Rozdział 13

6.3K 264 149
                                    

Krew szumiała w moich uszach, gdy z szybko bijącym sercem przemierzałam długi korytarz w poszukiwaniu Aarona. Nie miałam pojęcia dokąd poszedł, dlatego udałam się w najbardziej oczywiste miejsce. Przez cały czas nie zastanawiałam się nad konsekwencjami swoich działań. Wiedziałam, że to co robię nie było najmądrzejsze, jednak nie potrafiłam przestać. Poczułam dziwną ulgę, gdy w łazience, na piętrze, znalazłam Aarona. Mężczyzna próbował zetrzeć krew, która cały czas sączyła się z jego ran. Ten widok nie był najprzyjemniejszy, mimo to weszłam w głąb pomieszczenia i podeszłam prosto do jednej z szafek, w której zaczęłam szukać apteczki, lub czegokolwiek do opatrzenia.

Gdy tylko Aaron mnie zobaczył widziałam, jak na jego twarzy wymalowała się jeszcze większa i byłam gotowa na to, że zaraz wyrzuci mnie z łazienki, jednak nie zrobił tego. Zamiast tego, spojrzał na mnie w odbiciu lustra i przez chwilę po prostu na siebie patrzyliśmy. Trwało to może sekundę, po czym White spuścił głowę i dalej próbował wytrzeć krew, a ja wróciłam do szukania apteczki. Miałam wrażenie, że tym spojrzeniem chciał mi coś przekazać, jednak było ono tak krótkie, że nie zdążyłam nic z niego wyczytać.

- Po co tutaj przyszłaś? - Nie wyczułam w jego głosie pretensji, a jedynie zaciekawienie.

Nic nie odpowiedziałam. Sama nie miałam pojęcia, co mną w tamtej chwili kierowało. Może po prostu bałam się zostać z rozwścieczonym Victorem i z tej dwójki wybrałam Aarona? A może był inny powód, do którego nie chciałam się po prostu przyznać. Nawet przed samą sobą. Potrząsnęłam głową i wyrzuciłam z niej te dziwne myśli. W końcu znalazłam, to czego szukałam i podeszłam do mężczyzny. Nie miałam pojęcia od czego powinnam zacząć, bo w końcu nigdy nikogo nie opatrywałam.

- Usiądź tam - poleciłam i wskazałam na toaletę. Aż sama się zdziwiłam, z jaką siłą wypowiedziałam te słowa. Aaron przewrócił oczami, jednak ostatecznie usiadł na wskazanym miejscu. Podeszłam do niego i próbowałam złapać go za szczękę, obejrzeć jego obrażenia, gdy ten mi się wyrwał. - Możesz się nie ruszać i na mnie spojrzeć? - warknęłam podirytowana.

- Jeszcze jakieś rozkazy? - zapytał i widać było, jak bardzo był rozdrażniony. Ewidentne nie podobało mu się, że w tamtym momencie musiał się mnie słuchać.

- Właściwie, to tak. Zamknij się już i współpracuj - odpowiedziałam przesłodzonym tonem z uśmieszkiem na twarzy, który po chwili spełzł z moich warg. - Patrz na mnie - dodałam już ostrzej.

Aaron kolejny raz przewrócił oczami, ale w końcu zaczął współpracować. Kurwa co teraz? Pomyślałam i poczułam jak moja cała pewność siebie trochę ze mnie uleciała. Mężczyzna zauważył moje zmieszanie i chyba domyślił się, co chodziło mi po głowie. Z wyzywającym uśmiechem spojrzał prosto w moje oczy, jednocześnie rozszerzając swoje nogi tak, żebym mogła stanąć bliżej. Ani trochę nie podobała mi się ta sytuacja, jednak z całej siły spięłam się w sobie i podeszłam do niego, nie dając po sobie poznać, że jego bliskość jakkolwiek na mnie działała. A chyba działała. Miałam wrażenie, że w łazience zrobiło się jakoś duszniej.

Na szczęście Aaron już dłużej mnie nie prowokował i mogłam w spokoju zająć się opatrywaniem jego twarzy. Chwyciłam w rękę wacik, który nasączyłam płynem odkażającym i jak najdelikatniej przyłożyłem go do rany. Chyba od tego właśnie powinnam zacząć. Cholera nie miałam zielonego pojęcia, co robić.

- Może teraz trochę zapiec - ostrzegłam i zaczęłam wycierać, już pomału, zasychającą krew.

Z ust mężczyzny wydostało się ciche syknięcie i widziałam jak minimalnie sią spiął. Starałam się być we wszystkim delikatna i nie dokładać mu więcej cierpienia. W pewnym momencie Aaron zamknął oczy, dzięki czemu jego natarczywy wzrok przestał mnie rozpraszać. Dopiero w tamtym momencie pozwoliłam, żeby do mojej głowy napłynęły wspomnienia tego, czego wcześniej byłam świadkiem. Widziałam, jak Victor, bez żadnego zawahania, uderzył swojego własnego syna. Na samą myśl o tym, przez moje ciało przechodziły ciarki. Wiedziałam, że mężczyźni nie pałali do siebie sympatią, bo nawet głupi by zauważył to napięcie między nimi, jednak nie zdawałam sobie sprawy z tego, że było aż tak źle. Jedyne co mnie w tamtym momencie dziwiło, to fakt, że Aaron nie oddał ataku. Stał tam i po prostu przyjmował ciosy, które ojciec wymierzał w jego stronę.

Spoiled souls [ZOSTANIE WYDANE]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن