rozdział 7

503 43 75
                                    


Kiedy Rose wyszła, zostałam sama ze swoimi myślami. Zaszyłam się w swoim pokoju i patrzałam się w jeden punkt parę godzin. Patrzałam na okno. Wtedy już nie padało, był to ciepły wieczór. Przegryzałam wargę i drapałam się po nadgarstkach. Chciałam skupić się na bólu żeby nie myśleć o tym jak się czuje. Matka się mną nie zainteresowała przez ten czas.

Jestem beznadziejną córką, przyjaciółką, i osobą. Córką bo nigdy nie dokonałam czegoś aby moja matka była ze mnie dumna i mnie pokochała. Przyjaciółką bo zamiast zapytać się po raz drugi Norę o co jej chodziło to zaczęłam płakać. Osobą bo żyje. 

                                  ***

Był piątek, dzień przed weekendem. Jak zwykle wstałam, ubrałam się w krótkie podarte spodenki o kolorze jasno niebieskim, top bez ramiączek w czarno beżowe paski i skórzaną kurtkę bo miało być zimniej niż zwykle w maju, pomalowałam się lekko, i założyłam okulary przeciwsłoneczne.

Wyszłam do szkoły bez jedzenia. Wsiadłam w auto, puściłam swoją ulubioną piosenkę, zaczęłam nucić ją pod nosem i gdy już miałam wyjeżdżać spod domu, usłyszałam krzyk i pukanie w okno, myślałam że to mój ojciec bo czegoś zapomniałam ale był to...

Victor. 

Wzięłam głęboki oddech i spuściłam szybę. 

-A u ciebie wszyscy zdrowi? bo coś nie widać..- powiedziałam i zjechałam go wzrokiem. Był ubrany (uwaga) na czarno. Kto by się spodziewał. Lecz wtedy była to bluzka z rysunkiem pająka. Fuj. I czarne krótkie sztruksowe spodenki. 

Vic przewrócił tymi swoimi czarnymi niczym smoła oczami. Otworzył drzwi i wsiadł do mojego beżowego mercedesa. 

-Tobie się chyba coś pomyliło.- co on w ogóle sobie wyobrażał? Wsiada se do mojego auta jak do swojego.

-Jezu no zjebało mi się auto a jak wiesz, lub nie mamy tylko jedno. A kto jak nie moja ulubiona sąsiadeczka może mnie zawieść?- powiedział ironicznie udając radosnego i uśmiechając się. Rozbawiło mnie to ale nie dałam po sobie tego poznać. 

-Po pierwsze. Masz farta że mam dobry humor i cię zawiozę, znaj moje dobre serce.-powiedziałam, teatralnie trzymając się za serce.-Po drugie. Nie wiedziałam że jestem twoją ulubioną sąsiadką- powiedziałam zaskoczona z nutką ironii. 

-Bo jedyną.- prychnął. 

-ćzy ty zapomniałeś o Eugeni? JAK MOGŁEŚ?- Eugenia to nasza osiemdziesięcioletnia sąsiadka, która nas szczerze nienawidzi, ponieważ jak byliśmy mali, zawsze jej dokuczaliśmy i testowaliśmy jej cierpliwość. I tak na naszej ulicy było więcej domów ale jako sąsiadów uznawaliśmy tych do których mamy na prawdę blisko.

Evans się zaśmiał a ja ruszyłam. Nienawidzę go całym swoim sercem, ale nie zostawiłabym go samego. Co Eva jego mama by powiedziała? Puściłam głośniej piosenkę i zaczęłam specjalnie drzeć się w niebogłosy 

Don't like sneaky shit that you do (Grrah) The-the boy's a liar, the boy's a liar He doesn't see ya, you're not looking at me, boy 

Śpiewałam i wskazywałam na niego kciukiem tak aby to widział, i wiedział że to o nim mowa. Zaczęłam się śmiać, a on tylko uniósł lekko kąciki ust. Co bardzo mnie zdziwiło.

-Błagam, już koniec tych tortur.

-Słuchaj no pajączku- powiedziałam udając jego głos i tak parsknęłam śmiechem że prawie się osmarkałam.- Jak masz być takim nudziarzem, i tylko narzekać to lepiej już wyjdź.- powiedziałam udawanym stanowczym tonem, bo już mnie trochę zirytował i powoli psuł mój dobry humor.

Kamu telah mencapai bab terakhir yang dipublikasikan.

⏰ Terakhir diperbarui: Jun 19, 2023 ⏰

Tambahkan cerita ini ke Perpustakaan untuk mendapatkan notifikasi saat ada bab baru!

SPIDERTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang