06

129 9 3
                                    

Nadal nie wiem jakim cudem Mikey to zrobił, ale wszyscy z nich zgodzili się, by tego samego dnia zniknąć na tydzień z domu. Mieliśmy się wszyscy spotkać przed moim mieszkaniem o 12, akurat w tedy kiedy miała być największa lampa, ale już dobra nie ważne. Znalazłem na szybko klucze od samochodu, zabrałem swój plecak, który był dosyć napakowany i do ręki na szybko 2 śpiwory i nadmuchiwany materac. Ubrany byłem w szerokie spodenki do kolan i zwykłą koszulkę z krótkim rękawem. Jak wyszedłem przez drzwi, przed budynkiem już czekała na mnie grupa kolegów.

- Yo Takemichi - przywitał się ze mną Draken z uśmiechem. Widać, że nie tylko on był podjarany.

- Mikey nam wszystko powiedział, powiedz, daleko będziemy się taszczyć z tymi tobołami do domu twoich starych? - zapytał Baji z wiecznym grymasem na twarzy.

- Spokojnie to nie daleko. - powiedziałem i zwróciłem kroki w odpowiednią stronę.

- Too kto prowadzi? - Chifuyu spoglądał na mnie i na Pah.

- Ja mogę, ALE nie płacę jak coś zepsuję - odpowiedział najstarszy z grupy na co się uśmiechnąłem. Szczerze nie chciało mi się prowadzić.

- Dobrze, dobrze - powiedziałem

- No a jak to wygląda? - zapyatł Chifuyu w moją stronę.

- Em to jest coś w stylu autobusu tak naprawdę. Co prawda są tam ze dwie rozkładane kanapy, ale i tak większość będzie musiała spać w namiotach- chłopak pokiwał ze zrozumieniem głową.

- Tak w ogóle to dlaczego Mikey się nie odzywa? Coś tak cicho z jego strony. - zwrócił uwagę Baji i wszyscy spojrzeliśmy na chłopaka, który "naburmuszony" również na nas spojrzał.

- ... -

- Obraziłeś się za to, że kazałem ci się nie zesrać z radości? - zapytał Draken na co Sano odwrócił głowę w drugą stronę

- ... -

Po kolejnych 5 minutach dotarliśmy do rezydencji. Chłopak się już nie obrażał, a ja zaprowadziłem ich pod garaż.

- Takemichi, można wiedzieć dlaczego mieszkasz w takiej ruderze, a twoi starzy w willi? - Pah wgapiał się w ogromny budynek, gdy ja wchodziłem do niego, by otworzyć garaż od środka, bo drzwi się zepsuły. Wsadziłem rzeczy, które zabrałem na tyły i gdy go otworzyłem wszyscy zesztywnieli. Zapewne akurat tego się nie spodziewali. Wsiadłem i wyjechałem nim trochę na chodnik i wyszedłem zostawiając otwarte drzwi od strony kierowcy.

- Hahaha! Ale się jaram! Pierwszy raz będę prowdzić czymś takim - powiedział Pah siadając za kółkiem. Mitsuyi wszedł z drugiej strony i usiadł obok niego. Z każdej strony pojazdu były 2 pary drzwi. Ja z chłopakami usiedliśmy na kanapie i od razu włączyliśmy telewizję.

- Ej, a gdzie my w ogóle jedziemy? - zapytał fioletowowłosy. Wszyscy popatrzyliśmy się po sobie.

- Nie wiem! Byle, by wyjechać z tego
Tokio! - wrzasnął Mikey już zniecierpliwiony.

W końcu odpaliliśmy silnik i wyjechaliśmy za rezydencję.

- Wie ktoś ile ma być dzisiaj stopni? - zadał pytanie Chifuyu, który zaczął się wachlować ręką.

- Około 35°C - odpowiedział Keisuke, a wszyscy na chwilę zamilkli

- Ile? - do pytał Draken.

- Głuchy jesteś!? Mówię, że 35°C! Chociaż i tak jutro ma być gorzej. - większość spojrzała na niego z niepokojem.

- A ile ma być jutro? - Mitsuya odezwał się jako pierwszy po chwili ciszy.

- Wy naprawdę przed takim długim wyjazdem nie sprawdzacie pogody!? Tsk. 39. - znowu nastała cisza.

- Chryste - wydusił Matsuno.

- W takim razie chyba tylko jedno nam zostało... Jedziemy nad wodę! - na twarzy Mikeya znowu zagościł szeroki uśmiech.

W tej chwili tak bardzo uroczo wyglądał, że u mnie też pojawił się uśmiech. Oczywiście jesteśmy tylko przyjaciółmi, ale naprawdę nie można znaleźć innego słowa, które by go opisało na ten moment. Trochę przerwy od gangsterskich spraw im nie zaszkodzi...

[13.07.23]
[Takie to nudne jak na razie]

"Two Weeks Was Enough for Me to Fall in Love with You"Where stories live. Discover now