Rozdział VI

3 0 0
                                    

   Nie wiedział, gdzie jest, kim jest i w jakiej czasoprzestrzeni się znalazł, ani dlaczego wszystko go tak niemiłosiernie boli. Każdy najmniejszy ruch potęgował ból głowy, a każda próba zawołania kogokolwiek kończyła się niepowodzeniem. Nie umiał tego wyjaśnić w żaden możliwy sposób. Choć próbował!

Dłonią wodził wokół ramion, które ściskały go ostrożnie w pasie. Były takie ciepłe, miękkie i męskie zarazem, pachniały alkoholem i perfumami Chanel. Włosy na rękach łaskotały wnętrze jego dłoni, co na ułamek sekundy przyniosło ukojenie. Tak długo, jak te dziwnie znajome i obce jednocześnie dłonie spoczywały przy jego brzuchu, to nie interesowało go absolutnie nic. Nawet to jak ma na imię.

Przewrócił się na drugi bok, ale zamiast tego znalazł się na podłodze. Złapał się za łokieć, na który upadł i niekontrolowanie jęknął z bólu. Jęczenie również sprawiło mu ból.

ー Jeszcze pięć minut mamo.

Nie wiedział, kim jest ten ktoś i dlaczego spał z nim w jednym łóżku. Ale jakoś nie chciał się tego dowiadywać.

Bardzo ostrożnie wstał z puszystego dywanu, na który finalnie upadł. Było mu zimno i gorąco jednocześnie. Za każdym razem, gdy brał oddech, miał wrażenie, że zaraz eksploduje mu czaszka i wszystko dookoła razem z nią. Wzrokiem spojrzał na swoje ciało. Był prawie goły. Tylko bokserki na nim zostały, co nie oznaczało niczego dobrego.

Wgramolił się na łóżko i jak gdyby nigdy nic, przytulił się do pleców chłopaka.

ー Patroklos idź spać ー rozkazał zaspany mężczyzna, przyciągając go jeszcze bliżej siebie.

Zamknął oczy i próbował zasnąć. Rozpalone ciało, do którego przywierał całym sobą, było zaskakująco kojące. Zdał sobie sprawę, jak bardzo tęsknił za tym ciałem, za jego dotykiem, zapachem. Przypomniał sobie, jak bardzo pragnął tej chwili i jak bardzo nie chciał, aby to prysło.

ー Josh...? ー mruknął cicho i ledwie zrozumiale.

ー Tak? ー odpowiedział zaspany.

Josh oparł głowę na czaszce przyjaciela i zarzucił swoją nogę na jego udo, uniemożliwiając mu tym samym wyswobodzenie się z objęcia, ale Patroklos ani myślał, aby to zrobić.

ー To dziwne, ale nic nie pamiętam ー zaśmiał się nerwowo.

Śmiech i mówienie również sprawiały mu ból. Wszystko, co robił, dawało mu znać, że to jest jakaś kara za jego grzechy. Jego pokuta, którą musi dzielnie znosić. Z trudem przełknął ślinę.

Szybko wstał z łóżka i pobiegł w losowym kierunku. Intuicja mówiła mu, że jest tam łazienka. Cała zawartość żołądka niebezpiecznie podeszła mu do gardła w momencie, kiedy jego głowa znalazła się w muszli klozetowej. Cała żółć z wątroby, żołądka i innych narządów wyleciała z niego, pozostawiając po sobie piekący, nieprzyjemny posmak, który sprawiał, że znowu wypuścił z siebie wszystko, co mógł.

ー Za jakie grzechy... ー wyszeptał błagalnym tonem, oplatając sedes swoimi ramionami.

Zorientował się, że ktoś ustał obok niego w momencie, gdy ten ktoś odgarnął wszystkie włosy z twarzy, chichocząc jednocześnie pod nosem. Poczuł, jak jego poliki rozpalają się żałosną czerwienią wstydu.

Kolejna sesja zasłużonych wymiotów wreszcie przypomniała mu, dlaczego znalazł się w takiej sytuacji. Kiedy nie zna się umiaru w czymkolwiek, często trzeba ponosić przykre konsekwencje, a jedną z konsekwencji nadmiernego picia jest potężny kac. Jednak nawet w najczarniejszych scenariuszach nie pomyślałby, że ten będzie aż tak mocny.

Obrona Sycylijska - Partie początkoweWhere stories live. Discover now