Rozdział 12: Światło w salonie

769 23 2
                                    

Rozalia

Wraz z Louisem wsiedliśmy do jego grafitowego BMW. Louis, sięgną do schowka, poszperał w nim. Po chwili wyciągną paczkę chusteczek.

- Masz- powiedział, wystawiając opakowanie w moją stronę.

Przyjęłam od niego chusteczki. Louis ruszył w stronę mojego domu. Wyciągnęłam jedną chusteczkę, wytarłam nią policzki oraz nos.

- Dzięki- mruknęłam.

Jechaliśmy w ciszy, dopóki telefon bruneta nie zadzwonił. Louis spojrzał na telefon, który leżał na desce rozdzielczej, czarnowłosy zacisnął mocno szczękę. Louis wziął telefon i odrzucił połączenie. Nie wiem, kto do niego dzwonił, ale było widać, iż był zdenerwowany. Zatrzymaliśmy się pod moim domem. Odpięłam pas.

- Dziękuje. Za wszystko- powiedziałam.

Louis się nie odezwał, tylko skinął głową. Wyszłam z jego samochodu, ruszając chwiejnie w stronę domu. Zważyłam, że światło w salonie jest oświecone.

No i kurwa mam przejebane.

Stanęłam przed drzwiami wejściowymi. Wzięłam wdech i wydech. Weszłam do środka, ściągnęłam buty. Bo kurtki nawet z sobą nie brałam, może i było mi zimno, ale to nieważne. Ruszyłam w stronę mojego pokoju, który znajduje się na piętrze. Niestety, żeby pójść, do pokoju musiałam przejść obok salonu, gdzie paliło się światło. A to znaczyło dwie rzeczy. Albo ktoś zapomniał zgasić lub ktoś na mnie czeka.

Już miałam wchodzić po schodach gdy ktoś, odchrząkną. Dźwięk dochodził z salonu. Już wiedziałam, że w salonie nie czeka, miły, troskliwy, spokojny czy uroczy tata tylko James Aron Williams najlepszy prawnik w Santa Monica, stanowczy, poważny, spokojny.

- Podejdź do mnie- powiedział tym swoim spokojnym oraz poważnym tonem.

Dalej stałam w miejscu, bo wiedziałam po tonie taty, że mam przerąbane.

- Rozalio Alison Williams podejdź tutaj- Wiedziałam, że jak nie podejdę, to pogorszę sytuacje.

Na 100% wchodził na dziennik elektroniczny. Wiedziałam, że mam mocno przerąbane, bo jak bym nie miał, a to by nie używał mojego drugiego imienia, które mam po mamie. Nie chciałam jeszcze bardziej wkurzyć taty. Podeszłam bliżej, usiadłam na kanapie i popatrzałam na ojca, który siedział na fotelu naprzeciwko kanapy. Tata pochylił się do przodu, opierając przedramiona na kolanach, potarł kciukiem oraz palcem wykazującym po lekkim zarosicie, który zawsze golił. Zawsze tak robił jak się zastanawiał.

- Wiesz, która jest godzina?- powiedział tym swoim tonem, zawsze używał tego tonu, jak mieliśmy z Neteo przerąbane.

- Druga?

- Trzecia- poprawił.

- Po pierwsze miałaś być wcześniej- ojciec zaczął wyliczać.- Po drugie nie nachlać się w trzy dupy- westchnął.

- No tak jakoś czas zleciał- wytłumaczyłam.

Tata popatrzał na mnie spod rzęs.

- Gdzie twój brat?- zapytał, zmieniając temat.

- Na domówce.

Mężczyzna skinął głową. Jak był taki poważny, to był przystojnym facetem, tata ogólnie był przystojny. Dla tego jak na przykład wyszłam z tatą do sklepu, to dużo kobiet na nas patrzało lub patrzyły na mnie z nienawiścią. Tylko nie wiedzieli, że jestem jego córką, ja nie byłam za bardzo podobna do ojca. Najbardziej do taty jest podobny Neteo.

- Kto cię przywiózł?

- Przyjaciel Neteo.

- Idź do łóżka.

Mój mały promyczek #1 Nadzieja (Trylogia Promyczek) [W TRAKCIE KOREKTY]Where stories live. Discover now