Rozdział 5: Złote marlboro

864 27 0
                                    

Rozalia

Obudziłam się przygnieciona ręką Neteo. Net jeszcze spał, więc wyślizgnęłam się spod jego ciężkiej ręki. Wstałam na równe nogi, przeciągając się, popatrzałam na brata. Neteo, gdy spał, to wyglądał jak niewinne zwierzątko. Zgarnęłam spod mojej poduszki telefon, włączyłam go i spojrzałam na godzinę. Godzina 8.32, sobota drugi marca.

Wyszłam z pokoju, kierując się do łazienki. Łazienka była na piętrze jak i na parterze. U góry były trzy sypialnie w dodatku jedna wspólna łazienka, za to na dole salon, kuchnia oraz druga toaleta.

Oczywiście, musiałam na kogoś wpaść, upadłam na podłogę. Odbiłam się od torsu, któregoś z chłopaków. Uniosłam do góry głowę, żeby zobaczyć, na kogo wpadłam. Jak znać moje szczęście, okazało się, że wpadłam na nikogo innego jak na Louisa w samym ręczniku owiniętym wokół pasa, oraz mokrymi włosami opadającymi mu na czoło.

Luke w tym wydaniu wyglądał bardzo przystojnie. Był umięśniony, a jego tatuaże pięły się od lewej ręki aż po szyje, niektóre ozdabiały też jego drugą rękę i tors. Widać było, iż musiał dużo czasu spędzać na siłowni.

- Przepraszam, nie widziałam cię- Powiedziałam trochę speszona.

Wtedy już nie byłam zaspana, w tamtym momencie rozbudziłam się w 100%.

- Nic się nie stało- odparł trochę rozbawiony Louis.- Ale chyba nie jestem taki mały, żeby mnie nie zauważyć- dodał, unosząc jeden kącik ust.

- Bardzo. Kurwa. Śmieszne.- odpowiedziałam.

Luke uniósł jeszcze wyżej kącik ust, wyciągnął swoją dłoń, z sygnetami w moją stronę, ofiarując mi pomoc. Złapałam za jego rękę, a on podciągnął mnie do góry. Gdy już stałam na równych nogach, to Louis puścił moją dłoń i bez żadnego słowa wyminął mnie, kierując się w kierunku pokoju, jego i Matta.

Obejrzałam się jeszcze raz za Czarnookim, który zniknął za drzwiami pokoju. Ruszyłam w stronę łazienki, z której przed chwilą wyszedł chłopak.

Po skorzystaniu z toalety podeszłam do umywalki. Myjąc ręce, spojrzałam w lustro. Miałam na sobie piżamę, która składała się z krótkich przylegających czarnych spodenek oraz tego samego koloru dużej koszulce z nike, mojego brata. Lubię chodzić w męskich i dużych ciuchach, dlatego czasami kradnę je Neteo albo sama kupuję jakąś męską za dużą koszulkę.

Gdy umyłam ręce, to stwierdziłam, że wezmę prysznic, na szczęście wczoraj do łazienki przyniosłam swoje kosmetyki. Zanim się rozebrałam, wróciłam do pokoju, żeby zabrać jakieś ubrania. Z mojej torby wyjęłam czarne leginsy oraz ciemnoszarą bluzę. Ta akurat była moja.

Wróciłam do łazienki z ubraniami, które położyłam na podłodze. Rozebrałam się, wchodząc pod prysznic. Włączyłam wodę, a później namydliłam się moim płynem o zapachu truskawki i mango. Spłukałam płyn, zakręciłam wodę i wyszłam spod prysznica. Osuszyłam się moim ręcznikiem, który był w sticha. Uwielbiam tę bajkę. Ubrałam na siebie leginsy oraz bluzę.

Moje włosy były trochę wilgotne, ale że wszyscy jeszcze chyba spali, a po drugie nie chciało mi się ich suszyć, to związałam je białą gumką w fioletowe kwiatuszki, w wysoki kucyk. Zrobiłam także pełny makijaż.

Stwierdziłam, że no i tak jest wcześnie i zapewne wszyscy śpią, więc pójdę zobaczyć, jak wygląda taras, bo tam jeszcze nie byłam. Wyszłam z łazienki, kierując się na dół do kuchni. Weszłam do kuchni, z górnej szafki wyjęłam szklankę, do której nalałam wodę z butelki która stała na blacie. Ze szklanki upiłam kilka łyków, w tym czasie również odpisałam El, schowałam telefon do kiszeni bluzy.

Ruszyłam w stronę tarasu w samych skarpetkach. Wyszłam na zewnątrz, gdzie zastałam Louisa opierającego się przedramiona o balustradę, oraz palącego papierosa.

Czy on musi być wszędzie?!- pomyślałam.

- Czy ty za mną chodzisz?- zapytał się Luke, tym swoim obojętnym i lodowatym tonem.

Czarnooki wypuścił gęsty dym papierosowy z płuc na zimne powietrze. Dzisiaj było naprawdę zimno, w końcu była jeszcze zima. I nie powiem, że nie było mi zimno w samej bluzie, leginsach oraz długich białych skarpetkach. Przeskanowałam chłopaka wzrokiem, miał na sobie szare dresy, beżową bluzę z kapturem, a na stopach białe długie skarpety z nike oraz czarne klapki.

- Ja? To ty ciągle pojawiasz się na mojej drodze- odpowiedziałam.

Przewróciłam oczami, siadając na kanapie ogrodowej, czego brunet nie mógł widzieć, bo stał do mnie tyłem. Louis nie skomentował tego, co powiedziałam. Rozglądałam się dookoła, patrząc na widoki, było tu pięknie. A jedyne co było słychać to spokój, cisza, nasze oddechy, oraz ćwierkanie ptaków. Naprawdę mi się tu podobało. I nieważne, że musiałam przebywać tu z Louisem, którego nie polubiłam. Ale były plusy, poznałam Charliego, Matta i Camerona, którzy byli wspaniałymi chłopakami. Mój wzrok zatrzymał się na chłopaku, który zgasił papierosa w popielniczce, która stała na podłodze obok niego. Louis po zgaszeniu niedopałka ruszył w moją stronę, czarnowłosy usiadł po mojej prawej na kanapie ogrodowej, a ja podciągnęłam kolana do klatki piersiowej.

- Nie wiedziałam, że palisz- rzuciłam, gdy chłopak wyciągnął paczkę złotych marlboro z kieszeni dresów.

Boże ile on pali? Dopiero co skończył palić jednego peta, a teraz zaczyna kolejnego.

- Jeszcze dużo o mnie nie wiesz- odpowiedział tajemniczo.

Wyciągnął jednego papierosa, wsadzając go do swoich pełnych, malinowych ust, odpalił papierosa, przełożył używkę do palców prawej ręki, a swoją lewą wytatuowaną dłoń z paczką papierosów wystawił w moją stronę.

- Chcesz?- spytał.

Zauważyłam, że na jego lewej ręce, na której również znajdowały się sygnety. Że na jednym z sygnetów, a dokładniej na tym, który znajdował się na jego wskazującym palcu, ma wygrawerowaną literkę „L". Za to na serdecznym palcu miał sygnet w kształcie węża.

- Nie dzięki, nie palę- odpowiedziałam.

Chłopak jednym ruchem schował paczkę do spodni. Żadne z nas się już nie odezwało, Louis palił, a ja podziwiałam widoki.
Złote Marlboro.

***********************************************************************

Hej mam nadzieję że rozdział się wam podobał, możecie wyrazić swoją opinię w komentarzach. 

Instagram: koliwia216_

Tik tok: koliwia216_books

Możecie dawać gwizdki to motywuje.

Miłego dnia/nocy Koliwia.

Mój mały promyczek #1 Nadzieja (Trylogia Promyczek) [W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz