Papierosy - część 5

1.9K 30 39
                                    

 💐 Miłego czytania kochani!  💐

Narracja pierwszoosobowa (Hailie)

Przebudziłam się. Nie byłam już w objęciach swojego ukochanego brata. Leżałam na łóżku, oparta o wygodną poduszkę. Otworzyłam oczy.

Zdezorientowana rozejrzałam się po sali. Nie zobaczyłam swojego ulubionego brata, jednak mój wzrok spotkał się ze wzrokiem mojego najstarszego brata, do którego żywiłam niechęć z oczywistych powodów. Jego tęczówki były jak zwykle lodowate. Nie powiem, przestraszyłam się tego spojrzenia. Nie spuściłam jednak oczu. Próbowałam dostrzec w jego oczach jakieś emocje. Po chwili mogłam dostrzec w nich troskę. Oprócz tego dostrzegłam coś jeszcze. Nie potrafiłam zidentyfikować tej emocji. Dopiero po dłuższym czasie poznałam, że była to skrucha. Nigdy nie posądzałabym Vincenta o posiadanie takiej emocji. Wtedy poczułam, jak łzy napływają mi do oczu. Nie wiem, dlaczego. Może to jego spojrzenie? Może przypomniałam sobie o jego czynach wobec mnie? Vincent się nie ruszał, tylko świdrował mnie swoim wzrokiem. Już nie mogłam dostrzec jego emocji - obraz stał się niewyraźny od łez, które nagromadziły się w moich oczach. Opuściłam głowę. Nie chciałam by Vincent widział mnie jak płacze przez niego. Lub po prostu nie mogłam na niego patrzeć. Słyszałam jego ciche kroki, jakie stawiał, aby po chwili usiąść na moim łóżku.

-Hailie.... – zaczął, po czym zrobił pauzę. Chyba zastanawiał się co powiedzieć, aby zabrzmiało to logicznie.

- Ja... muszę cię przeprosić. Nie mam nic racjonalnego na swoje wytłumaczenie. Chcę żebyś wiedziała, że nie chciałem doprowadzić cię do takiego stanu. Nie wiedziałem, że twój organizm tak zareaguje. Wiem jednak, że to nie jest żadne wytłumaczenie. Przepraszam. - powiedział, po czym mnie objął. Pierwszą moją myślą było, aby się odsunąć, czego nie zrobiłam. Odwzajemniłam uścisk. Pierwszy raz od dawna poczułam się w jego otoczeniu tak bezpiecznie. Co z tego, że przez niego jestem w takim stanie? To mój brat, nie chciał pewnie źle. Po prostu nie wie, jak powinno się zajmować z nastolatkami. Widać było po nim, że żałuję swoich decyzji. Trochę było mi go żal. Musi się opiekować mną, a nie mam łatwego charakteru. Nie miał wcześniej styczności z nastolatkami.

Bardzo długo trwaliśmy w tym uścisku, dopóki nie przerwała go pielęgniarka, która przyniosła mi posiłek. Ostatnio nie mogłam niczego przełknąć, a fakt, że jest to jedzenie szpitalne nie poprawiało sprawy. Ale Vince poprosił, abym je zjadła. Wolałam się mu nie sprzeciwiać, dlatego zjadłam całą zupę, a potem chleb. Dopiero podczas jedzenia zorientowałam się, jaka jestem głodna i spragniona. Popiłam to wszystko wodą, po czym znowu się położyłam. Nie miałam zbytnio ochoty rozmawiać z Vincentem. Nie dlatego, że byłam jeszcze na niego zła. Po prostu wydawało mi się, że milczenie jest lepszą opcją dla nas obu. Wiedziałam, że będzie lepiej, jeżeli pozostaniemy w ciszy. Zresztą zrobiłam się senna.

Pomimo ciążących mi powiek nie mogłam zasnąć. W pewnym momencie Vince wyszedł z sali, gdyż zadzwonił do niego telefon. Nie było go już dosyć długo. Nagle poczułam się trochę gorzej. Fala mdłości przypłynęła bardzo szybko. Zapomniałam, że miałam powiadomić o tym pielęgniarkę. W tamtym momencie musiałam skupić się na walce z intensywnymi mdłościami.

Nie było nigdzie miski, gdzie mogłabym zwymiotować, więc musiałam udać się do łazienki, czego szczerze nie chciałam. Byłam osłabiona, więc kurczowo przytrzymywałam się czego tylko mogłam, aby dotrzeć do łazienki na czas. Musiałam iść powoli, uważając, by nie upaść i nie zwymiotować. Wydaje się łatwe, ale nie było. Dopadłam toaletę, kurczowo łapiąc za uchwyt dla osób niepełnosprawnych.

Gdy już proces wypróżniania z siebie dopiero co zjedzonego pokarmu miałam za sobą, chciałam się podnieść i wrócić do łóżka. Jednak nie mogłam wstać. Byłam do tego stopnia osłabiona, że za każdym razem osuwałam się z powrotem na ziemię. Koniec końców usiadłam bezsilnie na podłodze obok toalety. Nie wiedziałam co robić. Oparłam głowę o ścianę. Postanowiłam czekać, jak ktoś przyjdzie. W końcu usłyszałam głos Willa i Vincenta. Drzwi od toalety były otwarte, więc od razu tutaj zajrzeli, gdy nie odnaleźli mnie na łóżku.

Na mój widok twarz Willa zmieniła wyraz, na ten przestraszony. Od razu do mnie podszedł.

-Malutka, co się stało? – spytał tym swoim zatroskanym głosem, który szczerze bardzo lubiłam. Wiedziałam za każdym razem, gdy się nim posługiwał, że mu na mnie zależy i że naprawdę się o mnie martwi. Może to głupie i narcystyczne, ale tak było naprawdę.

- Musiałam zwymiotować, ale nie miałam już siły, aby wstać - powiedziałam zgodnie z prawdą. Na te słowa Will wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka.

- Powinnaś nam powiedzieć, że odczuwasz potrzebę udania się do toalety - powiedział swoim lodowatym a zarazem dyplomatycznym głosem Vince. Jednak było w tym głosie czuć odrobinę troski.

- Dobrze, przepraszam - powiedziałam, lekko się uśmiechając do moich braci po czym opatulona  kołdrą momentalnie zasnęłam.

-------------------------------------------------------------------------------

Liczba słów – 760

To jest moja pierwsza powieść na Wattpadzie, jak i także pierwsza napisana w wolnym czasie (wcześniej pisałam tylko wypracowania w szkole). Mam nadzieję, że się spodoba. ☺️

Pamiętajcie! Palenie papierosów jest nielegalne do 18 roku życia i szkodzi zdrowiu. Proszę nie brać tej opowieści przykładu. Zachęcam Was również do rzucenia palenia.

Uwagi, komentarze, opinie 👉

Miłego dnia/ Miłej nocy 🥰

Ps. Jak się czujecie z myślą, że już niedługo wakacje? 🥹 

Rodzina Monet - inne losyWhere stories live. Discover now