Rozdział 15

6.6K 283 49
                                    

Kolejne dni mijały, a ja czułam, że coś wisiało w powietrzu. Atmosfera w domu była napięta, a Victor cały czas chodził zirytowany, przez co przerażał mnie jeszcze bardziej. Domyślałam się, że jego zachowanie było spowodowane tym, że od kilku dni Aarona nie było w domu, a do firmy przychodził tylko wtedy, gdy mu samemu to odpowiadało. Czyli dość rzadko. Nie wiedziałam, co się z nim działo i nie miałam ochoty dopytywać o to kogokolwiek, a już szczególnie Victora.

Z Aaronem ostatni raz widziałam się tego cholernego wieczoru, gdy doszło między nami do czegoś więcej. Po tym jak wyszedł, bez słowa, z łazienki, już więcej go nie spotkałam. Wątpiłam w to, że jego dotychczasowe zniknięcie było spowodowane naszym pocałunkiem. Zapewne potrzebował po prostu odpocząć od ojca. Nasza sytuacja pewnie nie za bardzo go obchodziła, w przeciwieństwie do mnie. Od kilku dni analizowałam całe zdarzenie i bałam się momentu, w którym w końcu go spotkam. Mogłam się domyślać, że Aaron nawet nie wspomniał by, o całej sytuacji, jednak ja czułabym się strasznie niekomfortowo. Nadmierne i niepotrzebne analizowanie od zawsze było moim problemem. Z jednej strony cieszyłam się, że nie widziałam go tyle czasu, natomiast z drugiej miałam wrażenie, że przez moje rozmyślanie o tym wszystkim każdego dnia, coraz bardziej wariowałam. Żeby jednak tak się nie stało, próbowałam doszukiwać się jakichś pozytywów w moim aktualnym życiu. Zauważyłam, że treningi bardzo mi pomagały, bo na chwilę przestawałam wszystko analizować. Starałam się, każdego dnia, robić postępy i stawać się coraz lepszą. Szczególnie polubiłam zajęcia z Willem i to po nich zawsze miałam lepszy humor. O tym, co zaszło między nami ostatnio w obecności Aarona, szybko zapomnieliśmy i udawaliśmy, że nic takiego nie miało miejsca. Mężczyzna kilka razy jeszcze próbował czegoś więcej, jednak dosadnie dawałam mu do zrozumienia, że nic więcej poza przyjaźnią nas nie łączy i raczej nigdy nie połączy.

Zdecydowanie gorzej było w chwilach, gdy łapała mnie dziwna nostalgia i tęsknota za tym, co miałam. Ostatnio podczas jednego z takich momentów załamania nie wytrzymałam i ze łzami w oczach zdecydowałam się napisać do Charliego. W pierwszej chwili tego pożałowałam, jednak po kilku godzinach pisania uznałam, że była to dobra decyzja. Dowiedziałam się trochę o tym, co się u niego działo, między innymi, że plotki o jego związku z Olivią były prawdziwe. Cieszyłam się jego szczęściem i obiecałam, że któregoś dnia koniecznie muszę się z nimi spotkać. Skutecznie omijałam wszystkie pytania o to, co działo się u mnie. Nie mogłam mu przecież napisać prawdy, a nie miałam serca kłamać. Zbywałam jego wiadomości krótkimi słowami zapewnienia, że u mnie wszystko w porządku.

Jednak czy było w porządku? Nie do końca.

Tego dnia również czułam, że dopada mnie gorsze samopoczucie. Rano przy śniadaniu poinformowałam Victora, że chciałabym gdzieś w końcu pojechać, na co mężczyzna od razu się zgodził. Czułam się dziwnie z tym, że za każdym razem, gdy chciałam gdzieś wyjść musiałam go o tym informować i do tego liczyć się z tym, że może mi nie pozwolić.

- Dokąd jedziemy? - zapytał ochroniarz, gdy tylko wsiadałam do auta po skończonych treningach.

- Gdziekolwiek? - bardziej zapytałam niż stwierdziłam. Przez mój ton głosu mężczyzna cicho się zaśmiał i skinął głową. - Nie wiem może do jakiejś kawiarni, a później chyba na zakupy. Potrzebuje normalności - dodałam, a James ruszył z miejsca. Tak znałam w końcu jego imię i o dziwo nawet się z nim polubiłam. Nasze relacje nie były jakieś bliskie, jednak przez to, że spędzaliśmy ze sobą każdy dzień, to wyszło jakoś naturalnie.

Podczas jazdy żadne z nas się nie odezwało. Tego dnia czułam się gorzej i potrzebowałam jakoś to odreagować. Utkwiłam wzrok w widokach za oknem i podziwiałam miasto. Nowy Jork, w którym aktualnie mieszkałam z żadnej strony nie przypominał tego z mojego dzieciństwa. Wróciłam do tutaj z tęsknoty za tym, co miałam, jednak każdego dnia uświadamiałam sobie, że tego czegoś, już tutaj nie było. Przyglądałam się ludziom na ulicy, którzy cały czas dokądś biegli. Wpadli w wir pracy i obowiązków, przez co nawet na moment nie potrafili się zatrzymać i dostrzec tego, co mieli dookoła. To zabawne, że i ja kiedyś byłam dokładnie taka sama. Dopiero niedawno, gdy moje życie zostało mi odebrane, zaczęłam doceniać każdą szczególną chwilę i dostrzegać piękno we wszystkim tym, w czym ktoś inny nie potrafił. Dlaczego zaczyna doceniać coś, dopiero w momencie, w którym zostaje nam to odebrane. Dlaczego nie możemy każdego dnia cieszyć się z tego, co mamy? To były pytania, na które większość z nas, nie znała odpowiedzi. Chociaż takowa istniała. Jednak jej zdobycie nie było takie łatwe, a szczególnie, że większość ludzi w tych czasach, stroni od nadmiernego wysiłku, bo woli żyć w wygodnej bańce i udawać, że takie życie im odpowiada.

Spoiled souls [ZOSTANIE WYDANE]Where stories live. Discover now