.

10 2 0
                                    

Schodzę po schodach, ot dzień zwykły
Od jednego okna tylko wzrok odwracam
Jedynego okna w tej wieży
Ona wciąż ma tam miejsce swe
Patrzy się w chmury, jej wzrok nieobecny
Chciałam by na mnie spojrzała - bez skutku
Tylko siłą raz się udało - nie próbowałam drugi raz
Twarz taka okropna, brzydzę się jej
Dlaczego wybrała akurat miejsce te?
I to w mej wieży - jak się tu dostała?
Czasem westchnie, pociągnie nosem
Z każdym dniem usychając
Nawet kaktusy potrzebują wody
Cóż mogę począć? Konewki nie wezmę
Ni to roślina, ni człowiek
Omijam ją szerokim łukiem
Nie jestem w stanie...
...

WierszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz