Szesnaście

101 7 0
                                    

Tak właśnie zostałam udawaną dziewczyną mojego własnego wroga. Brawo Mari. W nic bardziej skomplikowanego nie mogłaś się wplątać. Jeśli jest coś gorszego od wojny i epidemii dżumy, to jest to związek, nawet fikcyjny, z Cassianem Rinworth'em. Nawet się nie dziwię, że nie znalazł sobie prawdziwej dziewczyny i potrzebuje takiej na niby.

Podczas kolejnej próby oglądania Barbie, do której zmusiłam Cassian'a, ustaliliśmy, że mamy zacząć udawać po Halloween. Po moich urodzinach.

Tego dnia miała się u nas również odbyć impreza halloweenowa i tylko dwie osoby z towarzystwa będą wiedzieć, że to przykrywka moich urodzin. Hudson i mój chłopak na niby - Cassian.

Tego dnia, kiedy wróciłam z uczelni i weszłam do sypialni, zamarłam. I prawie się poryczałam. Bo na stoliku przy oknie stał bukiet kwiatów.

Róż.

Przeklętych róż.

Zacisnęłam mocno zęby i podeszłam do stolika z zamiarem wyrzucenia tych kwiatów, ale zatrzymałam się, bo coś przykuło moją uwagę. Zamrugałam, jakby mi się tylko wydawało, ale za każdym razem jak otwierałam oczy, to tam było. Wyjęłam jeden kwiat z bukiedu, do którego była doczepiona karteczka, a na niej kod Spotify. I tak do każdego kwiatu.

Wyjęłam telefon i zaczęłam skanować te kody. Każdy należał do innej mojej ulubionej piosenki. Mimowolnie na moje usta wpłynął pół uśmiech. Killer Queen zespołu Queen, Rockabye Clean Bandit, Cruel Summer Taylor Swift, Lady Gaga, Katy Perry, Arctic Monkeys.. Większość moich ulubionych artystów. Przecież... Kto mógł o tym wiedzieć?

Pod wazonem z bukietem leżała kartka i małe pudełko. Wzięłam najpierw list i otworzyłam. Zanim przeszłam do tekstu zobaczyłam kolejny kod Spotify, ale zanim go zeskanowałam, przeczytałam tekst.

"Jestem zaszczycony, że jako jeden z nielicznych wiem o twoich urodzinach i mogę ci przekazać prezent. Wybacz, że nie osobiście, ale nawet nie chciałabyś go ode mnie dostać. Zważając na twoją ogromną miłość do średniej jakości muzyki, która nie równa się Da Vinci'emu..

Oczywiście, że musiał mi tym wbić szpilkę i przypomnieć moją pomyłkę z Vivaldim. Teraz już na pewno wiem, z kim mam do czynienia. I tak, nie przyjęłabym od niego nic, tym bardziej, że wybrał te kwiaty.

".. Mam nadzieję, że jesteś cierpliwa i najpierw czytasz. Teraz możesz zeskanować ten kod w liście, bo zapewne już zrobiłaś to z tymi z kwiatów."

Przewróciłam oczami i podniosłam telefon ze stolika, żeby zeskanować ten kod. Kiedy odczytanie się powiodło, mimowolnie się uśmiechnęłam i parsknęłam śmiechem. Kod był odnośnikiem do playlisty stworzonej przez niego, która miała tytuł Barbie Mariposa. Cały czas się śmiejąc pokręciłam głową i przejrzałam piosenki. Były tu moje ulubione, które również puszczałam w jego samochodzie i kilka więcej. Podniosłam znów list, żeby przeczytać do końca.

"Mam nadzieję, że nie jesteś zła, że dodałem kilka piosenek więcej w tym piosenkę Peach Tree Rascals o pięknej nazwie - Mariposa. Mam nadzieję, że ci się spodoba.

C.W.R.

- Kreatywnie, panie Rinworth. - powiedziałam do siebie, cały czas się uśmiechając.

Od razu dodałam playlistę do biblioteki i ją włączyłam. Jako pierwsza zaczęła lecieć piosenka Mariposa przez co znów się uśmiechnęłam i sięgnęłam po małe pudełko. Otworzyłam je, a razem z tym otworzyły się szeroko moje oczy.

- O mój.. - zabrało mi słów.

W środku była srebrna bransoletka z małą zawieszką, wysadzaną kryształkami, zawieszką pszczoły.

Destiny - (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz