poranek

10 1 39
                                    


to jest opowiadanie pisane dla fanu, publikuje je tu, by moja przyjaciółka mogła zredagowac. Poziom bardzo wattpadowy wiec sie nie nastawiaj.

Dzień wydawał się zwyczajny — przysięgam! Żadnych dziwnych przypadków na horyzoncie, a gdy tylko wstałam czułam się tak jak zawsze. Zmęczona, i wcale nie chętna pójść do szkoły. Ogólnie nauka nie jest taka zła, ale z tymi ludźmi! Moja klasa jest zgrają najbardziej denerwujących delikwentów na ziemi. Grupka dzieciaków, którzy nie wiedzą co ze sobą zrobić, wiec utrudniają innym życie.

 Wstaje, przeciągam się i ruszam do łazienki, by się ogarnąć. Z dołu dochodzi mnie przyjemny zapach świeżej kawy – znak, że mama już wstała. Zazwyczaj przesypia nasze wyjście, ale czasami budzi się wcześniej, by przygotować nam śniadanie. Te dni są moimi ulubionymi. 

 Patrząc na to z późniejszej perspektywy, było zbyt dobrze, by ten dzień zakończył się spokojnie. Cos musiało się wydarzyć, jak zawsze mam pecha. Ubrałam się i tak jak podejrzewałam, mama stała przy kuchence i smażyła naleśniki. Ubrana w szlafrok z rozczochranymi włosami wyglądała tak jak ona – lekko stuknięta powieściopisarka, niezrozumiana artystka. 

Przy stole kuchennym siedziała moja siostra – Kate. Jest między nami różnica 2 lat, a mimo tego kate prawie cały czas zachowuje się jak dzieciuch. Rodzice nigdy nas nie rozpuszczali, a mimo tego kate wyrosła na kogo wyrosła. Żeby nakreślić sytuacje – nie jestem najlepszą uczennicą, czasami ledwo zdaje, ale mój siostra w ogóle nie przejmuje się niczym poza swoim statusem społecznym i pieniędzmi, potrzebnymi na nowe zakupy. To strasznie irytujące, zwłaszcza gdy widzi się, jak wpływa to na mamę.

- Hej – Mama odwraca się i posyła mi jej jasny uśmiech.

- Część kotku, siadaj, już ci nakładam.

Na moim talerzu ląduje świeży naleśnik, który szczodrze obsypuje cukrem pudrem. Takie są najlepsze. 

Kate siedzi z nosem w telefonie, nie tknęła swojego śniadania. Biorę się za jedzenie i cieszę się tą chwilą spokoju, jedną z niewielu, odkąd mama zachorowała. Zerkam na zegar ścienny i nagle uświadamiam sobie, dlaczego kate siedzi w pełni przebrana z plecakiem leżącym obok krzesła. 7:40. 5 minut do wyjścia.


- Mamo! - podskakuje jak oparzona — Już tak późno.

- Ups! - mama posła mi przepraszające spojrzenie, które od razu mnie uspokaja – przepraszam, nie zauważyłam. Idź się uszykować, ja spakuje ci jedzenie.

Tak szybko, jak tylko potrafię wciskam się w ubranie i na ślepo wrzucam do plecaka książki i zeszyty. 4 minuty późnej stoję przed drzwiami, gotowa do wyjścia. Mama wręcza mnie i kate po pudełku z drugim śniadaniem. Przyjmuje swoje i chowam do plecaka, jednak kate odmawia.

- Dam sobie rade, to tylko kilka godzin.

Przez chwilę w oczach mamy widnieją niepokój i smutek, jednak szybko znikają.

- Jak sobie życzysz kochanie, i tak wrócicie na obiad.

Mama świetnie sobie z radzi – powtarzam w głowie – nie muszę się o nią martwic, wszystko jest okej. Na wspomnienie obiadu kate krzywi się, ale mama zdaje się tego nie zauważyć. Zegna nas przytulasem i przez chwile robi mi się ciepło na sercu. Nareszcie, wszystko wygląda tak, jak powinno.

