Rozdział 8: Kim jest Louis Lee?

814 22 8
                                    

Rozalia

Leżałam na moim łóżku, w moim pokoju wpatrując się w biały sufit, dzisiaj był piątek. Moje lekcje skończyły się już jakiś czas temu. A teraz powinnam się ubierać, bo umówiłam się u Ellie u niej w domu. Cały tydzień zleciał bardzo szybko i nudno, bo El nie było w szkole, iż była cały tydzień z rodzicami u swoich dziadków. Muszę zacząć się zbierać, bo za 30 minut mam być w domu blondynki.

Zwlekłam się z łóżka. Nie za bardzo chciało mi się wychodzić z domu, ale musiałam zapytać Ellie o Louisa, bo ona zna każdego i wie o wszystkich wszystko, nawet jak nigdy nie miała z tą osobą styczności. Tak El była tą przyjaciółką, która umie wystalkować kogoś po kolorze butów.

Podeszłam do szafy, z której wyjęłam zwykłe jeansy oraz ciemnozieloną bluzę z kapturem. Przebrałam się w wybrane rzeczy, rozczesałam jeszcze tylko włosy i wyszłam z pokoju. Nie malowałam się, bo mi się nie chciało jak zawsze. Zeszłam po schodach, od razu kierując się w stronę kuchni, w której zastałam ojca.

Trochę się zaskoczyłam z tego względu, że tata nigdy tak wcześnie nie jest w domu. Tata jako prawnik z własną kancelarią, dużo pracuje. Ma nawet swój gabinet w domu, ale rzadko tam pracuje.

- Cześć tato co tak wcześnie w domu?- zapytałam ojca, który opierał się tyłem o blat.

- Cześć kochanie, W kancelarii nie miałem już nic do roboty- odparł.- Ale popracuje jeszcze w domu- dodał.

Usłyszeliśmy dzwoniący telefon. Tata wyciągnął z kieszeni swoich czarnych garniturowych spodni telefon, westchnął i go odebrał. Zapewne ktoś z kancelarii do niego dzwonił, nie zdążył się jeszcze przebrać z białej koszuli, krawata oraz garniturowych spodni, a już do niego ktoś dzwonił. Mężczyzna skończył rozmawiać przez telefon, schował go do kieszeni spodni. Ubrał czarną marynarkę, która była przewieszona przez krzesło stojące przy wyspie kuchennej.

- Podwieźć cię gdzieś?- zapytał.- Bo no i tak muszę jechać do kancelarii, to cię mogę gdzieś podrzucić- dodał, zapinając guzik marynarki.

- No jakbyś mógł.

Wraz z tatą ruszyliśmy do przedpokoju, założyliśmy buty i kurtki. Znaczy ja kurtkę a tata płaszcz. Wyszliśmy z domu, wsiedliśmy do auta taty. Ojca samochód jest ciemnoszary Aston Martin. Zapieliśmy pasy, ruszyliśmy.

- Gdzie cię zawieść?

- Do El- odparłam.- Czemu musisz jechać znowu do kancelarii?- spytałam.

- West mnie w czymś potrzebuje.

Weston Taylor współpracownik taty oraz przyjaciel od lat, również ojciec Ellie. Wujek West i ciocia Cora są przyjaciółmi moich rodziców, zawsze nas wspierali a najbardziej po śmierci mamy. Czasami ciocia zastępowała nam mamę, nie jakoś bardzo, ale to ona wytłumaczyła mi, co to jest pierwsza miesiączka i tak dalej. Pamiętam jak tata, próbował ze mną rozmawiać, ale szybko się podał i w końcu ciocia weszła do akcji. Zatrzymaliśmy się pod domem El.

- Dzięki- powiedziałam, odpinając pas.- Miłej pracy- rzuciłam.

Wyszłam z auta, ale za nim zamknęłam drzwi, ojciec się odezwał:

- Dziękuje, pozdrów ciocie Core- już prawie zamknęłam drzwi, ale jeszcze usłyszałam, jak tata powiedział.- Baw się dobrze.

Zamknęłam drzwi, ruszając, w stronę domu El. Pomachałam jeszcze tacie, a później usłyszałam, jak mężczyzna odjeżdża. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili usłyszałam przekręcanie zamka i otwieranie drzwi, otworzyła mi ciocia.

Mój mały promyczek #1 Nadzieja (Trylogia Promyczek) [W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz