XIII Mortalis?

107 7 42
                                    

*HARRY*

Wyszliśmy z tamtych krzaków jak mieliśmy 100% pewność że już Byli Opiekunowie nie wrócą. Kłamstwo Pana Lupina skutecznie zadziałało. Może to nie zabrzmi dobrze, ale serio, dzięki temu mogłem w większym spokoju odejść od tamtej rodziny, tej do której ja nie należę..

Chociaż mówię to tak, jak jakbym należał do jakiejkolwiek rodziny.. Wszyscy wiemy, że tak nie jest i nigdy nie będzie. Jestem nikim.

- Co wy tu robicie?
- Spadać! To nasz teren!
- P.. Prze.. Przepraszam.. - Skuliłem się
- Ejj, ale tak się nie bawimy. Wypierdalać! - To był test. Wuj mi czasami takie robił.. Jeśli odchodziłem było dużo gorzej.
Jeden z nich rzucił mnie na ziemię. Już po chwili poczułem mocne uderzenie w żebra. Bardzo bolało.. Ale u wuja było gorzej.. Muszę to docenić. W oddali usłyszczałem jeszcze ciche skomlenie..

Ostatniem sił jeszcze dałem radę wysłać wiadomość do mojej przyjaciółki ("Uciekaj!") i zablokować połączenie. Nie miałem jak usłyszeć odpowiedzi.

Przed oczami pojawiła mi się przyjemna ciemność. Nie walczyłem z nią. Nie teraz. Dawała ona niesamowita ulgę.

Uwielbiam tą ciemność, w szczególności kiedy ktoś mnie bije.

*****************

Ocknąłem czując ból nie do zniesienia!Krzyknąłem na całe gardło. Miałem wrażenie jakby ktoś miażdżył mi palce. Że łzami z oczach spojrzałem w kierunku dłoni. Nie myliłem się. Jakiś gruby nastolatek z ich grupki stał na jednej nodze na moich palcach.. Poruszał się jakby aby odzyskać równowagę a to tylko przysparzało mi wiecje i więcej bólu.

Wrzask rozległ się na całej okolicy, kiedy czując ogromny ból w ręce przebiło kopnięcie w złamaną koćś na nodze.

Zczarna mgiełka się pojawiła przed oczami, ale ja nie oponowałem. Wręcz przeciwnie chciałem się wreszcie uwolnić od tego bólu.

Miało być tak dobrze! Miałem mieć rodzinę! Ale nawet Oni mnie nie chcieli..Dlaczego..?

*****************

Ktoś mnie niósł.. Mimowolnie mnie przy tym bujając.

Spojrzałem na swojego wybawcę, a tam..

Pan Lupin..

On na pewno nie jest wybawcą.

- Nie bój się, już nie długo spotkasz swoich rodziców. Zaniosę cię tam, gdzie nikt cię nie odratuje. Gdzie nikt ci nie przeszkodzi.. - powiedział aby mnie jeszcze bardziej zestresować. Wiedziałem że niedługo umrę... Ale czy patrząc na to że jestem już po 8 próbach samobójczych to powinienem być przygotowany na to, prawda? Powinienem być zadowolony, a tak nie było.. - Cieszysz się? W końcu ich poznasz. Przestanisz być ciężarem, tu na ziemi. Chociaż.. Nie zdziw się jeśli oni ciebie też nie będą chcieli. Takiego dziwadła nikt nie pokocha. - W ostatnikm zdaniu akcentował każde pojedynxze słowo.

Te słowa zabolały. Bardzo zabolały.. Wtedy nie przypuszczałem jak głęboko odbiły się to na mojej psychice.

Mroczki przez oczami ostawały się coraz bardziej uciążliwe.. Chciałem umrzeć po mojemu! Chciałem choć raz o czymś zdecydować w moim życiu! Dlaczego nawet sam nie mogę podjąć decyzjii kiedyd umrę?!

****************

Znowu tu jestem, ale tym razem nikt na mnie nie czeka.

Rozglądam się. Pokój od lat wygląda tak samo. Ściany są szare, meble czarne, obrazy czarno białe, ale mimo to podoba mi się tutaj. Jest tutaj tak.. bezpiecznie.. Bez bólu, bez cierpienia.

Płomyczek światła w otchłani ciemności | Harry PotterDonde viven las historias. Descúbrelo ahora