Az do przyjazdu autobusu, który notabene się spóźnił. Zazwyczaj udaje mi się unikać osób z klasy poza szkołą, ale nie dzisiaj. Wnętrze autobusu była praktycznie puste, jedynymi ludźmi w środku byli – starsza kobieta, oraz chłopak, w moim wieku, z kapturem wciągniętym na głowę. Wpatrywał się w telefon, w uszach miał słuchawki. Wtedy jeszcze tego nie wiedziałam, ale to ten chłopak miał się stać centrum mojego życia przez następne tygodnie. Na początku mnie nie zauważył, co było ulgą. Usiadłam kilka miejsc przed nim, modląc się, by nie poznał mnie po plecach. Eliot — chłopak z klasy. Nie znam go dobrze, w sumie to nikt nie zna. Czasem widze, jak gada z innymi, ale nie wydaje się, żeby miał jakieś głębsze relacje z kimkolwiek. Zazwyczaj po prostu jest – Eliot jest stałym elementem środowiska, po prostu zawsze tu był, i zawsze będzie. Nie wyróżnia się, ale jemu to nie przeszkadza. Skupiam się, probując przypomnieć sobie, kiedy ostatnio z nim rozmawiałam — jakieś pół roku temu robiliśmy razem prezentacje, a i kilka tygodni temu machał do mnie na korytarzu. To chyba tyle, jeśli chodzi o moje interakcje ze stałym elementem naszej klasy.

Droga do szkoły nie zajęła długo, dzięki bogu, bo następne spóźnienie zakończyłoby się naganą. Gdy tylko pojazd się zatrzymał, wyskoczyłam i popędziłam do szkoły. Kate pewnie myślała, że powariowałam. Szczerze – nie chciałam rozmawiać z Eliotem, nawet przywitanie czy kontakt wzrokowy odpadają. Zdarzyłam akurat na odczytywanie obecności, jednak mój kompan w podróży nadal się nie pojawił. Zajęłam miejsce i czekałam.

Minęło 10, 15, 20 minut. Matematyczka cały czas tłumaczyła nowe zadania, ale ja mogłam skupić się tylko na jednym.

Gdzie jest Eliot?

Nie, żebym przesadnie się martwiła, byłam po prostu po ludzku ciekawa. Jakim cudem tyle zajęła mu droga z przystanku? Czy omijał lekcje? Może w ogóle nie dotarł dzień do szkoły a ja po prostu go sobie wyhalucynowałam? Ale nie, po pierwszej lekcji widziałam go na korytarzu. Powóczył nogami, cały czas wlepiając wzrok się w ekran, ledwie mijając innych uczniów. Miałam ochotę podejść do niego i spytać, co robił całe 45 minut, ale byłoby to, lekko mówiąc, dziwne. Najwyraźniej już nigdy więcej się nie dowiem.

Wtedy się zaczęło, dokładnie w momencie, w którym to pomyślałam.

W głośnikach rozległ się rozeźlony głos naszego dyrektora. Pan dyrektor – nikt właściwie nie zna jego nazwiska, co dopiero imienia. Wszyscy mówią po prostu Pan dyrektor. Niski, łysiejący i bardzo wybuchowy mężczyzna. Trochę furiat, ale z drugiej stron pasjonat. Uczy historii i mimo okazjonalnych wybuchów gniewu, jest naprawdę spoko facetem.

Uwaga, uwaga!!! Ktokolwiek zwinął pieniądze, wiedz, że kara cię nie ominie! - darł się — złapie cię rzezimieszku, wtedy pożałujesz! Toż to skandal! Mienie szkoły zrabowane! - słyszalne były jeszcze odgłosy szamotaniny, a potem interkom zamilkł. Cała szkoła stanęła, zastanawiając się, co tu się do licha odwala. Jakie pieniądze? Jaki złodziej? O co mu chodziło?

Eliot nadal wpatrywał się w komórkę, nawet na chwile nie podniósł wzroku.

Ten dzień stawał się coraz dziwniejszy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 03, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Magiczny fanfic do recenzjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz