-Co to jest?-spytałem z uniesioną brwią patrząc w kierunku kobiety

-Twoja lista zakupów, zapraszam, dziś to ty idziesz na zakupy.
   Za jakie grzechy zostałem zmuszony do wyjścia z domu i kupienia szpinaku? Żadne przekonywanie mamy nie dałoby w tej sytuacji rady, więc wstałem z krzesła i podszedłem do przedpokoju w którym czekały na mnie czarne trampki. Czuje ten uśmiech mamy na moich plecach, który sam z siebie mówi „Jak się cieszę że to ty idziesz zamiast mnie.”
Nie miałem wyjścia, ubrałem trampki, chwyciłem telefon i wyszedłem z kartką w ręku. Miałem do pokonania nie dużą odległość, raptem kilka metrów od mojego domu był osiedlowy sklep, znany jako sklep Pani Jadzi, mimo iż starsza kobieta nie jest właścicielką sklepu, pracuje tam cały czas, nie ma wnucząt ani dzieci, wydaje mi się że sprawia jej to szczęście. Rozglądałem się po parku przez który zawsze idę do sklepu, wiele drzew, ptaki śpiewające piosenki, tak cicho i spokojnie, nikt nikomu nie przeszkadza, kilka razy przeczesałem palcami blond grzywkę która leciała mi na oczy, po chwili znalazłem się w uliczce która prowadziła prosto do sklepu Pani Jadzi gdy nagle zobaczyłem coś co przyprawiło mnie o gęsią skórkę. Widziałem jak kilka motocyklistów podjeżdża pod sklep, stanąłem i wyciągnąłem z kieszeni telefon na którym udawałem że coś piszę do mamy, spoglądałem jednak na motocyklistów którzy wydawali się podejrzani, z tego co zdążyłem zauważyć była tam jedna dziewczyna, kobieta? Siwo włosa, niska dziewczyna która wzięła z swojego motocykla coś czego nie zdążyłem zauważyć. Nagle w sklepie rozbiegł się głośny huk, strzał z pistoletu zagłuszył mój słuch, nic więcej nie słyszałem, byłem blisko sklepu w którym to się wydarzyło, upadłem na ziemię i położyłem dłonie na głowie, tak by się chronić. Gdy nie słyszałem już dzwonienia w swoich uszach, usłyszałem jak motory odjeżdżają, natychmiast wstałem i pobiegłem do sklepu zobaczyć co się stało. Pani Jadzia była w szoku, nic jej się nie stało lecz była przerażona, trzęsła się i patrzyła na mnie wzrokiem błagającym o pomoc.

-Pani Jadziu, wszystko będzie dobrze, zaraz zadzwonię na policję-oznajmiłem gdy ta mi przerwała

-Louis, nie! Nie dzwoń proszę, niech nikt o tym nie wie, bo przyjdą tu i mnie zabiją!-krzyczała w moją stronę kobieta, moja troska o nią chwyciła za telefon i próbowała wybrać już numer policji gdy coś mnie zatrzymało. Przypomniałem sobie że widziałem przecież włosy z jednej z sprawczyni, mógłbym sam jakoś spróbować ją odszukać póki możliwe że jest jeszcze w mieście. Próbowałem uspokoić kobietę, po czym ta przyniosła mi to czego potrzebowałem dla mamy, na szczęście nie zabrali żadnych produktów, tylko pieniądze. Pani Jadzia oznajmiła że zamknie szybciej sklep i zadzwoni do właścicielki porozmawiać o tym co się stało. Kiwnąłem głową i podziękowałem za zakupy, zapłaciłem oczywiście kartą na którą mama przesłała mi po wyjściu z domu pieniądze.
                               ***
   Wyszedłem z domu kilka minut po odłożeniu i zjedzeniu śniadania, byłem zdeterminowany jak nigdy wcześniej, coś pchało mnie wręcz do znalezienia tej dziewczyny, mimo że nie wydawało się to takie proste, chciałem ją odszukać, chciałem by zwrócili tej starszej kobiecie pieniądze. Czy pchałem się właśnie w ogromne problemy? Być może, lecz nie interesowało mnie to wręcz wcale, to była jedyną rozrywka w wakacje która mogła by mnie rozerwać. Co może się stać? Nie znajdę nic, nie jestem detektywem by takie sytuacje rozwiązywać, od tego jest policja. Jednak z tyłu głowy było jakieś uczucie, takie które ciągnęło mnie do tego jeszcze bardziej, by znaleźć motocyklistkę o długich siwych włosach.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 14, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Królowo cierniWhere stories live. Discover now