Atak paniki

891 26 12
                                    


Przeszłam już wszystkie badania. Lekarz oznajmił mi ze mogę wracać do domu wiec zaczęłam się pakować.

- Malutka daj, ja cie spakuje. Nie możesz się teraz przemęczać- Will zabrał mi koszulki które właśnie pakowałam do torby i podprowadził mnie do łóżka abym sobie tam usiadła. Westchnęłam głęboko.

- Nic nie rób, nie przemęczaj się, teraz ci nie wolno. To co ja mam robić? Przecież oszaleje tu!- wykrzyknęłam.
- Przecież to dla twojego dobra. Chcemy ci we wszystkim pomoc aby nic ci się nie stało. Obiecuje ci ze w domu nie będziesz sie nudziła- puścił mi oczko.

Byłam już w 100% spakowana. Mój ulubiony brat w jednej ręce trzymał moja torbe a druga podtrzymywał mnie gdy szliśmy do auta.

- Jeśli coś cie zaboli od razu mi mów. Będę jechał najostrożniej jak tylko mogę- oznajmił Will.

Kiedy dojechaliśmy pod nasza rezydencje mój brat wyszedł pierwszy z auta i pomógł mi ostrożnie wyjść. Weszliśmy do domu gdzie czekała na mnie cała reszta moich braci. Wyściskali mnie i pomogli wejść do mojego pokoju. Shane wychodząc z mojego pokoju pytał sie mnie chyba z 5 razy czy nic mnie nie boli i czy czegoś nie potrzebuje. Myślałam ze oszaleje.

Po chwili spędzonej w samotności do glowy wróciła mi cała ta sytuacja. To jak zostałam porwana i jak wbito mi pręt w brzuch. Zaczęłam się trząść i nawet nie wiem czemu płakać. To chyba atak paniki. Nie mogłam panować nad swoim ciałem. Coraz ciężej nabierało mi sie powietrza do płuc. Płacz zamienił sie w szloch. Nie wiem jak głośna byłam ale zaraz w pokoju zjawił sie Vincent. Tak Vincent. Nie wiem jak to możliwe ze akurat on. Kiedy mnie zobaczył widziałam jak strach przeszedł przez jego twarz.

- Hailie! Hailie! Co sie dzieje?!!- zaczął podnosić ton i do mnie podchodzić. Mimowolnie odsunęłam sie.
- Nie podchodź. Prosze nie! Zostaw mnie! Błagam nie podchodź!- darlam sie tak strasznie ze zaraz zjawiła sie reszta moich braci. Również byli przerażeni moim stanem.
- Hej młoda oddychaj! Zaraz sie tu udusisz! Oddychaj razem ze mna- instruował mnie Tony- no już, wdech i wydech. Dawaj mała Hailie.

Dalej nie moglam nad sobą zapanować. Robiło sie ze mna coraz gorzej. Teraz już nie brałam całych wdechów. Klatka mi sie bardzo szybko unosiła.

- Hailie! Oddychaj, spokojnie. Nic sie nie dzieje, jesteśmy z tobą- Dylan zaczął do mnie podchodzić.
- Nie nie nie nie nie!!!!!!! Nie podchodź błagam! Zostawcie m-mnie..- zaczęłam sie jąkać przez płacz. Robiłam sie coraz słabsza, nie miałam już siły na płacz.
- Malutka błagam! Zacznij spokojnie oddychać. Jesteś bezpieczna, nic ci nie grozi- tłumaczył mój ulubiony brat.

Opadłam już z sił. Dalej płakałam ale oparłam głowę o ścianę i zamknęłam oczy bo robiłam się senna. Podszedł do mnie Vincent.

- Ciii Hailie, wiem ze ci ciężko ale wyjdziemy z tego razem- głaskał mnie po włosach a po chwili przysiadł koło mnie i objął ramieniem. Nawet nie wiedziałam ze mój najstarszy brat może być taki czuły.

RODZINA MONET ~ życie z braćmiDonde viven las historias. Descúbrelo ahora