PROLOG

9 1 0
                                    

AKT I

„the end approaches,
but the apocalypse is long lived"

„the end approaches, but the apocalypse is long lived"

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

———————————

KAŻDY Z NAS GDZIEŚ W GŁĘBI UMYSŁU WIEDZIAŁ, ŻE W PEWNYM MOMENCIE ŚWIAT SIĘ SKOŃCZY - ale nikt nie podejrzewał, że stanie się to podczas jego życia.

LECZ TAKIE BYŁY REALIA.

Współczesny świat wymagał wiele poświęceń, w tym ukochanych osób, mężów, żony, dzieci, rodzin. Grup przyjaciół, z którymi jeszcze kilka tygodni temu świętowałeś urodziny jednego z nich. Oczywiście, od zawsze trzeba było poświęcać różne rzeczy, w szczególności pracując jako szanowany detektyw, dokładnie tak, jak Rose Starkovna. Życie kobiety było pełne poświęceń, ale nigdy tak dużych jak te, które przyniosła apokalipsa.

Podczas tego całego chaosu, który został rozpętany pierwszego dnia podczas upadku Atlanty, nie dała rady zadzwonić do jej rodziców bądź jej narzeczonego.

Jej, bynajmniej wcześniej, przyszły mąż, Logan Riley. Mężczyzna był strażakiem, więc było to oczywiste, że może nie odebrać, jednak blondynka i tak się o niego martwiła.

A TERAZ?

Siedziała w jakimś kamieniołomie otoczona przez obcych ludzi. Może nie kompletnie obcych, jako że żyła z nimi już przez kilka tygodni, ale jednak.

Pomagała właśnie w praniu, siedząc z innymi kobietami z obozu. Reszta kobiet rozmawiała między sobą, co jakiś czas żartując między sobą. Kawałek od nich, siedziała córka Carol Peltier, Sophie, która bawiła się z synem Lori Grimes, Carl'em. Co jakiś czas dzieci śmiały się, dzięki czemu Rose uśmiechnęła się mimowolnie.

Kobieta utonęła na chwilę w myślach, lecz chwilę później wyrwał ją z nich głos Amy. „Rose, gdzie tak właściwie pracowałaś, zanim to wszystko się zaczęło?" Zapytała starszą od siebie kobietę, patrząc na nią ciekawym wzrokiem. Blondynka westchnęła cicho i spojrzała na Amy. „Byłam detektywem w wydziale morderstw." Odpowiedziała z lekko wymuszonym uśmiechem. Dla niej była to praca marzeń, dla innych, często dziwiąca. Młodsza dziewczyna spojrzała na nią z szeroko otwartymi oczami. „Ja bym nie dała rady, tyle krwi i tyle tego wszystkiego, fu." Powiedziała wykrzywiając twarz, co sprawiło, że była pani detektyw się zaśmiała. „Myślę, że z czasem byś się przyzwyczaiła" Uśmiechnęła się, tym razem szczerze. Lori spojrzała na Rose i zaśmiała się cicho „Myślę, że mój mąż by cię polubił." Mimo śmiechu, w głosie brunetki można było wyczuć nutę smutku w jej głosie. „Właśnie, Rose. Nigdy nam nie opowiadałaś czy kogoś miałaś" Powiedziała Jacqui patrząc na blondynkę. Starkovna wzruszyła ramionami. „Nigdy nie pytałyście." Odparła krótko starając powstrzymać łzy napływające jej do oczu. „Miałam narzeczonego, Logana. Był strażakiem, a teraz nawet nie wiem gdzie jest. Cholera, nawet nie wiem, czy jeszcze żyje!" Powiedziała z nutą smutku Rose, spuszczając wzrok i wracając do pracy. Dalszej konwersacji już nie słyszała jako że się zamyśliła.

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ, Lori, Rose, Carol oraz ich dzieci przygotowywali kolację. Rose rozejrzała się po obozowisku, dostrzegając Dale'a, przemiłego i mądrego staruszka, który również był w obozie, siedzącego na dachu swojego kampera, obserwując okolicę w przypadku potencjalnego zagrożenia. Od kiedy grupa ochotników z obozu wyruszyła wczesnym rankiem do miasta po zapasy, Dale nie przestawał ich wypatrywać.
„Powinni byli dawno już wrócić!" Powiedziała sfrustrowana Amy, chodząca w tę i spowrotem.  Niedługo miało zacząć się ściemniać, a po grupie która ruszyła do Atlanty, w dalszym ciągu nie było śladu. Starkovna przygryzała nerwowo wargę siedząc oparta o kamper, a także trzymając oko na Carl'u jako że Lori poszła zobaczyć do lasu czy uda jej się coś jeszcze zebrać. W grupie ochotników znalazł się Glenn, jedna z nielicznych osób, z którymi Rose lubiła rozmawiać.

Nie mogła powiedzieć, że się o nich nie martwiła, bo wtedy by skłamała. Wiedziała, że zamartwiając się nic nie wskura, także musiała znaleźć jakieś inne zajęcie. Szybko pobiegła do namiotu i chwilę później wróciła z talią kart w ręku. Zaproponowała młodemu Grimes'owi że pokaże, i być może nauczy, kilka sztuczek, na co chłopiec od razu się zgodził. W ten sposób zabijali czas, dopóki nie usłyszeli dźwięku radia stojącego na dachu kampera. Z urządzenia wydobył się znajomy im głos.

„Halo, baza!"

———————————

NOTKA AUTORSKA;
Już w kolejnym rozdziale pojawia się Rick a także Elijah, i nie mogę się doczekać aż napiszę ich brother duo bo po prostu ich kocham🤭
— H.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 05, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

APOCALYPSE | THE WALKING DEADWhere stories live. Discover now