22

1.5K 63 27
                                    


NICOLE

Jebany, pierdolony idiota.

Jedyne słowa, którymi mogę teraz opisać Gavirę. Kto odpierdala takie coś na oczach całego świata!?

Wkurwiłam się na bruneta na tyle, że postanowiłam wyjść z meczu. Ostatnie, co widziałam, to czerwony kartonik pokazywany w stronę Pablo.

Ten debil zafundował sobie siedzenie na ławce na kolejnym meczu. A poza tym, o tej sytuacji będą głośno trąbić media, co może się źle odbić na jego karierze. Dlatego nie chciałam, by się wtrącał. Ale on musiał jak zwykle swoje.

Wyszłam właśnie z łazienki, w której spędziłam ostatnie 15 minut. Nie uśmiechało mi się wracać do dziewczyn, by kontynuować oglądanie starcia FCB i francuskiego klubu. Nie chciałam też jeszcze wychodzić ze stadionu, bo przyszłam na mecz nie tylko dla Gavi'ego, ale dla moich przyjaciół również.

Przechadzałam się korytarzem sama nie wiedząc, co mam ze sobą zrobić. W pewnej chwili poczułam dłoń zaciskającą się na moim nadgarstku i mocne szarpnięcie.

– Co do... – nie zdążyłam dokończyć.

– Twój chłopak zapłaci mi za to. – wypowiedział ostry ton głosu. Uniosłam głowę i napotkałam wściekłe tęczówki mojego byłego chłopaka. Super. Jeszcze tego brakowało. – Nie dość, że mnie upokorzył, to jeszcze najprawdopodobniej mam kontuzję, która wykluczy mnie z gry na jakiś miesiąc.

– I ma mnie to obchodzić, bo? – zacięcie się na niego spojrzałam. Jeszcze ten do kolekcji będzie mnie wkurwiał. W chuju mam jego kontuzję.

– Bo twój chłopak się do tego przyczynił. – złapał mnie mocniej, na co wydałam z siebie cichy jęk bólu. – Nie dość, że on jest jebanym chujem, to na dodatek ma szmatę za dziewczynę. – w jego oczach dostrzegłam jeszcze większą złość. Ale nie był jedyną wkurwioną tu osobą. Nie pozwolę sobą pomiatać.

Wolną ręką złapałam za jego ramię i uderzyłam go mocno kolanem w krocze. Chłopak momentalnie mnie puścił i zaczął się zwijać z bólu.

– Nie jestem już taka, jaką mnie zapamiętałeś. Nie będę ci biernie pozwalać na wszystko. – wskazałam na niego palcem. – Nigdy więcej mnie nie dotykaj. I trzymaj się z daleka ode mnie i od wszystkich, z którymi się zadaję.

Odwróciłam się na pięcie z zamiarem odejścia, jednak odbiłam się od czyjegoś twardego torsu. Spojrzałam w górę i nie mógł być to nikt inny, niż Gavira.

Na jego twarzy błąkał się dumny uśmieszek.

– Wow, jestem pod wrażeniem. – wskazał głową na Isaaca. Przewróciłam oczami na jego słowa, bo to ostatnia osoba, z którą miałam ochotę teraz rozmawiać.

Wyminęłam go i zaczęłam iść w swoją stronę.

– Nie obrażaj się. – powiedział. – Nicole! – zaczął krzyczeć za mną, kiedy go ignorowałam.

W końcu chyba nie mógł znieść braku odpowiedzi z mojej strony, więc podbiegł do mnie i odwrócił przodem do siebie, łapiąc za moje ramiona.

– Możemy porozmawiać? – spytał. – Jak dorośli ludzie. – parsknęłam śmiechem.

– Ty to faktycznie się możesz wypowiadać o dorosłości. – założyłam ręce na piersi. – Dlaczego to zrobiłeś?

– Nie mogłem się powstrzymać. – odparł.

– Prosiłam cię. – oznajmiłam. – Dlaczego chociaż raz nie możesz mnie posłuchać!? – uniosłam ton.

– Co ci na tym tak zależy, co? – brunet się nieco wkurzył moim wybuchem.

One chance | Pablo GaviWhere stories live. Discover now