Rozdział 20

6.7K 272 97
                                    

Wiedział. Aaron naprawdę wiedział o moich urodzinach.

Mój mózg działał na najwyższych obrotach i stopniowo zaczęło do mnie docierać to wszystko, co właśnie miało miejsce. Ręka mężczyzny na mojej talii i jego cichy szept, a do tego teatr, przed którym właśnie staliśmy. To wszystko sprawiło, że przez moje ciało przepłynęła fala ciepła, która na dłużej osiadła w moim sercu sprawiając, że potrafiłam całkowicie oddać się temu, co było tu i teraz.

Aaron obrócił mnie w swoją stronę i teraz swobodnie mogłam wpatrywać się w jego oczy. Mina nie zdradzała zbyt wiele, ale to właśnie w tych brązowych tęczówkach widziałam lekką dumę, jak i niespotykaną wcześniej niepewność. Nie wiedział, jak zareaguje na tę niespodziankę i chyba obawiał się mojej reakcji.

- Skąd ty... - cały czas byłam w zbyt dużym szoku, żeby cokolwiek z siebie wydusić.

- Skąd wiedziałem o twoich urodzinach? - dokończył za mnie, na co przytaknęłam. Po chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech i cicho parsknął. - Muszę ci chyba przypomnieć, że wiem o tobie wszystko.

Te słowa mimo, że zostały wypowiedziane, dość neutralnym tonem, kryły za sobą odrobinę grozy. Nie spodziewałam się, że moje życie jakkolwiek by go interesowało. Od początku mnie unikał, a wręcz moja obecność wywoływała w nim same negatywne emocje. Może w ostatnim czasie to się zmieniło, jednak nie wydawało mi się, żeby nagle chciał studiować całe moje życie. Chociaż to wydawało się jedynym logicznym wytłumaczeniem.

- Nawet nie wiem, co mam powiedzieć - taka była prawda. Nie spodziewałam się po nim takiego gestu. Zrobił coś dla mnie. Specjalnie dla mnie.

- To dopiero początek niespodzianki - coś błysnęło w jego oczach. - Poczekaj, aż wejdziemy do środka.

I po tych słowach pchnął mnie delikatnie w stronę wejścia do teatru. Szedł cały czas obok, a jego ręka nawet na moment nie zsunęła się z mojej talii.

- Gdybym wiedziała, gdzie mnie zabierasz, to chociaż bym się przebrała - westchnęłam i spojrzałam na swój strój.

Miałam na sobie dokładnie te same ubrania, które narzuciłam na siebie przed spotkaniem z Charliem. Zwykłe szare, lekko rozszerzane materiałowe spodnie, biały sweterek i do tego czarna skórzana kurtka. Może nie wyglądałam najgorzej, ale w takim miejscu jak to, mój strój mógłby się dość mocno wyróżniać i to nie w tym pozytywnym sensie. Aaron nic nie odpowiedział, a jedynie cicho zaśmiał się pod nosem. Tego wieczoru robił to dość często i musiałam przyznać, że jego uśmiech naprawdę bardzo mi się podobał. Zdecydowanie powinien on gościć na jego twarzy częściej.

- Witaj w swoim świecie - dotarł do mnie jego głos, gdy tylko przeszliśmy przez ogromne drzwi i znaleźliśmy się w przestronnej sali.

Już nie skupiałam się na tym, jak wyglądałam. Moją całą uwagę pochłonęło wnętrze teatru, które wręcz zapierało dech w piersiach. Budynek z zewnątrz był niesamowity, jednak to środek, skrywał cały urok. Pomieszczenie nie było zbyt dobrze oświetlone, a te jedynie kilka zapalonych lamp, nadawało mu niezwykłego klimatu. Rozejrzałam się po sali i z zaskoczeniem odkryłam, że nie ma na niej nikogo, oprócz nas. Wszystkie miejsca były puste, podobnie jak scena.

- Mam nadzieję, że mój prezent ci się podoba - ponownie wyczułam za sobą obecność Aarona.

Oplótł mnie ramionami w talii i delikatnie pocałował w szyję. Ten jeden ruch wywołał w moim wnętrzu prawdziwy chaos. Poczułam jak miliony iskierek zebrało się w miejscu, w którym jego usta stykały się z moją skórą i przepłynęło przez całe ciało. Z całej siły próbowałam zignorować to, jak jego obecność na mnie działała i fakt, że ta sytuacja była, tak bardzo, niepoprawna.

Spoiled souls [ZOSTANIE WYDANE]Where stories live. Discover now