Rozdział 7

517 8 0
                                    

Patrzyłam przez okno próbując odnaleźć jakąś bramę, furtkę przez którą będę mogła wyjść. Niestety nic takiego nie zauważyłam. Gdy już będę na dworze nie będę miała pojęcia, w którą stronę biec. Pójdę na tę kolację, a tam zacznę się rozglądać, odnajdę bramę, a potem zacznę szybko biec w jej stronę, pobiegnę do losowego domu albo przechodnia i powiem, aby zadzwonił na policję. Plan idealny.

Muszę teraz zacząć zachowywać się wzorowo. Może nic nie będą podejrzewać. Może zaczną myśleć, że pogodziłam się ze swoim losem. Przygotuję się na kolację. Tak jak mi kazali.

Mam nadzieję, że zostawili mi tutaj jakieś ciuchy. Czuję się przy nich strasznie niekomfortowo w tych krótkich spodenkach. A na myśl, że ktoś z nich mnie przebierał, żółć podchodzi mi do gardła.

W szafie jest kilka ubrań. Głównie są to dresy, bluzy i koszulki męskie. Mam nadzieję, że nic mi zrobią gdy pożyczę sobie dresy i bluze. Chcę po prostu poczuć się lepiej przy nich.

Przebrałam się i poszłam do łazienki. Przemyłam twarz wodą, aby trochę się orzeźwić. Przez to, że niedawno jadłam moja twarz nabrała trochę więcej koloru. Wygladam trochę mniej przerażająco, ale nadal nie jest dobrze.

Po chwili ktoś puka do drzwi. Nim zdążę cokolwiek powiedzieć drewno uchyla się i moim oczom ukazuje się mężczyzna z czarnymi włosami. Z tego co pamiętam był to Dylan.

- Chodź na kolację - powiedział.
- Za chwilę przyjdę - odparłam.
Chłopak kiwnął głową i wyszedł.
Celowo nie chciałam iść z nim. Wiedziałam, że będzie mnie kontrolował. Wolę iść sama. Nikt nie będzie na mnie patrzył, a ja będę miała czas aby się rozejrzeć.

Odczekałam jakieś dwie minuty. Zaczął oblewać mnie stres. Do tego momentu byłam pewna się siebie. Starałam się zachować zimną krew i próbować stąd uciec. Dopiero teraz dotarło do mnie jakie konsekwencje mogą mnie spotkać gdy mi się nie uda. Prawda jest taka, że nie mam pojęcia nic o położeniu domu, ani nic o mężczyznach mieszkających tutaj. Może podczas tej kolacji uda mi się uzbierać więcej informacji. Może uda mi się przekonać porywaczy, aby mnie wypuścili.

Zbieram się w sobie i wstaję. Wychodzę na korytarz. Poruszam się powoli i rozglądam się. Z dołu słyszę męskie głosy, próbuję podsłuchać o czym rozmawiają, ale nie mogę się na tym skupić. U góry nie ma żadnych okien, są jedynie drzwi. Schodzę ze schodów. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to duży stół obok kuchni. Gdy byłam tu wcześniej nie zwróciłam na niego uwagi. Teraz siedzi przy nim pięciu chłopaków. Gdy tylko mnie zauważyli ich rozmowy ucichły. Oczywiście przez to, że skupiłam się na nich zapomniałam się rozglądać, a więc nici z mojego planu.

Podchodzę do stołu. Jedno miejsce zostało wolne praktycznie na szczycie stołu. Usiadłam na nim. Po mojej prawej stronie siedzi Nick, który uśmiecha się do mnie dodając mi odwagi. Po lewej stronie siedzi Hunter, który stara się nie zwracać na mnie uwagi. Naprzeciwko mnie znajduje się Ethan, który wpatruje się we mnie nieodgadnionym wzrokiem. Obok niego siedzą pozostali chłopcy. Na stole leży sporo potraw, ale obecnie na żadna z nich nie mam ochoty. Wszyscy ubrani są elegancko w koszule, tylko ja jak najwiekszy debil w dużych dresach i bluzie. Trochę mnie to peszy, ale przecież to nie moja wina, że nie mam tutaj żadnych eleganckich ciuchów.

- Skoro jesteśmy już wszyscy możemy zacząć jeść- mówi Ethan.
Mężczyźni zaczynają nakładać sobie jedzenie natomiast ja siedzę i przypatruje się im. Nie wiem co ze sobą zrobić. Gdzie położyć ręcę, na kim zawiesić wzrok. Wzdrygam się gdy czuje rękę na swoim ramieniu.

- Zjedz coś - mówi do mnie Nick.
- Nie jestem głodna.
- Nałoż sobie chociaż trochę. Nawet i sałatki. Podać ci?
Kręcę głową. Nick tylko wzdycha, ale już nic więcej nie mówi. Bierze do ręki sok i mi go nalewa.

Czuję się strasznie niezręcznie. Nikt nic nie mówi, wszyscy jedzą, a ja siedzę. Chyba to jest odpowiedni czas, żeby się odezwać.

- Możecie mi powiedzieć co tutaj robię?
- To nie jest odpowiedni moment - mówi Ethan.
Gdy już mam zamiar się odezwać, w pomieszczeniu rozlega się głos dzwonka telefonu. Ethan odchodzi odbierając telefon. Niestety nie jestem w stanie podsłuchać o czym rozmawia, ponieważ wchodzi do jakiegoś pomieszczenia i zamyka za sobą drzwi. Pozostali mężczyźni niewzruszeni kontynuują jedzenie. Ja nie zamierzałam się już więcej odzywać, bo wiem, że to nic nie da.

Po chwili Ethan wraca.

- Musimy jechać. Stało się to o czym rozmawialiśmy
- Kurwa - słyszę głos Dylana.
Chłopcy zrywają się z krzeseł i zaczynają szybko szykować się do wyjścia. Ja zastanawiam się o co chodzi.

- Chwila. Przecież ktoś musi z nią zostać inaczej jeszcze spierdoli - powiedział Levis.
- Racja. Nick ty zostajesz w domu i jej pilnujesz - zarządza Ethan.
- Boże. Czemu zawsze ja? No ale dobra. Gdyby coś się działo dzwońcie. - odpowiada Nick.

Nie mija minuta a mężczyźni opuścili dom.
- Co się dzieje? - pytam.
- Nie zwracaj na nich uwagi. Wróćmy do jedzenia - odpowiada i siada przy stole na spokojnie kontynuując kolację.

Skoro pozostałych mężczyzn nie ma, jest ze mną sam Nick mam większą szansę na ucieczkę.

W tym momencie podejmuję najbardziej spontaniczną decyzję w całym swoim życiu. Zrywam się z krzesła i ile sił w nogach zaczynam biec w stronę drzwi, które mam nadzieję poprowadzą mnie do ukojenia.

Gangsterska PomyłkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz