6. Grill część II

283 17 40
                                    

Po rozmowie z Janem stwierdziliśmy, że pora się zabawić, więc wziąłem Jere i pobiegliśmy w stronę wody.

Zanurkowałem, a gdy wynurzyłem się z pod wody poczułem rękę na mojej talii.

Ogarnąłem włosy z twarzy jednym szybkim ruchem i spojrzałem na osobę koło mnie. To był mój Jere. Przyciągnął mnie do siebie i zachłannie pocałował. Oczywiście odzwajemniłem pocałunek.

Niestety przerwał nam pisk Jure. Spojrzaliamy w Jego kierunku i zobaczyliśmy jak stoi cały mokry z szokowany miną, patrząc na Jana zabójczym wzrokiem.

-Nie żyjesz!- zaśmiał sie i zaczął biec w jego kierunku.

Chłopcy załapali o co chodzi i również zaczęli ganiac za Janem, który ewidentnie nie miał szans.

Po chwilę został złapany przez Krisa, który odwrócił go w stronę Jure tak, by mógł się zemścić.

Mężczyzna zdjoł z głowy czapkę i nabrał do niej wody, by następnie wylał ją na Jana.

Brunet uwolnił się z objęć Krisa i jednym ruchem złapał Jure tak szybko, że stracili równowagę i obydwoje wpadli do wody.

- Czy teraz jesteśmy kwita?- Jan pomógł wstać Jure.

- Nie ma takiej opcji!- blondyn chciał się zamachnąć, by ochlapać mężczyznę, ale nue zdążył gdyż ten zrobił nura, a gdy się wynurzył podniósł go niczym pannę młoda.

- Jesteśmy tak samo mokrzy, (hehe) więc kwita?- Jure miał niepewna minę, więc Jan udawał, że go puszcza.

- Zostaw naszego Jure!- krzyknął Kris i razem z Nace rzucili się mu na ratunek.

- O nie! On jest mój!- Jan przerzucił go przez ramię jak worek ziemniaków i zaczął uciekać.

- Pomożemy Janowi?- zapytał Jere nadal trzymając mnie w talii.

- Wypadało by.

Ja zacząłem gonić Nace, a Jere Krisa.

Po chwili ganiania się mężczyźni stwierdzili, że są za starzy na takie rzeczy i wyszliśmy z wody. Wszyscy oprócz naszych zakochanych.

Na tle zachodzącego słońca wygladali jak z obrazka.

Stali nad brzegiem wody i o czymś rozmawiali.

Nace co chwile rzucił jakimś głupim tekstem w ich kierunku, ale siedzieliśmy przy stole koło grilla, w takiej odległości, że na całe szczęście nie było nic słychać.

Potem mężczyźni zaczęli kierować się w naszym kierunku, a ja specjalnie usiadłem koło Nace, bo wiedziałem co się za chwile zdarzy.

- I co gejuch...- Nace nie dokończyłem, bo zasłoniłem jego usta ręką.

- Sadajcie chłopcy- powiedziała mama Krisa donosząc ostania już partie jedzenia i usiadła z nami- Co tam u twojej mamy Nace?

I takk oto ta niepozorna kobieta nas uratowała.

Rozmawialiśmy jeszcze przez parę godzin po czym stwierdziliśmy, że będziemy się już zbierać.

Każdy wziął to co mial pod ręką i zaniósł do kuchni.

Na samym końcu Kris wraz z mamą czyścili gralila. Nie chcieli pomocy, więc poszedłem w stronę domu, a Jere i Nace zostali, gdyż wciągnęli się w rozmowę.

Zatrzymałem się przez chwilę i zdałem sobie sprawę, że już od jakiegoś czasu nie było z nami Jure i Jana.

Wszedłem do salonu, a moim oczom ukazał się najsłodszy widok na świcie.

Jure leżal wtulony w Jana i był ewidentnie zmeczony, nie to co drugi mężczyzna. Na jego twarzy gościł szczery uśmiech.

Wyjąłem telefon i zrobiłem im zdjęcie.

- Dziękuję- wyszeptał Jan patrząc na mnie.

- Przecież nic nie zdobilem- również szeptałem, by nie obudzić blondyna.

- Otworzyłeś mi oczy- uśmiechał się.

Usłyszeliśmy zbliżające się śmiechy przez co blondyn zaczął się rozbudzać.

- Wyślesz mi to zdjęcie?- zapytał.

Pokiwałem głową.

- Jure- Jan delikatnie poklepał go po ramieniu- wstawaj. Położe cię do łóżka.

Obydwoje wstali i poszli do pokoju tak jak zaproponował brunet. W tej chwili do salonu weszła reszta.

Pomogliśmy jeszcze mamie pozmywać i każdy po koleji poszedł się myć. Poszedłem na pierwszy ogień potem Jere.

Położyliśmy się razem do łóżka i póki w pokoju nie było Nace chciałem powiedzieć Jere co dziś się dowiedziałem.

Odpaliłem telefon i instagrama na którym zrobiłem zdjęcie chłopaków.

- Jan dziś mi powiedział, że czuję coś do Jure- szeptalem by nikt za ścianą nas nie usłyszał.

- Wiedziałem- powiedział Jere z dumą.

- Ale Jan chce sam to ogłosić, wiec jak coś to udawaj zaskoczonego. Okej?

Mężczyzna przytaknął.

- Popatrz na nich- pokazałem zdjęcie chłopaków.

Ktoś puknął w ścianę co trochę nas przestraszyło, więc prez moment nic nie mówiliśmy tylko patrzeliśmy sobie głęboko w oczy.

Jere wziął ode mnie telefon i napisał na zdjęciu:

"Pasują do siebie. Prawda?"

Tym raz to ja przytaknąłem z zadowoleniem.

"Wydaje mi się, że Jan wyznał mu już uczucia" dopisałem.

Mężczyzna koło mnie był tym faktem bardzo podekscytowany już chciał wziąć ode mnie telefon, gdy nagle do pokoju wszedł Nace z takim impetem, że drzwi prawie odbiły się od framugi. Ma szczęście się to nie zdążyło za to mój telefon nauczył się latać.

- To był zamach?- zaśmiał się Nace pojac Jere telefon który o mały włos nie wylądował na jego twarzy.

Jere wyłączył telefon i odłożył go na szafkę nocna obok mnie.

- Czemu wszedłeś tak agresywnie o mało nie dostaliśmy zawału- złapałem się za sece- Poza tym w drugim pokoju już wszyscy dawno śpią.

- Nie miałem wolnej ręki, więc musiałem otworzyć nogą- położył ciuchy niedbale na końcu swojego tymczasowego łóżka o ile można tak znazwac materac i poduszkę.

- Bedzies spał pod ubraniami?- zażartował Jere.

- Jest zbyt gorąco na koc- popatrzl na nas oceniającym wzrokiem.

-No co- zakryłem się po uszy w kołdrę. Jere zrobił to samo.

- Jesteście nienormalni- Nace położył się w końcu, wyłączając światła- Dobranoc.

- Dobranoc- odwiedzieliśmy chórem.

Ten dzień był dobry, oby następny był jeszcze lepszy.

If I was your boyfriend, never let you goWhere stories live. Discover now