...

150 8 2
                                    

- A więc... - Krzesło zaskrzypiało. Gość przede mną wyprostował głowę, a jego oczy zalśniły. Tym, co wyróżniało go od innych, było jego spojrzenie. Wpatrywał się bez cienia wstydu, a jego wzrok wyrażał pewność. - Czy postaci fantastyczne, które opisywał Pan w swoich utworach, to jednostki, w których istnienie Pan wierzył, czy może zdawał sobie Pan sprawę z tego, że były to twory czysto fantazyjne...nieistniejące?

Głowa Gościa zastygła w bezruchu, za to jego oczy zdały się zabłysnąć zrozumieniem; głębokim, artystycznym, jakby nie słuchał tego, co się do niego mówi, ale wdychał słowa i zamykał je gdzieś głęboko w duszy. Hipnotyzująca atmosfera wymazała z pamięci moje pytanie.

- Och, te istoty były jak najbardziej prawdziwe. - Przekonująca i subtelna barwa głosu oprzytomniała mnie, jakby Jego gesty i spojrzenie miało być klątwą, a słowa- rozwiązującymi ją czarami.

- Czyli wierzył Pan w ich istnienie?

- Wierzyłem, że istniały tutaj. - Wskazał palcem na swoją głowę. - I tutaj. - Delikatnie uderzył się w pierś, a mnie wydało się, jakby jego dłoń zaraz miała się w niej zatopić. - W mym świecie nabrały postać nad wyraz prawdziwych, niżeli ja sam. Kto brał udział w moich utworach? Nie było tam żadnego Juliusza.

- A czy... - Już przed zająknięciem wiedziałam, że moja myśl zostanie urwana.

- Dla innych ludzi były nieosiągalne. - Odparł Gość, a dłoń zsunęła się z jego piersi. Zastanawiałam się, czy ten ruch miał coś wspólnego z istotami, o których mówił.

- Dla innych, czyli dla jakich? Na przykład dla mnie? - Odważyłam się zapytać. Moje wargi zdały się falować, a własny głos pozostawał dziwnie stłumiony, jakbym z każdą sekundą się oddalała. Tylko Gość zadziwiał swoją wyrazistością.

- A mogłabyś teraz powiedzieć, co robi Chochlik? - Tym razem pytanie wybrzmiało wyjątkowo donośnie, choć wciąż zdawało się balansować na granicy subtelności, a ostrej pewności.

- Kim jest Chochlik?

Gość znów zdążył tylko wskazać na swoją głowę, a potem dotknąć piersi, jakby to miało wystarczyć jako odpowiedź. 

- Kim BYŁ Chochlik. - Oznajmił z grymasem przypominającym chytry uśmiech. - BYŁ. Twój czas rozmowy się skończył. Wracaj do siebie.

Sylwetka gościa buchnęła niczym eksplozja, a kłęby powietrza zamknęły mnie w uścisku. 

Wywiad z Juliuszem SłowackimWhere stories live. Discover now