Rozdział XVII

83 5 3
                                    


W końcu nastało przez wszystkich wyczekiwane święto duchów, Hogwart przyozdobiły różności w postaci dyń, sztucznych pajęczyn czy świec porozstawianych w kątach.
Duchy uradowane swoim świętem z przyjemnością straszyły uczniów, ale tylko niektóre z nich, większość wolała swobodnie lewitować pod sufitem rozmawiając o nadchodzącym balu z tej okazji.
Zaś uczniowe wyczekiwali wieczoru spędzonego w pokoju wspólnym Slytherinu na imprezie, której w tym roku organizatorami byli właśnie Ślizgoni. Szczególnie w aranżacje zaangażowana była Alexis, która to wraz z innymi uczniami domu węża przyozdabiała pokój wspólny. Uśmiechnęła się z dumą patrząc na halloween'owy wystrój pokoju, do pełni szczęścia brakowało tylko girlandy głoszącej „Wszystkiego najlepszego Ominis!". Używając zaklęcia Wingardium Leviosa zawiesiła ozdobę przy oknach z widokiem na dno jeziora.

— Po co to? — zagadnął jakiś Ślizgon — i tak tego nie zobaczy.

Alexis spojrzała na niego z mordem w oczach na co ten uniósł dłonie w kapitulacji i speszony oddalił się.

— Okej, mniej więcej wszystko jest ogarnięte — czarnowłosa z uśmiechem zwróciła się do Neridy stojącej obok — Muszę zajrzeć jeszcze do kuchni i sprawdzić jak skrzaty radzą sobie z tortem — westchnęła patrząc na zegar — Dopilnujesz resztę przygotowań?

— Jasne, nie ma sprawy — Nerida się uśmiechnęła — Nie martw się wszystkiego dopilnuje.

Ślizgonka pokiwała głową odwzajemniając uśmiech.

— Widzimy się na obiedzie! — zawołała i pognała w stronę schodów prowadzących do wyjścia z pokoju wspólnego.

Przemierzając korytarze zauważyła Odina wychodzącego z zamku, od tamtej nocy co przysłuchali się rozmowie dwóch czarnoksiężników co raz częściej Puchon znikał z Hogwartu, nie pojawiał się na zajęciach czy posiłkach.

Westchnęła z rezygnacją.
Obyś się nie wpakował w żadne kłopoty.

Z tą myślą przekroczyła drzwi kuchni gdzie krzątały się skrzaty domowe.

— Na brodę Merlina! Mówiłam wam, nie stopami! — wykrzyknęła podbiegając do skrzata, który stopami ubijał krem. Chwyciła go za chude ramiona i podniosła do góry wyciągając z miski - Mówiłam, czyż nie? — uśmiechnęła się unosząc prawą brew i odstawiła skrzata na podłogę, rzuciła chłoczyść na jego stopy.

Skrzat zaśmiał się cicho wzruszając ramionami i sięgnął po trzepaczkę.

— Chyba będę musiała wam tu pomóc — podwinęła rękawy koszuli i wzięła się do pracy.

Gdy tort był już gotów a kuchnia uprzątnięta, Ślizgonka nie chcąc się spóźnić, ruszyła biegiem na obiad do Wielkiej Sali.
Zdyszana zasiadła przy stole Slytherinu czym zwróciła uwagę siedzących przyjaciół.

— A tobie co? — zaśmiała się Imelda.

Alex spojrzała na nią pytającym wzrokiem.

— Jesteś cała w mące — dodała Nerida.

Czarnowłosa spojrzała na swoje odbicie w pucharze z sokiem i pacnęła się w czoło, że też nie pomyślała o tym żeby oprócz kuchni rzucić chłoczyść na siebie.

— Skrzaty postanowiły urządzić sobie bitwę ze mną na mąkę — zaśmiała się nerwowo i wyciągnęła różdżkę.

Chłoczyść! — Imelda wyprzedziła swoją koleżankę — O wiele lepiej.

— Dzięki — Alex posłała jej uśmiech — Wszystko ogarnięte? — zwróciła się do Neridy.

— Tak — kiwnęła głową — Dopięte na ostatni guzik.

Zakochany ślepiec | Ominis GauntDonde viven las historias. Descúbrelo ahora