Rozdział 19

1.6K 110 3
                                    

Sara

Nieprzyjemne głosy mojego umysłu się wyciszyły. Liczyło się tylko tu i teraz. Wszechwładny i nieustępliwy Krystian prowadził mnie za rękę. Był o pół kroku przede mną. Torował mi drogę, zakrywał swoją potężną sylwetką czyhające niebezpieczeństwa – przynajmniej tak odbierała to moja romantyczna dusza. Miałam teraz swojego rycerza. Był tak męski i dziarski, że wręcz nierealny. Ale widziałam go. Puścił mi oko, gdy zerknął przez ramię, a ja chciałam się rozpuścić. Wyzwalał w moim sercu intensywne ciepło. Nie przeszkadzał mi fakt, że był dla mnie nieosiągalny. Wystarczało mi to, że mogłam pochodzić sobie z nim za rękę. Tylko, że właśnie mnie puścił. Szybko zauważyłam na horyzoncie Oliwię i jedną z organizatorek tego wyjazdu. Zmierzały do nas, niszcząc tym samym moją bajkę.

-Mam je spławić? – propozycja profesora zszokowała mnie. Po chwili na moją twarz wypłynął szeroki, niepohamowany uśmiech. To było bardzo miłe. I odrobinę zabawne. Pan Krystian był prawdziwym bohaterem. Wiecznie marzyłam o kimś takim, ale nie spodziewałam się, że w dzisiejszych czasach istniał mężczyzna z moich fantazji.

-Nie trzeba – zaśmiałam się cicho. Byłam onieśmielona.

-Jak coś to mrugnij dwa razy – zażartował konspiracyjnym szeptem nim stanęliśmy naprzeciwko dziewczyn.

-Sara, wszystko w porządku? – Oliwia zapytała zmartwionym głosem. Druga dziewczyna nie dała mi odpowiedzieć, bo zabrała głos.

-Chciałabym cię bardzo przeprosić w imieniu wszystkich – wyjaśniła swoją obecność. Trudno było mi skupić się na rozmowie. Myślałam tylko o tym, by nie zdradziła za dużo przy Krystianie.

-W porządku – zapewniłam szybko licząc, że odejdzie.

-My tylko żartowaliśmy, nie powinnaś brać tego na poważnie – to co powiedziała było absurdalne. Jak miałabym nie brać na poważnie koszmaru, który wydarzył się naprawdę? Przeżyłam traumę i nie chciałam do niej wracać, a takie sytuacje powodowały, że wszystko stawało mi przed oczami. Przeżywałam to od nowa. Na tyle mocno, że rzeczywistość przestawała dla mnie istnieć. -Mogę się domyślić, że w liceum miałaś z tego powodu ciężko, ale wszyscy jesteśmy dorośli. Śmiejemy się to fakt, ale na pewno nie w ten sam sposób... Powinnaś nabrać do tego dystansu To naprawdę nic takiego, nie jest warte twoich nerwów – kontynuowała, nie mając pojęcia o czym mówi. -Każdy ma jakieś przypałowe historie. Uwierz, że sama biję cię na głowę – pocieszała mnie. Nie musiała. Ochłonęłam jeszcze nim one tu podeszły. Minęło niewiele czasu, ale byłam już na etapie zobojętnienia. Moim największym zmartwieniem w tym momencie było to, żeby do mężczyzny nie doszły plotki. Chciałam jak najszybciej zakończyć tę rozmowę!

-W porządku. Nic się nie stało – zapewniłam pospiesznie.

-Powinnaś usłyszeć historię Wery. Ta to dopiero ma barwną przeszłość. Twoja wypada przy niej naprawdę blado – zaśmiała się.

-To są plotki! – wypaliłam mimowolnie. Zaskoczyło mnie to, ponieważ nigdy nawet nie próbowałam się bronić. -A nie moja przeszłość – spuściłam z tonu. -To z czego się śmiejecie to nie anegdoty z mojego życia tylko... paskudne... bzdury... – zaczęłam się jąkać i dyszeć ze zdenerwowania. Nie potrafiłam kłamać, a przecież nie mogłam przyznać, że krążąca historia była prawdą. Tyle tylko, że marną częścią znacznie dłuższej opowieści. Prywatnej i intymnej, której nie powinien nigdy nikt poznać. To chyba to mnie bolało najbardziej. Zostałam zdradzona przez osobę, której ufałam. Przemek powinien był być w tym ze mną, to powinna być tylko nasza tajemnica... Ja w porównaniu do byłego chłopaka nie zamierzałam wywlekać publicznie niczego. To, dlatego się nie broniłam i nie tłumaczyłam. Wolałam już pozwalać na to, by się ze mnie śmiano.

Pan da 3, profesorzeWhere stories live. Discover now