~Rozdział VI~

63 7 2
                                    


W opuszczonej chacie Douma rozmawiał z Shinobu dniami i nocami. Rozmawiali o najpoważniejszych i najbardziej błahych sprawach, ale im obojgu sprawiało to przyjemność. W końcu czuli, że mają siebie nawzajem. Siebie, do rozmów, do wysłuchiwania się nawzajem, pocieszania się. Shinobu zapominała, że Douma to demon. Prawdziwy morderca, który zabił jej ukochaną siostrę. Gdy nadeszła noc i demon już smacznie spał, filar owadów wyszła na chwilę na zewnątrz chaty, aby się „przewietrzyć" lub, jak kto woli, zbadać teren i stan ich bezpieczeństwa w tym miejscu. Usłyszała jednak szelest w pobliskich krzakach, więc postanowiła go zbadać. Głos był jej bardzo znajomy, lecz nie mogła domyśleć się do kogo ten głos należał. Zobaczyła dyskutującego Akazę- wyższy księżyc trzeci- z... MUZANEM?! Shinobu nie mogła uwierzyć własnym oczom.

- Kibutsuji Muzan znalazł się w piekle co oznacza, że... TANJIRO I RESZCIE UDAŁO SIĘ GO OSTATECZNIE POKONAĆ!- pomyślała rozradowana Shinobu. Nie mogła powstrzymać euforii i przez przypadek nadepnęła na położoną obok niej gałąź. Muzan straciwszy wszystkie demoniczne moce, szybko odwrócił swój dalej przerażający wzrok w stronę krzaków, w których ukrywała się dziewczyna. Shinobu odruchowo wskoczyła na pobliskie drzewo niezauważalnie, dzięki czemu Muzan jej nie zobaczył... tak jej się wydawało...

Gdy szła już w stronę chaty gdzie spał przemęczony Douma, jej oczom ukazał się okropny widok. Z chaty wylewała się ogromna kałuża krwi, a w środku słychać było ten sam męski głos, który słyszała wcześniej. Tym razem nie był to Muzan, a Akaza. Gdy przerażona Shinobu weszła do wnętrza chaty zobaczyła porozrywanego na kawałki Doumę, który praktycznie w ogóle się nie regenerował oraz Akazę, który wyglądał... inaczej. Połowę twarzy miał taką jak za życia demona, a drugą połowę miał bardzo... ludzką. Stał on w furii ociekający krwią i sapiący nad „zwłokami" Doumy.

- Kto by pomyślał, że się tu znowu spotkamy, Douma...- powiedział Akaza.

Wyższa dwójka milczała, jednak próbowała wykrztusić z siebie choć słowo. Gdy Shinobu zdążyła wziąć do ręki swoją katanę, którą miała przy sobie w chwili śmierci, Akaza machinalnie odwrócił się w jej stronę.

- Co tu robisz filarze? Nie powinnaś być w „raju" ze swoimi przyjaciółmi? Hahaha- zaśmiał się drwiąco demon.

- Nie twoja sprawa co tu robię. Mieszkam w tej chacie, a więc mogę cię śmiało oskarżyć o włamanie.

- Po pierwsze, to jest piekło, tu nie ma już żadnych panujących zasad. Po drugie, nawet jeśli tu mieszkasz, to dlaczego ten zabijaka i przede wszystkim zabójca twojej siostry i matki twojego znajomego z boju (Inosuke), mieszka razem z tobą?

Shinobu przemilczała. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Poczuła się bardzo zmieszana i łzy zaczęły napływać jej do oczu i kapać jak krople deszczu. Widzący to Douma powoli, ale skutecznie zaczął się regenerować, mimo dużych obrażeń jakie otrzymał od wyższej trójki. W tym momencie z zewnątrz słychać było głos kobiecy.

- Hakuji? Hakuji gdzie jesteś?

Akaza drgnął. Dokładnie wiedział kto go woła. Jednak nie była to osoba z piekła...

- Kochanie... Gdzie jesteś? Już do ciebie idę- opowiedział Akaza, po czym szybko wybiegł z izby trzaskając drzwiami. Shinobu osłupiała stała na środku pomieszczenia patrząc ze łzami w oczach na Doumę.

- Żyjesz, jak dobrze. Jak się czujesz?

- W porządku, jak widzisz powoli, ale regeneruję się.

Shinobu zaczęła szlochać przy nim jak dziecko. Nie mogła przestać. Coś w niej pękło. Czyżby to była bezradność, czy może świadomość, że go kocha mimo wszystkiego co uczynił?

Pamiętajcie... Ona już mu wybaczyła...


C.D.N


*Przepraszam drodzy czytelnicy za długie przerwy między rozdziałami, ale mało mam teraz czasu i weny na pisanie. Mam nadzieję, że wybaczycie. Dziękuję za przeczytanie i wyczekujcie kolejnego rozdziału <3333*

I SWEAR... [Douma x Shinobu] || DEMON SLAYER FANFICTION ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz