Epilog

315 21 2
                                    

Rozalia

On naprawdę wyjechał. Od jakieś godziny, siedziałam na zimnej podłodze, opierając się o bok łóżka. W przemoczonych ciuchach, płacząc. Nawet nie wiem, czym ja jeszcze płakałam. Nie umiałam w to uwierzyć. Poczułam coś w kieszeni, wyciągnęłam z niej przemoczoną, złożoną kartkę. Był to list, od Louisa. Zaczęłam go czytać.

Drogi promyczku.

Jeśli to czytasz, oznacza to, że nie ma mnie już przy tobie. Wyjeżdżam, żebyś była szczęśliwa, bo u mojego boku nie będziesz.

Piszę to, żeby wyznać ci jedną bardzo ważną rzecz, do której tak długo nie umiałem się przyznać. Kocham cię i zawsze będę. Bo jesteś moją pierwszą i ostatnią prawdziwą miłością. Nigdy o tobie nie zapomnę.

Ale mam do ciebie jedną prośbę. Proszę cię o to, żebyś o mnie zapomniała. Wiem, że może być to trudne, ale proszę, spróbuj. Znajdź szczęście w swoim życiu.

Bo ja już je znalazłem i jesteś nim ty, mój mały promyczek. I może proszę o wiele, ale wierzę w ciebie. Zawsze to robiłem. I może cię tu nie ma, ale dalej jesteś moim szczęściem i nadzieją na lepsze jutro.

Pamiętaj twoje szczęście to i moje.

Pamiętaj, kocham cię, twój mrok.

Płakałam jeszcze bardziej niż wcześniej. To nie był już płacz, a szloch.
Zadawaliśmy sobie pytanie, czy mamy jakąś nadzieje.
Teraz wiem, że nigdy jej nie mieliśmy.
A czy kiedykolwiek ją znajdziemy?
Tego oboje nie wiemy.
Ale jedno było pewne nigdy nie będzie nas...
Mroku i promyczka...

Koniec pierwszej części trylogii promyczek.

Mój mały promyczek #1 Nadzieja (Trylogia Promyczek) [W TRAKCIE KOREKTY]Where stories live. Discover now