Rozdział 16 „III dzień Świąt"

40 4 1
                                    

Rozdział 16
III dzień Świąt"


- Za ile będą? - Zapytałam Willa, bawiąc się pierścionkiem, którego drugą część ofiarowałam wczoraj chłopakowi.
- Powinny być za... - Urwał, żeby popatrzeć na zegarek, wiszący na ścianie. - 5 minut. - Dodał.
- Stresuje się. - Westchnęłam. - A co jeśli im się nie spodoba? - Zapytałam, zostawiajac w spokoju biżuterię na mojej ręce. Od tego ciągłego kręcenia, boli mnie już palec.
- Nie ważne czy będzie im się podobać czy nie... Wycieczka za darmo zawsze ich ucieszy. - Uśmiechnął się, ale widząc moją minę dodał: - Żartuje. Jestem pewny, że im się spodoba, a po za tym, tu nie chodzi o to w jakie miejsce jedziemy, chodzi o to, żeby odpocząć i spędzić razem czas.
- Wieeem... ale mimo wszystko... - Przerwał mi dzwonek do drzwi, na co westchnęłam.
- Nie zadręczaj się już tym. Idę otworzyć. - Uśmiechnął się do mnie i ruszył do drzwi. Usiadłam na kanapie i wpatrywałam się w prezenty, dopóki nie usłyszałam głosów w przedpokoju. Przejrzałam się w podglądzie nieodpalonego jeszcze streama, po czym wstałam i oparłam się o framugę drzwi, oddzielająca salon od tego zaludnionego pokoju.
- Hej. - Uśmiechnęłam się. Tommy na mój widok, wydał z siebie piszcząco-krzyczący odgłos.
- Hej Alisa. - Przywitali się ze mną. Wilbur ustał obok mnie i wspólnie czekaliśmy aż towarzystwo pozbędzie się z siebie grubych kurtek, szalików i czapek. Przeszliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie, a cała reszta zaczęła się rozglądać.
- Nie byliście tu nigdy? - Zapytałam. Mieszkamy już tu tyle czasu, a nigdy nie było okazji, żeby tu przyszli.
- No nie. - Zaśmiała się Niki. Nagle usłyszałam kolejny piszcząco-krzyczący odgłos. Tym razem, wydał go Tubbo.
- A co to za piękna istota?! - Zapiszczał, a każdy spojrzał się w stronę jego obiektu ‚piszczeń'. Na podłodze siedziała brązowa kotka, spłoszona nagłym dźwiękiem. Will, jak na dumnego ojca przystało, odrazu zaczął ją przedstawiać.
- A to... - Przerwał na chwilę by wziąć ją na ręce. - ...Jest moja córka. Sava. - Powiedział, głaszcząc ją za uszkiem.
- No faktycznie. Widać, że to twoja córka. Jesteście normalnie jak dwie krople wody. - Powiedział ironicznie ranboo, kręcąc głową. Brunet zmrużył oczy i udał urażonego.
- Wezmę to jako komplement. - Wszyscy się roześmiali, po chwili dołączył do nas również powód śmiechu.

Siedzieliśmy na kanapie, patrząc na odliczanie do rozpoczęcia streama, rzucając jakimiś żartami. Nasi goście przejęli kota, drapiąc go w każdym możliwym miejscu (no może nie każdym), ale jej to chyba nie przeszkadzało. Przejęci tym, jak Sava tarzała się po kanapie, by odsłonić im więcej miejsc do głaskania, nie zauważyliśmy, że stream się już zaczął i każdy nas widział. Zorientowałam
się pierwsza, gdy chciałam zobaczyć ile czasu nam zostało.
- OH - Powiedziałam głośno, zwracając tym uwagę reszty. - Hello chat! - Usiadłam bliżej urządzenia, tym samym zwalając głowę Willa, ze swojego ramienia.

„W KOŃCU STREAM"

„wtf w czyim domu jesteście?"

„TOMMY"

„CRIME BOYS NA JEDNYM STREAMIE POG"

Każdy przywitał się z widzami, po czym zaczęliśmy się poprawiać na kanapie, by lepiej było nas widać. Reszta zabawiała czat, co jakiś czas odpowiadając na pytania, a ja chwyciłam za swój telefon i napisałam do Wilbura.

wiesz, że oni jeszcze nie wiedzą?
w sensie chat

Will <3
Fakt
myślisz, ze to czas im powiedzieć?

Nieee

Will <3
:((

Powiemy im niedługo
przysięgam
ale nie przy wszystkich bo to cringe

Odłożyłam telefon, nie czekając na odpowiedz bruneta obok mnie, ale kątem oka widziałam, że pokręcił głową z uśmiechem.

„czyj to kot? jaki śliczny"

- Willa. - Powiedziałam.
- Ali... - Zaczął mówić w tym samym momencie, wspomniany wcześniej chłopak.
- Willa. - Powtórzyłam, by go uciszyć i spojrzałam na niego. Mogliśmy ustalić jedną wersję.


Po jakimś czasie siedzenia na kanapie, przenieśliśmy wszystko do kuchni, by tam sprawdzić swoje umiejętności kulinarne. Są święta, jak mogłoby się obejść bez pierników? Po koleji wyjmowałam potrzebne rzeczy, gdy oni zaczynali już mieszkać niektóre składniki. Spojrzałam na górną półkę, gdzie były ostanie (i najważniejsze) rzeczy.
- Will? - Zwróciłam na siebie uwagę bruneta.
- Nie możesz dosięgnąć? - Zaśmiał się.
- Było tam tego nie wkładać! - Powiedziałam z uśmiechem. Podszedł do mnie i bez większego problemu wziął mazaki i posypki, do dekorowania naszych ciastek.


Zajęliśmy się gotowaniem, co jakiś czas odpowiadając na pytania zadane na chat'cie. W trakcie pieczenie wybuchła nawet wojna, na składniki kuchenne. Zaczęło się od tego, że lekko (i nie chcący) ubrudziłam Tommiemu policzek maką. Wtedy blondyn wziął całą paczkę i wysypał ją na mnie. Wilbur chcąc mnie bronić, rzucił w niego jajkiem... Ale trochę nie trafił i dostał George. George oddał i potem dołączyła się reszta. Oto jak wywołałam trzecią wojnę światową.

Można?
Można.

Po skończeniu streama, pozwoliliśmy każdemu wziąć prysznic. Czyści (i ubrani w ciuchy moje i Willa) siedzieli na kanapie, gdy ja poszłam po ostatnie prezenty w naszej szafie.
- Tylko delikatnie, bo możecie rozerwać zawartość. - Oznajmiłam i zestresowana, patrzyłam jak rozrywają taśmy. Nie ma już odwrotu. Wilbur wiedząc, że się stresuję, złapał mnie za rękę.
Ze zniecierpliwieniem czekałam, aż uporają się z papierem, aż w końcu usłyszałam czyiś okrzyk szczęścia... I potem następny.
- ŻARTUJECIE SOBIE! - Krzyknął uśmiechnięty Tubbo.
- Przecież to najlepszy prezent w życiu! - Powiedziała Minx, patrząc na swój bilet. Reszta nadal była w szoku i z otwartymi ustami wpatrywali się w przedmioty.
- To co? Powtórka z wakacji? - Zapytałam.

Winter|Wilbur Soot|Where stories live. Discover now