Rozdział 15: Louis pod łóżko!

768 22 2
                                    

Rozalia

Wyszłam z mercedesa Neteo, od razu ruszając do szkoły. Nie chciałam okłamywać brata, ale było to konieczne. Ale w sumie go połowicznie okłamałam. Bo miałam sprawdzian z angielskiego, tylko że się nim nie stresowałam.

Może jak wróciłam do domu, z mieszkania Louisa byłam trochę rozkojarzona i zamyślona. No bo w końcu prawie się pocałowałam z przyjacielem mojego brata. Niestety Neteo musiał zauważyć moje zamyślenie oraz rozkojarzenie, bo patrzał na mnie tak samo jak dwa lata temu. Nie chciałam, żeby tak na mnie patrzał, żeby jego wzrok był zmartwiony. Bo to tak mi strasznie przypominało te wszystkie sytuacje sprzed dwóch lat, kiedy Neteo martwił się o mnie.

Przeszłam przez drzwi wejściowe do szkoły, podeszłam od razu do szafek. Niestety dzisiaj Ellie nie było w szkole. Wyciągnęłam najpotrzebniejsze rzeczy, po chwili na korytarzu rozbrzmiał dzwonek, więc wszyscy uczniowie zmierzali do klas.

***

Wyszłam ze szkoły po całym dniu męczących lekcji, była 17 więc Neteo napisał do mnie czy ma po mnie przyjechać. Odmówiłam, chciała w spokoju pomyśleć. O wszystkim, o tym, że prawie pocałowałam Louisa, i że o dziwo chciałam tego. Ale też nie chciałam już patrzeć na mojego zmartwionego brata. Tym bardziej nie musiała na niego patrzeć do końca dnia, bo spał dzisiaj u Matta i Charliego.

Ruszyłam w stronę mojego domu, na szczęście nie miałam aż tak daleko. Bo dosłownie kilka minut. Szłam powoli, nie spiesząc się, rozmyślając.

Kiedy w końcu doszłam do domu, spojrzałam na zegarek. Dokładnie szłam godzinę, jak widać, naprawdę mi się nie spieszyło. Weszłam do domu, od razu kierując się do pokoju. Rzuciłam w kąt plecak, sama rzucając się na łóżko, westchnęłam.

Zwlekłam się z łóżka, stwierdzając, że potrzebuje ciepłego prysznica, wstałam podchodząc do szafy, z której wyjęłam duży beżowy T-shirt, oraz świeże majtki. Wraz z ubraniami ruszyłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie ubrania, weszłam pod prysznic, puszczając ciepłą prawie wrzącą wodę. Czułam jak po moim ciele, spływa gorąca woda.

Po gorącym prysznicu zeszłam na dół na obiad, który zjadłam w obecności Madison i Is. Po skończonym obiedzie wróciłam do pokoju, położyłam się na łóżku, niestety zasnęłam.

***

Usłyszałam przychodzące powiadomienie, które mnie obudziło, westchnęłam. Przetarłam oczy, sięgając po telefon, który leżał na stoliku nocnym. Popatrzałam na godzinę 20.39, a później na powiadomienie. Jak się okazało, to Louisowi zachciało się pisać.

Wiadomości:

Louis: Co robisz?

Boże czego on ode mnie chce, jest dwudziesta, niektórzy ludzie już śpią.

Rozalia: Nic

Louis: To otwórz okno.

Zdziwiłam się. Usiadłam na brzegu łóżka, zapaliłam lampkę nocną, która znajduje się na stoliku nocnym. Jedynym światłem w pokoju była właśnie ta lampka.

Rozalia: Po co?

Wysłałam wiadomość Louisowi, na którą nie raczył odpisać. Po chwili usłyszałam pukanie w okno. Nie powiem, że się trochę nie przestraszyłam. Popatrzałam w stronę okna, a za nim ujrzała chłopakach o czarnych jak węgiel włosach i czarnych jak noc tęczówkach. Louis zapukał jeszcze raz, wtedy się otrząsnęłam. Wstałam, podchodząc do okna. Otworzyła je i odsunęłam, żeby zrobić Lukowi miejsce. Czarnowłosy wszedł przez okno. Stanął naprzeciwko mnie.

Mój mały promyczek #1 Nadzieja (Trylogia Promyczek) [W TRAKCIE KOREKTY]Where stories live. Discover now